Rozdział 36

13.1K 568 30
                                    

Po długiej i gorącej kąpieli, położyłam się do łóżka i chyba dopiero w tej chwili do mojej świadomości dostał się fakt, że jestem mordercą. I szczerze powiedziawszy, to się cieszę. Tak, wiem jestem suką, no ale co ja mam poradzić? Nie zabiłam niewinnej osoby, tylko porywacza, gwałciciela i mordercę. Zawsze byłam wredna i mściwa, taka moja natura. Biłam się, a osoby które w jakiś sposób mi podpadły często kończyły na OIOM'ie. Nie jestem święta i nie mam zamiaru takowej udawać. Ale niczego nie żałuję. Gdyby taka sytuacja się powtórzyła, ja zrobiłabym dokładnie to samo. Chociaż nie. Bym strzeliła, ale tak, żeby nie zabić od razu, żeby się wykrwawił, żeby cierpiał. Bardziej niż fakt, że jestem mordercą, obchodziło mnie to, jak ja mam jutro na wf ukryć ranę. Coś się wymyśli.

Z tą myślą zasnęłam.

***

- Hej. - przywitałam się z przyjaciółką całusem w policzek.

- Jak tam wczoraj?

- Dobrze. - powiedziałam z uśmiechem.

- Wszyscy żyją?

- Yyy... Od nas tak.- oznajmiłam niepewnie, bo naprawdę nie chcę słuchać, że się staczam.

- Co to znaczy "od nas"?

- Nasi dostawcy... No cóż, już nie są w stanie handlować.

- Zabiliście ich?- pisnęła przerażona, a ja skinęłam głową. - Powiedz, że ty do nikogo nie strzelałaś. - widząc, że milczę jej głos stał się jeszcze bardziej piskliwy. - No powiedz!

- Mam Cię okłamać?

- Dlaczego?

- Co dlaczego? Dlaczego, go zabiłam? Ten chuj do mnie celował, zabiłby mnie bez mrugnięcia okiem. Oznajmił mi, że jestem szmatą, która zasługuje tylko na dwie rzeczy. Kutasa i kule. Co miałam nogi przed nim rozłożyć?!- zaczęłam się wkurzać, ale dalej próbowałam nie mówić za głośno, aby nie zwracać zbędnej uwagi, ale mimo wszystko miałam ochotę wrzeszczeć. Jak moja przyjaciółka mogła mieć do mnie o to pretensje?!

- Nie o to mi chodziło. Dlaczego się tak staczasz?

- Aha czyli teraz się staczam?!

- Kurwa, Maya! Dołączyłaś do gangu, handlujesz bronią, dragami. Zabijasz! A ty się mnie pytasz czy się stoczyłaś?! Nigdy nie byłaś święta, wyścigi, bójki, imprezy, ale to już jest przesada!

- Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką, że będziesz mnie wspierać. Wiesz, że w zasadzie nie dołączyłam z własnego wyboru? Mark mnie szantażował, że jak nie dołączę, to coś się stanie Ashowi lub Lukowi, a jak to mnie nie ruszy to Joshowi lub tobie!

- Nie wiedziałam. - szepnęła

- Ale wiesz co? Nie było nawet chwili, w której żałowałam, że dołączyłam. Poznałam zajebistych ludzi, a życie jest zbyt krótkie, żeby się ograniczać. Bez ryzyka nie ma zabawy. - oznajmiłam i minęłam dziewczynę, wchodząc do budynku, ale coś mi się przypomniało, więc odwróciłam się do niej. - Nie chcesz utrzymywać ze mną kontaktu, to...

- Nic takiego nie powiedziałam. - przerwała mi zszokowana dziewczyna, ale ją zignorowałam.

-  To twoja sprawa, ale radzę ci nikomu nie mówić, tego co wiesz. Nie chce, żeby coś ci się stało.

- Grozisz mi? - zapytała przerażona.

Zabolało mnie to, że własna przyjaciółka się mnie boi.

- Nie. Ostrzegam.- wyjaśniłam, próbując ukryć smutek, ale chyba nie skutecznie.

- Maya, przepraszam. Nie to miałam na myśli.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now