Rozdział 6

19.1K 732 68
                                    

O ja pierdole! Moja głowa. Jak ja nienawidzę kaca!!! Powoli odwróciłam się na łóżku, ze złudną nadzieją, że czym wolniej się będę ruszać tym mniej mnie będzie boleć głowa, ale niestety, kolejny raz nic to nie dało. Sięgnęłam do szafeczki nocnej, w której leżały tabletki przeciwbólowe właśnie na takie okazje, wycisnęłam z listka 2 i popiłam butelką wody stojącą przy łóżku. Poczekałam 15 minut i gdy było mi już lepiej, wstałam z mojego ulubionego miejsca i ruszyłam na podbój wanny. Po około godzinie, czysta i ubrana wyszłam z zaparowanej łazienki i poszłam przygotować sobie śniadanie. Na korytarzu zajrzałam jeszcze do pokoju Any, żeby wiedzieć na ile osób je przygotować. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że moja przyjaciółka nie jest sama w pokoju... Znaczy nie zdziwiło by mnie to, gdyby nie fakt, że spała przytulona do mojego kochanego kuzyna. Bez słowa zamknęłam drzwi i zeszłam do kuchni, oj będzie się Ash tłumaczył... Wstawiłam jajka i wodę na herbatę, a sama zabrałam się za przygotowywanie kanapek, gdy czajnik zaczął gwizdać zalałam trzy kubki kawy. Chwile później śniadanie było gotowe.

Domyślałam się jakiego kaca muszą mieć moi tymczasowi współlokatorzy, oj jaka okropna by musiała być osoba, która ich obudzi... Po kilku minutach byłam już w pokoju Any łącząc mój telefon z bezprzewodowym głośnikiem leżącym na biurku. Znalazłam w internecie szybko jakąś piosenkę heavymetalową i na cały regulator ją puściłam.

Nie minęło nawet 5 sekund kiedy przerażeni rozglądali się wokoło. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, a gdy przyjaciele zorientowali się, że to ja piorunowali mnie wzrokiem. Och... Gdyby on mógł zabijać byłabym już martwa tysiące razy.

Była tylko jedna rzecz, której nie przewidziałam, a mianowicie był to fakt, że oboje stali przede mną nadzy.

- Moglibyście się ubrać.- poskarżyłam się, gdy wyłączyłam już muzykę. Co jak co, ale przynajmniej się obudzili.

5 minut później Ash miał na sobie już ciuchy z wczoraj, a moja przyjaciółka założyła dresowe spodenki i bokserkę.

- Zabije Cię. - jęknęła Ana łapiąc się za głowę, jej komentarz tylko powiększył mój napad śmiechu.

- A myślałaś, że daruje Ci pieprzenie mojego kuzyna?- zapytałam Any ze śmiechem, a później zwróciłam się do Ash'a.- A Tobie sypianie z moją przyjaciółką?

- On jest twoim kuzynem?!

- To jest ta Ana?!

Krzyknęli w tym samym czasie patrząc na zmianę to na mnie to na siebie nawzajem, tym samym zasłużyli sobie na mój kolejny napad wesołości.

- Ups. Gdzie moja kultura. - odparłam ze śmiechem. - Anastasio Billing poznaj Asha, mojego ulubionego kuzyna, Ashtonie Marks to Ana, moja najlepsza przyjaciółka.

- O ja pierdole. - mruknęli w tym samym czasie.

-Okey, okey... Bez szczegółów nie chce wiedzieć z kim się pieprzycie. - zaśmiałam się - Przyszłam tylko powiedzieć, że śniadanie jest gotowe.

- Kanapki?- zapytała z nadzieją dziewczyna.

- Kanapki i kawa. - potwierdziłam, a przyjaciółka pisnęła i rzuciła mi się na szyję.

10 minut później, już po posiłku, oglądaliśmy telewizję.

- A co do rana... - zaczął Ash, chyba pierwszy raz w życiu widziałam go speszonego.

- Ale mnie to naprawdę nie obchodzi. Jesteście już duzi, nie będę wnikała co i z kim robicie za zamkniętymi drzwiami.- przerwałam mu zanim zaczął się tłumaczyć.- Po prostu zdziwiłam się widząc waszą dwójkę w jednym łóżku, a tym bardziej, że nie wpadłabym na to, że się nie poznacie. No, ale cóż...

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now