Rozdział 30

13.5K 647 52
                                    

Następne 2 tygodnie mijały spokojnie. Z hackerstwa byłam coraz lepsza, teorie opanowałam do perfekcji, dalej uczyłam się strzelać, tylko w trudniejszych warunkach i trenowałam boks. Do tej pory, nie licząc tamtego odebrania narkotyków, byłam na jednej akcji, a mianowicie przejmowałam broń, były też wyścigi, które jak zwykle wygrałam. Jeśli chodzi o mój kontakt z chłopakami, to w dalszym ciągu pozostawał bez zmian, a może nawet się polepszył.

W sobotę rano obudzili mnie przyjaciele, którzy rzucili się na moje łóżko, jakby miało im to co najmniej uratować życie.

No po prostu banda idiotów. Kochanych, bo kochanych, ale dalej idiotów.

- Dusicie mnie. - pisnęłam, gdy większość z nich zaczęła mnie przytulać. Żeby nie było ja dalej leżałam w łóżku.

- Przeżyjesz, młoda. - zaśmiał się Ash, a następnie wszyscy chórem krzyknęli- Najlepszego, mała!

Tsa... Gdy zauważyli, jak się wkurzam, gdy ktoś mówi do mnie per "mała" zaczęli tak się do mnie zwracać cały czas.

- Najlepsze to będzie, gdy wreszcie ze mnie zejdziecie! Kurwa, ile wy ważycie?!- pisnęłam dalej przygnieciona przez nich, a gdy w końcu zdjęli te grube cielska z mojego łóżka, westchnęłam z ulgą. - Dziękuję.

Wszyscy zaczęli się śmiać, a po chwili do pokoju wszedł Luke trzymając tort i chłopcy pięknym chórkiem zaczęli śpiewać, albo raczej fałszować piosenkę " Sto lat!". Do dzisiaj nie miałam pojęcia, że można tak zniszczyć tą piosenkę.

Zaśmiałam się, a następnie zdmuchnęłam świeczkę i przytuliłam po kolei każdego z przyjaciół, dziękując za życzenia. Co prawda, chwilę mi to zajęło, bo w moim pokoju, stali wszyscy mieszkańcy domu, łącznie z moim szefem.

- Ogarnij się trochę za godzinę wychodzimy.- oznajmił mój kuzyn, gdy wszyscy opuszczali moją sypialnię.

- Gdzie?

- Niespodzianka.

Świetnie. Nawet nie wiem co mam na siebie założyć. A chuj, coś się wymyśli.

Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby, a następnie przeszłam do garderoby. Tu zaczyna się problem, bo nie mam pojęcia co oni wymyślili. No bo jeśli ubiorę leginsy i luźną koszulkę na imprezę, to będzie marnie, ale jakoś nie umiem sobie wyobrazić siebie odstawionej jak na imprezę, w sensie sukienka, szpilki itp, prowadzącej motor.

Zdecydowałam się na bezpieczną opcję i założyłam krótkie jeansowe spodenki z wysokim stanem i lekko prześwitujący top, odsłaniający mój brzuch. Mój tradycyjny makijaż jak zwykle podkreślała szminka w krwistym kolorze. Na nogi włożyłam wysokie trampki, kolorystycznie pasujące do ust, po czym zeszłam na dół.

Już na schodach unosił się piękny zapach naleśników, więc lekko przyśpieszając... No dobra, biegnąc sprintem, po chwili znalazłam się w odpowiednim pomieszczeniu.

- Naleśniki chcesz z tym co zawsze?- upewnił się Patrick, na co energicznie pokiwałam głową, a już po kilku sekundach przede mną znalazł się talerz pełen parujących pyszności z nutellą i owocami.

Wzięłam do buzi pierwszy kęs i jęknęłam z rozkoszy, na co chłopcy zaczęli się śmiać.

- Po co cię pieprzyć? Ty dojdziesz przy jedzeniu. - zaśmiał się Tom.

- Pogadamy jak mi zrobisz takie naleśniki.

Moje oświadczenie wywołało napad wesołości ze strony chłopaków.

- Zamknij oczy.- poprosił Luke, gdy skończyłam jeść. Posłusznie wykonałam polecenie i poczułam jak jakiś materiał zostaje zawiązany na moich oczach.

Nowe ŻycieWhere stories live. Discover now