Rozdział 31

12.9K 621 18
                                    

- Chodź jedziemy.- zadecydował Tom, siłą odciągając mnie od moich nowych skarbów.

- Dokąd?

- Niespodzianka. - krzyknęli chórem.

- Znowu będziecie mnie wiązać?- zapytałam, licząc, że zaprzeczą.

Chłopcy spojrzeli po sobie, a z każdą sekundą moje nadzieje malały.

- Nie. - powiedział w końcu Ash, a ja odetchnęłam ulgą.

- Dziękuję.

Wspólnie ruszyliśmy do 4 aut stojących na przeciwległej stronie parkingu, a następnie wsiedliśmy. W samochodzie siedziałam pomiędzy Tomem i Simonem. Miejsce pasażera zajmował Luke, a prowadził Ash.

Po niecałych 5 minutach jazdy, chłopcy zaparkowali na podziemnym parkingu galerii. Nie powiem, że mnie to zdziwiło, bo byłoby to niedopowiedzenie roku. Ale w sumie, może idziemy po prostu do kina.

Grzecznie wysiadłam z pojazdu i ruszyłam za przyjaciółmi w stronę wind.

- Gdzie najpierw chcesz iść?- zapytał mnie Luke, po wyjściu z metalowej klatki.

- Hmm?

- No do jakiego sklepu chcesz iść.

Spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Co? Będziecie ze mną po sklepach łazić?- zakpiłam.

- Nie, zabraliśmy Cię do galerii, żeby poślizgać się na płytkach. - ironizował John.

- Mała, my wiemy, że jesteś blondynką, ale od czasu do czasu mogłabyś jednak użyć mózgu. To nie boli. - zaśmiał się Simon.

- Zamknij się, Parker.- warknęłam, na co brunet tylko wzruszył ramionami.

- To gdzie idziemy?- ponowił swoje pytanie mój wychowawca.

Nie mając jakiegoś wielkiego planu, weszłam do pierwszego lepszego sklepu.

- Serio macie w planach łazić ze mną po sklepach?- zapytałam Ash'a, szukając czegoś ciekawego na wieszakach.

- Nawet lepiej. - oznajmił łapiąc mnie za dłonie, żebym przerwała swoje dotychczasowe zajęcie, po czym zaprowadził mnie w stronę przymierzalni. - Mamy zamiar poszukać ci ubrań, które ty będziesz przymierzać, oczywiście pokazując nam się w każdy stroju. Następnie za nie zapłacić i nawet nosić torby za ciebie będziemy. Tak, więc my idziemy szukać, a ty tu czekaj.

Ledwo skończył mówić, a już zginął między wieszakami. No to zapowiadają się ciekawe zakupy, a ja zaczynam się bać. Nie wiem jak inne dziewczyny, by się zachowały na moim miejscu, ale ja jestem szczerze przerażona, tym co im jeszcze do łbów może strzelić. No bo, wyobraźcie sobie 20 napakowanych, wytatuowanych facetów, przed którymi na pewno zwiewałabyś widząc ich w środku nocy w jakiejś ciemnej uliczce, gdy szperają po sklepie z damskimi ubraniami... Gdyby nie to, że sama to widzę, to w życiu bym nie uwierzyła.

- Mamy. - oznajmił zadowolony z siebie Patrick, podając mi gromadkę ubrań.

Nie chcąc sprawiać im przykrości i będąc cholernie ciekawa co wybrali, ruszyłam do przymierzalni, a przyjaciele rozsiedli się na kanapach, a ci co się nie zmieścili zajęli podłogę.

Zasuwając tą... zasłonkę w przymierzalni, która na pewno ma jakąś nazwę, zaczęłam przeglądać wybrane przez nich ubrania. Oczywiście większość z nich była krótka i obcisła, ale czym tu się dziwić, to faceci, a ja i tak najczęściej chodzę w takich ciuchach. Zdziwił mnie fakt, że znali mój rozmiar, ale postanowiłam o tym nie myśleć i założyłam pierwszą z brzegu rzecz.

Nowe ŻycieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora