Rozdział 5

357 27 4
                                    

Droga Lucy!

Co tam u Was słychać? Tak strasznie za Wami wszystkimi tęsknię!
Hogwart nie jest taki zły jak wszyscy mówią. Nauczyciele wydają się spoko, no, może oprócz różowej landryny, która naucza nas OPCM-u. Jako budynek, szkoła jest przecudowna i powiem ci, że przydałaby się jakaś mapa, żeby się tu nie zgubić. Dotychczas nie zarobiłam żadnego szlabanu! Jesteś dumna, co? Dormitorium dzielę z Olivią ( tą o której ci opowiadałam), Astorią i Jessicą. Poznałam także Blaise'a, który jest w Twoim typie!
Lekcje są tu prowadzone inaczej niż w Durmstrangu. Po pierwsze za zwrot „czarna magia" już dostajesz szlaban. Nauczyciele w tej szkole nie wyzywają cię od najgorszych i nie oczekują od ciebie kasy, żeby przepuścić cię do następnej klasy. Jest... inaczej, jednak nie wiem czy lepiej. Tu, tak samo jak u nas wielu uczniów zostaje ofiarami chuligaństwa. Nadal nie wiadomo kiedy będą zapisy do quiditch'a. Mam nadzieję, że się dostanę, a jeśli nie to... to i tak się dostanę. Znasz mnie.
Są też przykre sprawy... jest tu taki duch - Marta - i ona wie. Nie mam bladego pojęcia skąd. W każdym bądź razie sprawa z nią na razie ucichła i miejmy nadzieję, że tak pozostanie.
Już odpowiadam na Twoje pytanie ; nie, nie mam nikogo na oku.... na razie.
Mam nadzieję, że te szkolne sowy są na tyle inteligentne, aby szybko dostarczyć mój list.
Kocham cię!
Tęsknię .
Ps Odpisz w tempie błyskawicznym! Bo jak nie....

Rose xx

Schowałam list do koperty, zaadresowałam go i położyłam na etażerce znajdującej się obok mojego łóżka. Skierowałam kroki w stronę okna i usiadłam na parapecie. Było to moje ulubione miejsce w tym pokoju - zaraz po łóżku. Przymknęłam oczy, a w mojej głowie pojawiło się jeszcze świeże wspomnienie.

