Rozdział 28

13.1K 613 36
                                    

Postanowiłam zbyt wiele nie myśleć o co mu chodziło, bo i tak szansa na to, że bym wpadła na prawdziwy powód była minimalna.

Założyłam przygotowane wcześniej rzeczy, wyprostowane włosy lekko napuszyłam i gotowa przejrzałam się w lustrze. Oczy pomalowane tak, żeby przypominały kocie, krwistoczerwone usta, napuszone włosy i bardzo obcisły strój, podkreślający wszystko co należy, a do tego wysokie szpilki. Wszystko wyglądało cholernie wyzywająco.

Mam tylko jedno ale. Gdzie do chuja ja mam schować broń? Chwilę nad tym myślałam i pistolety postanowiłam włożyć za pasek. Będzie mi strasznie nie wygodnie, ale jakoś to przeżyję. Jedyny nóż jaki dzisiaj ze sobą biorę umieściłam w tylnej kieszeni spodni. Jak mi się nie wbije w dupę, to będzie cud.

Mając już wszystko zeszłam do pokoju, w którym wcześniej było spotkanie, bo tam wszyscy mieliśmy się spotkać. W gabinecie brakowało tylko mnie i Mark'a.

- O kurwa. - zaklął Simon.

- Uważaj, bo już trzeci raz dzisiaj stanie Ci na sam mój widok. - zaśmiałam się.

- Mała, co ty masz na sobie?- zapytał Luke, ale niestety nie zdążyłam odpowiedzieć, bo drzwi do gabinetu się otworzyły i odezwał się nasz szef.

- Strój, który jej wybrałem.- odpowiedział, a potem zwrócił się do mnie.- Wyglądasz naprawdę powalająco.

- Dzięki.

- Ale ty jesteś pewien, że ona ma jechać na akcję, nie dość, że w tak wyzywającym stroju, to jeszcze w szpilkach?- zapytał zdziwiony Simon.

- Ona w szpilkach biega lepiej niż ty w adidasach.- zaśmiał się Luke, a gdy wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, no prawie wszyscy, bo ja wiedziałam o co chodzi, kontynuował.- Kiedyś na trening zapomniała butów na przebranie i wyszła na boso. Gdy zacząłem ją opieprzać, że ma ubrać buty, to wróciła w szpilkach. Wkurzyłem się i kazałem jej 2 godziny bez przerwy biegać, a ona bez najmniejszego problemu to zrobiła, a później jeszcze poszła na imprezę w tych samych butach.

- Wypraszam sobie. - zaprzeczyłam.- Nie w tych samych. Przebrałam na czerwone.

Wszyscy zaskoczeni na mnie patrzyli, ale po chwili zaczęli się śmiać.

- No i co, może jeszcze skopałaś kogoś w skórzanych, obcisłych spodniach i na szpilkach?- zakpił Sam.

- A żeby to tylko raz.- zaśmiał się Ash, a ja spróbowałam moich sił w zabijaniu wzrokiem.

- Dobra, koniec tematu.- zadecydował Mark. - Maya jedzie w tym i będzie negocjować niższą cenę.

- W tym stroju na pewno się jej uda. - oznajmił Simon z kpiącym uśmiechem.

- Nie narzekaj. Różnica będzie podzielona równo miedzy was. Nie licząc tradycyjnej zapłaty. A teraz już ruszajcie.

Pożegnaliśmy się i poszliśmy do garażu, gdzie rozdzieliliśmy się na dwa wcześniej przygotowane samochody. W pierwszym kierował Simon, ja siedziałam z przodu, a za nami Ash i Luke. Drugie auto prowadził Tom, a w pojeździe byli jeszcze Sam, John i Matt.

Po niecałych 20 minutach jazdy, podczas których Luke cały czas żartował, że nasi dostawcy dojdą na sam mój widok, dojechaliśmy na miejsce.

Był to mały parking, na około którego rozciągał się las. Na końcu drogi stały już zaparkowane dwa auta, których właściciele jak tylko zobaczyli, że jesteśmy wysiedli, zrobiliśmy to samo, a wzrok mężczyzn od razu skierował się na mnie.

- Widzę, że mamy nowicjusza.- powiedział jeden z nich zachrypniętym głosem. Cały czas lustrował moje ciało, co tak szczerze mnie nie obchodziło. - Jestem Aaron.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now