Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby cały świat żył w błędzie, a Harry wcale nie był Wybrańcem?
Do Hogwartu przybywa nowa uczennica -Rosalie Midnight - dziewczyna, która nigdy nie miała wyboru.
To jej ojciec, groźny śmierciożerca podejmowa...
- Pięknie wyglądasz. - zadrżałam, słysząc te słowa, tuż koło mojego ucha. Odwróciłam się z uśmiechem, ilustrując chłopaka. Koszula w kolorze butelkowej zieleni, czarne spodnie i tego samego koloru płaszcz sprawiały, że wyglądał bardzo pociągająco. Całość dopełniały roztrzepane włosy, łobuzerski uśmiech i tak dobrze mi już znane, mocne perfumy. - Ty też niczego sobie. - powiedziałam z uśmiechem, a Fred roześmiał się. - Obiecuję, że to będzie najlepszy wieczór twojego życia - stwierdził, patrząc mi głęboko w oczy. Nie minęło pięć minut, a ja już zdążyłam w nich zatonąć. Chłopak uśmiechnął się, wystawiając w moją stronę rękę, a ja chwyciłam go pod depo, pozwalając się prowadzić. Większość drogi szliśmy w ciszy, gdyż nie za bardzo wiedzieliśmy, co powiedzieć. Czułam, jak ściska mnie w żołądku ze stresu i niepewności. Po jakimś kwadransie dotarliśmy na skraj Zakazanego Lasu. Przed nami, na niewielkiej polanie, leżał ogromny koc, a na nim wiklinowy koszyk. W powietrzu, jakby na niewidzialnych sznurkach wisiały świece, które oprócz światła dawały również ciepło. Całość dopełniało gwieździste niebo i lecąca w tle spokojna muzyka. - Jak tu jest pięknie - stwierdziłam zachwycona. - Cieszę się, że ci się podoba. - chłopak wziął mnie za rękę, prowadząc na koc. Usiedliśmy. Fred zaczął wyjmować poszczególne produkty z koszyka, a ja patrzyłam na niego niczym urzeczona. - Skrzaty nie chciały dać mi wina, więc zostało nam tylko to - rzekł rudzielec, wręczając mi do ręki kieliszek kremowego piwa. - Dziękuję, w zupełności wystarczy. - uśmiechnęłam się, upijając łyka. Przez kolejną godzinę rozmawiało nam się świetnie, a tematy nie miały końca. - Więc mówisz, że miałaś więcej szlabanów niż ja? - prawa brew Gryfona powędrowała do góry, a ja parsknęłam śmiechem. - Tego nie powiedziałam... - Aha! - krzyknął, celując we mnie palcem. Zaśmiałam się pod nosem z jego zachowania. - No dawaj, ile miałeś? - zapytałam, patrząc mu w oczy. - Przez całe życie? - Przez całe życie. - W tamtym tygodniu strzeliła mi trzecia setka - rzekł, dumnie wypinając pierś. Przewróciłam oczami, śmiejąc się pod nosem. - Sto trzy... - Więc wygrałem! - zawołał entuzjastycznie, po czym upił łyka kremowego piwa. - Ale trzysta? Musiałbyś mieć kilka szlabanów tygodniowo! - zawołałam. - A żeby to raz - oznajmił, uśmiechając się łobuzerko - Sobota u McGonagall i niedziela u Snape'a to był najczęstszy układ. Czasem jeszcze piątek wieczór u Flitwica, czy Binnsa. Taa, zawojowaliśmy z George cały Hogwart - powiedział, uśmiechając się. Widziałam, że wspominanie tego sprawiało mu dużą przyjemność - Nie wiem, czy lepsza była sytuacja, gdy przez nas Snape przez tydzień chodził we wściekle różowym kolorze włosów, czy gdy Flitwic uwierzył nam, że w Wielkiej Sali zorganizowany jest konkurs na średniowieczne przebranie i przyszedł tam ubrany w błazna królewskiego w zielonych rajstopach - przerwał, cały czerwony na twarzy od śmiechu. Ja śmiałam się razem z nim, a w moich oczach błyszczały łzy rozbawienia - Uwierz, że miny uczniów i nauczycieli były po prostu bezcenne - zakończył, uśmiechając się szeroko i ocierając łzę. A ty? Za co najczęściej miałaś szlaban? - Za włóczenie się po nocach i opuszczanie terenu szkoły - „i za posługiwanie się czarną magią na korytarzach" - dodałam w myślach. - No proszę, proszę. A teren Szkocji zdarzyło ci się kiedyś upuścić? - zapytał zaintrygowany. Zauważyłam błysk z jego oczach. - Raz czy dwa... - No, no - rzekł z uznaniem - Nam z Georgem się jeszcze nie zdarzyło. - Do końca roku szkolnego jeszcze sporo czasu - rzekłam z uśmiechem, sięgając po sałatkę.