Po wyjściu z pociągu usłyszałam głos nawołujący pierwszaków. Skierowałam się do źródła owego dźwięku, a moim oczom ukazała się ogromna postać.
- Hej, tylko pierwszoroczniacy - olbrzym zwrócił się do mnie.
- Yhm jestem Rosalie Midnight. Profesor Snape kazał mi jechać z Wami.
- Aaaa no tak, cholibka zapomniałem. Hagrid, co z tobą nie tak. - mówiąc to pacnął się swą wielką łapą w czoło. - Cho za mną. Pierwszoroczniacy! Pierwszoroczniacy tutaj!
Tak jak kazał, tak też zrobiłam. Szliśmy długą aleją, otoczoną po obydwu stronach drzewami, przez jakieś 20 minut, aż dotarliśmy do portu. Zauważyłam, że czekają tam na nas małe łódki.
- Ale ja nie umiem pływać...
- Ja też, ale może woda też jest zaczarowana i nie utoniemy? - usłyszałam ciche szepty za mną.
Parsknęłam śmiechem. „Módlcie się, żeby nie wpaść" - pomyślałam.
Gdy każdy siedział w łódce, wypłynęliśmy. Dzieciaki patrzyły na mnie z nie małym zdziwieniem, jednak ja nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Cały czas spoglądałam na spokojną taflę jeziora, zastanawiając się jak zmieni się moje życie, po dołączeniu do grona uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Rozmyślałam, do jakiego domu przydzieli mnie Tiara. Czy jeśli nie wyląduję w Slytherinie, to ojciec wywali mnie z domu? Stanę się pośmiewiskiem rodziny? Powinni być dumni, że mimo mojego młodego wieku znam więcej czarno magicznych zaklęć, niż nie jeden dorosły czarodziej. Z zamyśleń wyrwały mnie głośne okrzyki zachwytu. Zerknęłam przed siebie i oniemiałam. Zamek, w którym mieściła się szkoła niczym nie przypominał tego w Szwecji. Ten był ogromny, piękny, po prostu... niesamowity. Zaparło mi dech w piersiach.
Port, w którym wysiedliśmy, mieścił się zaledwie kilka kroków od Hogwartu. Staliśmy na dziedzińcu.
- Teraz przejmie Was pani profesor McGonagall, a ja spadam na ucztę. No to ten.. do zoba maluchy - po tych słowach odszedł.
Rozejrzałam się. Tu było naprawdę pięknie. Znudzona zbyt długim czekaniem na jakąś tam nauczycielkę postanowiłam sama poszukać Sali, w której ma odbyć się uroczystość.
- Gdzie idziesz? - zawołał za mną chłopiec, jednak ja go zlekceważyłam i weszłam do budynku szkoły. Skierowałam swoje kroki w lewy korytarz, następnie w prawy, kolejny prawy i lewy. Mijałam ruchome obrazy, kiedy nagle podskoczyłam ze strachu.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam głos za mną, jednak po odwróceniu się nikogo nie spostrzegłam.
- Co do...
- Widać, że jesteś tu nowa.
Wtedy ujrzałam - gadający obraz! Widziałam takie, w których ludzie się ruszali, jednak... nie wydawali żadnych dźwięków.
- Słucham? - ciężko było mi ukryć szok.
- Powiedziałem, że widać, że jesteś tu nowa, ponieważ przestraszyłaś się na dźwięk mojego głosu. Zapewne podczas mijania wcześniejszych obrazów, żaden z nich się nie odezwał do ciebie, bo twoja osoba nie wydawała im się na tyle kompetentna, aby to zrobić.
- Hę? - moja mina zapewne nie była „ na tyle kompetentna, na ile powinna", bo mężczyzna z płótna przewrócił oczami.
- Czy ty młoda damo przypadkiem nie masz ceremonii przydziału?
- Co? O BOŻE... gdzie to jest?! - spanikowałam.
- Idź tam skąd przyszłaś.
- Weź mnie nie denerwuj! Gdzie jest ta cholerna sala?
- Wielka Sala?
- A skąd mam wiedzieć, czy jest wielka, skoro tam nie byłam? - w myślach przybiłam sobie face palm'a.
- Ach.. ta dzisiejsza młodzież. Pomieszczenie, w którym odbywa się ceremonia oraz wszystkie uczty, nosi nazwę „Wielka Sala"
- Aha - teraz zajarzyłam - No to gościu gadaj gdzie ona jest!
- Wróć tamtym korytarzem - wskazał na ten za mną - następnie skręć w ten po prawej, kolejny też po prawej, a gdy zobaczysz gargulca z oberwanym uchem skręć w lewo i idź prosto aż ujrzysz ogromne drzwi. Za nimi mieści się Wielka Sala. Tylko radzę się pospieszyć, bo możliwe, że ceremonia już się zaczę....
Nie czekając na dokończenie zdania ruszyłam sprintem, podążając zgodnie z instrukcjami mężczyzny z obrazu. Po paru minutach naprawdę szybkiego biegu dotarłam pod wcześniej opisane drzwi. Stanęłam i zaczęłam podsłuchiwać.
- Wilson Zack.
Kurde, jest już przy końcu alfabetu... super. Poprawiłam szatę, przygładziłam włosy i otworzyłam wrota. Moim oczom ukazała się ogromna sala, w której znajdowały się 4 długie stoły, przy których siedzieli uczniowie czterech domów, oraz jeden stół ustawiony prostopadle do pozostałych, przy którym siedzieli nauczyciele. Zamiast sufitu można było ujrzeć pełne gwiazd, gołe niebo. Pod nim zawieszono tysiące świec. Wszystkie dekoracje były w kolorach czerwieni i złota. Na końcu Sali zauważyłam krzesło, a na mim siedzącego z Tiarą na głowie chłopca. Obok niego stała nauczycielka, która mierzyła mnie wzrokiem. Miałam tylko nadzieję, że 1 września nie dostanę szlabanu. Pozostali zostali już przydzieleni, także zdążyłam w ostatniej chwili.
Szybkim krokiem ruszyłam między stołami. Wszystkie pary oczu zwrócone były w moim kierunku, niektórzy nawet wstali, żeby lepiej mi się przyjrzeć. Ja niewzruszona szłam dalej. W międzyczasie usłyszałam, jak Tiara krzyczy „Gryffindor", a mały chłopiec dosiada się do stołu po mojej prawej. Po dotarciu do nauczycielki, ta odezwała się do całej szkoły.
- Rosalie Midnight będzie uczyć się na 7 roku nauki. - po czym wskazała mi to śmieszne krzesełko. Posłusznie usiadłam. Po chwili poczułam cos ciężkiego, opadającego mi na głowę.
- Mmm Rosalie Midnight - zabrzmiał głos wewnątrz mojej czaszki - Zdążyłaś w ostatniej chwili. Nie za stara jesteś na moją pomoc? W tym wieku sama najlepiej powinnaś wiedzieć, do jakiego domu się nadajesz... no ale cóż, po to tu jestem... by pomóc. Więc pomyślmy... ambitna, tak to na pewno... żądna przygód... sprytna... lojalna.... Wielka przyszłość cię czeka... ja ci to mówię.. tak... gdzie by cie przydzielić... trudny wybór oj trudny... kolejny raz musze podjąć ryzyko... w kolejnym pokoleniu... "Proszę do Slytherinu, proszę do Slytherinu" - mówiłam do siebie w myślach z nadzieją, że Tiara mnie usłyszy. - A więc do Slytherinu? Tak... pasujesz tam, jednak czy całkowicie? Ale niech będzie... SLYTHERIN!

Spadłam z parapetu, a moje serce waliło jak szalone. W głowie dudniły mi słowa Tiary. „ Kolejny raz muszę podjąć ryzyko.. w kolejnym pokoleniu..." Marta mówiła o tym, że może jednak Tiara się pomyliła. Chodziło jej o moja matkę... czy wtedy też chodziło o nią? „ W kolejnym pokoleniu" Ja jestem kolejnym pokoleniem. Czy to znaczy, że popełniła błąd? Wtedy i teraz? I jaka „ wielka przyszłość" O co tu chodzi? Coraz więcej pytań a żadnych odpowiedzi...
- Co ty robisz na ziemi? - usłyszałam głos za mną.
Pisnęłam ze strachu i zerwałam się na równe nogi, odruchowo sięgając po różdżkę.

______

Cześć i czołem! Wracam po przerwie :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :D
Jak myślicie, kto zaskoczy naszą bohaterkę?
Info
Od teraz rozdziały będą pojawiać się regularnie 2 razy w tygodniu ^^
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania! To bardzo motywuje ;*
Nie zapomnijcie dodać tej książki do biblioteki i zaobserwować mojego profilu,
by być ze wszystkim na bieżąco :)
Podoba ci się książka? Poleć ją znajomym! Będę dozgonnie wdzięczna :D

Do następnego ^^

Not My Choice/hp [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz