Rozdział 25

14.6K 624 42
                                    

Razem z chłopakiem, udaliśmy się do piwnicy, gdzie znajdował się składzik na broń. Simon wziął 2 pistolety, kilka magazynków i 2 zestawy noży do rzucenia, a następnie wyszliśmy na tyły domu.

- To tu jest basen?!- pisnęłam radośnie.

- Nie wiedziałaś?- zdziwił się brunet, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.- Ktoś cię w ogóle oprowadzał po domu?

- Tak, Tom.

- A na czym skończyliście zwiedzanie? Na jego sypialni?- zakpił.

- Nie jestem tobą.- odpyskowałam.- Nie muszę się puszczać, żeby dostać to co chce.

- "Luki mi odpuści pracę"- zacytował mnie.

- Bo jest moim przyjacielem...- wyjaśniłam unosząc jedną brew.

- Daj spokój, wiem że się z nim pieprzysz. Luke mi wczoraj powiedział.

- No i... co w związku z tym?

- Nie udawaj, że się nie puszczasz, bo oboje wiemy jaka jest prawda.

- A jaka ona niby jest?- zapytałam już solidnie wkurwiona. Co on mi do chuja sugeruje?!

- Że jesteś zwykłą dziwką. - powiedział, a w momencie, w którym ostatnie słowo opuszczało jego usta, moja pięść lądowała na jego twarzy.

No co za dupek! Nie licząc chwilowych sprzeczek, mieliśmy dobry kontakt, a teraz ten chuj wyskakuje z czymś takim.

- W porównaniu do ciebie to ja jestem po ślubach czystości.- warknęłam.- A poza tym co ci do tego z kim sypiam?!

Ledwo skończyłam mówić, a chłopak znalazł się przede mną tak blisko, że jego oddech mieszał się z moim. Przygryzłam lekko wargę, a brunet warknął gardłowo i wpił się w moje usta. Całował mocno i zachłannie, jakby jutra miało nie być. Początkowo zdziwiona oddałam pocałunek, ale szybko się ogarnęłam i odepchnęłam Simona.

- Pojebało Cię?! Co ci kurwa strzeliło do tego jebanego łba?!

Chłopak sam wydawał się zdziwiony, ale szybko to ukrył za maską obojętności i wzruszył ramionami.

- Chodź. - mruknął i pociągnął mnie w stronę strzelnicy.

Szybko pokazał mi jak naładować, odbezpieczyć i poprawnie trzymać broń, a następnie jak złapać nóż, żeby wbił się w nasz cel.

- Do domu będziesz mogła iść dopiero, gdy strzelisz i rzucisz nożem trzy razy w 10, więc trochę tu posiedzimy. - powiedział Simon, po kilku próbach na sucho.

Od pocałunku się do niego nie odezwałam, ani słowem, przez co nie miałam jak mu wyjaśnić, że to nie jest pierwszy raz kiedy w ręku mam broń. Mój ojciec jest wojskowym, już jako 10-letnia dziewczynka nożem i pistoletem posługiwałam się lepiej od niejednego policjanta. Może mój tata, rzadko bywał w domu, ale gdy już był, to poświęcał mi tyle czasu ile dał radę. Przynajmniej do mojego 12 roku życia, w tedy już całkowicie się mną nie interesował, jak matka. Ale takich rzeczy się nie zapomina, a strzelanie mam we krwi.

Oddałam szybkie trzy strzały i rzuciłam nożami po czym odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu.

- Chwila. A ty gdzie? Mówiłem, że jak trafisz w 10 sześć razy, to będziesz mogła iść.- powiedział Simon łapiąc mnie za nadgarstek.

Uśmiechnęłam się kpiąco i wskazałam na tarczę. Chłopak ciągnąc mnie za sobą poszedł w tamtą stronę i szeroko otworzył oczy ze zdziwienia. Powtórzyłam swój uśmiech, wyrwałam nadgarstek i tym razem z pozytywnym skutkiem ruszyłam do domu.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now