Nie do wiary, jak cudownie mi się z nim rozmawiało. Jakbym znała go całe życie. Jakby wcale tak wiele nas nie różniło... Nagle usłyszałam szmery dochodzące z głębi Zakazanego Lasu. To właśnie tam jutro miałam spotkać się z panem X. A co jeśli Liv miała rację i jest to Śmierciożerca? Który na dodatek teraz nas obserwuje? Poczułam ciarki na plecach i głęboki niepokój. - Czy coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną - usłyszałam troskliwy głos mojego towarzysza. - Nie, nic. Po prostu coś usłyszałam i tyle - zerknęłam na niego. Przyglądał mi się. - Nie przejmuj się, nawet jeśli coś zaraz wyskoczy zza drzew i nas zaatakuje, to nie pozwolę mu cię skrzywdzić. - powiedział, łapiąc mnie za dłoń. Był to niezwykle uroczy i opiekuńczy gest. Uśmiechnęłam się, po czym pochyliłam, by złożyć na ustach Gryfona delikatny pocałunek. - Dziękuję - szepnęłam, odrywając się od chłopaka. - To ja dziękuję - odszepnął, patrząc mi głęboko w oczy. - Za co? - zapytałam zdziwiona. - Za to, że jesteś - I właśnie w tamtej chwili zrozumiałam, że postąpiłam dobrze. - Rose? - zaczął niepewnie. - Tak? - uśmiechnęłam się, chcąc dodać mu odwagi. - Jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym, wyjątkowym i właśnie dlatego chciałem zapytać cię... czy... czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem w Hogwarcie i zgodzisz się zostać moją dziewczyną? - to był właśnie ten moment, o którym tak wiele myślałam, o którym tak wiele śniłam. Nasz moment. - Z największą przyjemnością - odpowiedziałam z uśmiechem. W oczach Freda dostrzegłam to, o czym zawsze czytałam w książkach. Bezwzględne szczęście, oddanie i... miłość. Tę chwilę przypieczętowaliśmy długim, niezwykle czułym i słodkim pocałunkiem. Czułam się niesamowicie. Wiedziałam, że na moim niebie w końcu zagościło słońce. Moje własne słońce, a ja nie chciałam, by kiedykolwiek zgasło. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. Policzki paliły żywym ogniem, a serca biły równym, przyspieszonym rytmem. Śnieg zaczął prószyć, nadając całej sytuacji jeszcze bardziej romantycznego stylu. Gryfon uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w czoło. - Fred? - zagadnęłam rudzielca. - Tak? - zapytał, cały czas patrząc na mnie z uśmiechem. Nie mogłam oderwać wzroku od tych hipnotyzujących tęczówek. - Chciałam cię poprosić czy... Czy moglibyśmy na razie... - Utrzymać nasz związek w tajemnicy? - przerwał mi, dokańczając myśl za mnie. Niepewnie kiwnęłam głową. - Jeśli to ma cię uszczęśliwić - wyglądało na to, że nie miał nic przeciwko. - To nie tak... Ja po prostu... Muszę zastanowić się... - Jak powiedzieć o nas swoim przyjaciołom? - rudzielec ponownie dokończył za mnie zdanie. - Czy ty czytasz mi w myślach? - zapytałam pół żartem pół serio. - Bardzo bym chciał - chłopak zaśmiał się pod nosem. - Ale tak, masz rację - westchnęłam. - Wiem, że to nie będzie łatwe... - Spokojnie, powiesz im kiedy nadejdzie odpowiedni moment. Wyobrażam sobie jaki szok przeżyją, kiedy oznajmisz im, że spotykasz się ze zdrajcą krwi - Nie wiedziałam, czy tym stwierdzeniem Fred chciał trochę rozładować napięcie, ale mi nie było do śmiechu. - Nie mów tak o sobie - powiedziałam poważnie. - A więc według ciebie nim nie jestem? - zapytał, patrząc na mnie, jednocześnie kładąc mi swoją dłoń na policzku. Przymknęłam na chwilę oczy, napawając się tym dotykiem. - Nie... Ja... Ja po prostu zostałam tak wychowana. Oni tak samo. Naprawdę ciężko zmienić coś, co wpajano ci od zawsze... - westchnęłam, przenosząc wzrok z ziemi na mojego towarzysza. - Pomogę ci. Nauczę cię wszystkiego, co sam wiem o życiu. Jeśli tylko mi na to pozwolisz. - Powiedział z uśmiechem tak szczerym, jak wyraz jego oczu. On naprawdę chciał mi pomóc i to było piękne. - Dziękuję - szepnęłam, czując,jak głos uwiązł w moim gardle, a do oczu podpłynęły łzy wzruszenia. Chłopak uśmiechnął się, po czym wziął mnie w objęcia i pocałował w czubek głowy. Tu, w jego objęciach zapomniałam o wszystkich problemach, jakie szykowało mi życie. Zapomniałam o ojcu, o śmierciożercach, o mojej mrocznej stronie. Czułam się najzwyczajniej w świecie szczęśliwa. - Pora wracać do Zamku, bo zaczyna padać coraz mocniej, a ja nie chcę, żebyś mi się tu pochorowała. - zarządził rudzielec, po czym zdjął ze swojej szyi szal w barwie Gryffindoru i szczelnie mnie nim owinął. No moich nozdrzy od razu dotarł tak dobrze mi już znany zapach. To właśnie takie małe gesty świadczą o tym, jakimi jesteśmy ludźmi. Nim się obejrzałam, staliśmy przed wejściem do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Całe szczęście było już grubo po północy, co oznaczało, że wszyscy Ślizgoni znajdowali się w łóżkach. Przecież musieli wyspać się przed jutrzejszą, to znaczy już dzisiejszą imprezą, co nie? - Dziękuję ci za dzisiejszy wieczór - powiedziałam, uśmiechając się do chłopaka. Mojego chłopaka. - Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedział, po czym nachylił się, by delikatnie musnąć moje wargi. - Do zobaczenia dzisiaj - szepnął mi wprost do ucha, wywołując tym samym dreszcze na moim ciele. - Do zobaczenia - odszepnęłam, po chwili zostając sama. - Czysta krew - wypowiedziałam hasło i weszłam do Pokoju Wspólnego Ślizgonów, który tak jak oczekiwałam, świecił pustkami. Zadowolona z takie obrotu spraw tanecznym krokiem ruszyłam do dormitorium. Mimo później godziny nie odczuwałam zmęczenia, a tylko rozpierającą mnie energię. By nie wzbudzać podejrzeń tuż po wejściu do sypialni, przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam do łóżka, zachowując się najciszej, jak potrafiłam. Tej nocy zasnęłam z uśmiechem na ustach.
*** Całą noc przespałam niezwykle spokojnie, śniąc o przyjemnej, choć nierealnej przyszłości. W owym śnie główną rolę odegrała moja mama... Rozmawiałyśmy wesoło, popijając czerwone wino w Midnight Manor, które o dziwo wyglądało o wiele przytulniej niż teraz. Towarzyszyli nam moi przyjaciele, państwo Weasley oraz Fred. Nigdzie nie było widać mojego rodziciela, a atmosfera była pogodna i lekka. W tym śnie wszyscy byliśmy szczęśliwi... I gdy już razem z Fredem mieliśmy przekazać całemu zgromadzeniu ważną wiadomość... Sen się urwał, a ja już nigdy miałam nie dowiedzieć się, o co chodziło... - Yhm, yhm - usłyszawszy nas sobą nieprzyjemny dźwięk, obróciłam się na drugi bok, podciągając kołdrę po sam czubek głowy. - Yhm, yhm - tym razem dźwięk stał się głośniejszy. Niechętnie usiadłam, przeciągając się i niezadowolona zerknęłam na przyczynę mojej pobudki.
____________________ Cześć! Dzisiaj sporo Frosalie :D Piszcze co myślicie! ;*
Kolejny rozdział za tydzień ^^
_________________________________
Chciałam Wam coś pokazać :D Jest to fanart zrobiony przez Monicat202! Jeszcze raz bardzo ci dziękuję ♥ Fanart jest piękny!! ♥ ♥ ♥ ♥
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.