Rozdział 16

13.2K 623 11
                                    

- No to trzech chłopaków znokautowanych.- zaśmiał się Tom.

- Jak się nie zamkniesz, będzie czterech. - warknęłam.- A co do ciebie. - zwróciłam się do mojego kuzyna, który wcześniej powstrzymał mnie od zabicia Luke'a. - Czemu, do jasnej cholery, mi nie powiedziałeś, że należysz do gangu? Nie ufasz mi?

- Maleńka.- zaczął Ash, ale tylko go spiorunowałam wzrokiem. - Nie mogłem Ci powiedzieć. Mark mi zabronił. Naprawdę chciałem...

- Ta kurwa chciałeś... Od kiedy wiesz, że Mark chce mnie w to wkręcić?

- Odkąd wróciłem.- odpowiedział smutny

- I przez ten cały czas mnie pilnowałeś, tak?- zapytałam zawiedziona, a chłopak pokiwał głową. - Miło, że aż tyle dla ciebie znaczę, kuzynie.

- Mayu, ale to nie tak...

- Zamknij się już. Nie chce tego słuchać. - przerwałam mu i zwróciłam się do Simona.- Straciłam apetyt. Mogę teraz iść do Mark'a?

- Tak, chodź zaprowadzę Cię. - co to się stało, że nawę wielki pan Simon, nie ma ochoty na sprzeczkę. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. - Skoro się tak niecierpliwisz.

I cała moja wdzięczność w jednym momencie wyparowała.

Mruknęłam coś na znak zgody i ruszyłam za nim w głąb korytarza. Po chwili znajdowaliśmy się pod masywnymi, dębowymi drzwiami, do których Simon zapukał. Gdy usłyszeliśmy ciche "proszę", weszliśmy do środka.

Pokój, albo raczej gabinet był średniego rozmiaru. Koloru ścian nie mogłam stwierdzić, bo w każdym miejscu stała jakaś szafa lub regał na dokumenty. W pomieszczeniu było tylko jedne okno, za którym było widać jak świat powoli budzi się do życia. Środek pokoju zajmowało wielkie biurko, przy którym stały trzy fotele wyglądające na w miarę wygodne.

- Witaj Mayu. - przywitał się dyrektor, który siedział na jednym z krzeseł i gestem nakazał nam usiąść na pozostałych dwóch fotelach.

- Cześć Mark.

- Chciałem ci zaproponować, żebyśmy przeszli na "ty", ale widzę, że to zbędne.- zaśmiał się, czego ja nie odwzajemniłam.

- Czego chcesz?

- No dobrze, skoro tak bardzo Ci zależy to od razu przejdźmy do konkretów. Jak już Simon i Patrick Ci wyjaśnili, chcę żebyś dołączyła do mojego gangu...

- Czemu ja?- przerwałam mu.

- Obserwowałem Cię od ponad dwóch lat. Wiem jaka jesteś. Mściwa, pyskata, wredna i agresywna. - chciałam mu przerwać, ale mi na to nie pozwolił.- Potrafisz uczynić z czyjegoś życia piekło, bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Pasujesz tu, jesteś taka jak my.

- Nie jestem mordercą. - warknęłam.

- Nikt nie jest idealny. A ty pasujesz tu bardziej, niż myślisz. Potrafisz się bić, świetnie się ścigasz, nie posiadasz wyrzutów sumienia. Jesteś idealna do tego. Więc od dzisiaj jesteś jedną z nas.

- No chyba jednak nie. - warknęłam.

- Jesteś tego pewna?- zapytał pocierając swoje skronie, jakby ta rozmowa nie wiedzieć czemu bardzo go męczyła.- Mogę zacząć szantaż, ale wole tego nie robić. Lubię Cię Mayu i nie chce Ci nic zrobić. Chcę żebyś dołączyła do nas z własnej woli.

Gdy tylko wspomniał o szantażu zastanowiłam się czym mógłby próbować nagiąć moją wolę. I od razu mnie oświeciło. Mimo, iż jestem wściekła zarówno na Luke'a, jak i Ash'a, to i tak nie pozwoliłabym, aby coś im się stało. Oprócz tego dwoje moich najlepszych przyjaciół: Ana i Josh są w związku z członkami tego gangu.

- Czemu moi bliscy w tym siedzą?

- Pieniądze.- powiedział tylko mój były wychowawca.

- Nie pieprz o pieniądzach. Oboje dobrze wiemy, że żadne z nich nie ma problemów finansowych.

- No to adrenalina. Bo z tego co pamiętam, to nie mają u mnie żadnych długów.

- Jeśli chcieli poczuć adrenalinę to mogli skoczyć na bungee, a nie wstępować do gangu. - stwierdziłam, co wywołało uśmiech na twarzy Mark'a.

Po dłuższej chwili odezwałam się ponownie.

- Jak ty sobie to wyobrażasz? - zapytałam, a twarz bossa wykrzywił uśmiech, gdy zobaczył, że jestem bardziej przychylna co do jego "propozycji".

- Normalnie. Do szkoły dalej będziesz chodziła tak jak dotychczas. Mieszkałabyś tutaj, za każdym razem, gdy twoi rodzice by wyjeżdżali. Miałabyś treningi w dziedzinie strzelania, dalej ćwiczyłabyś walkę wręcz i się ścigała.

- Ta... I zapewne za jakiś miesiąc wyląduję za kratkami.

- O to się nie bój. Mamy umowę z policją. Nic nam nie zrobią.

- A co mam powiedzieć przyjaciołom? Tak z dnia na dzień przestanę się im zwierzać, wyprowadzę się z domu na czas nieobecności rodziców, ale gdy oni wrócą, będę udawała, że wszystko jest po staremu... Raczej nie mogłabym udawać, że wszystko jest dobrze... Aż tak dobrą aktorką, to ja nie jestem.

- Z tego co wiem, to Ash i Patrick są w bliskich relacjach z twoimi przyjaciółmi.- zastanowił się chwilę.- Ufasz im?

- Bezgranicznie.

- To jak Ash i Patrick się z tobą zgodzą, możesz powiedzieć im prawdę. - postanowił litościwie.

Czy on serio myśli, że okażę mu wdzięczność?! Nie dość, że zmusza mnie do wstąpienia do gangu, szantażuje mnie, a później sądzi, że jak łaskawie postanowi, iż moi przyjaciele mogą znać prawdę, to wskoczę mu w ramiona, płacząc z wdzięczności... No bez przesady...

- To co? Teraz mam niby podjąć decyzję, o tym czy spieprzę sobie życie, tak?- upewniłam się.

- Masz podjąć decyzję, ale nie o tym czy spieprzysz sobie życie. Jak już, to czy wprowadzić do niego trochę więcej adrenaliny.

- Trochę więcej adrenaliny?- zakpiłam - Na każdym kroku będzie mi grozić niebezpieczeństwo! Albo ktoś mnie zabije, albo ja kogoś.

- Jeśli do nas dołączysz, cały gang będzie cię chronić. Może i jesteśmy, jak to powtarzasz: Bezdusznymi mordercami, ale dla rodziny, którą jesteśmy zrobimy wszystko.

- Bo się wzruszę.- zakpiłam, co Mark zignorował.

- To jak?

__________________________________________________
Kolejny rozdział i znowu trochę krótszy, za co bardzo przepraszam. Postaram się, aby pojawił się dzisiaj jeszcze jeden, ale nic nie obiecuję.
Buziaki
Vera__18

Nowe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz