Rozdział 9

335 34 9
                                    

 Wrzesień minął, jak z bicza strzelił i nadszedł chłodny październik. Niektórzy uczniowie pozamieniali już kamizelki na grube, ciepłe swetry. Z bliźniakami więcej nie rozmawiałam. Miałam nawet wrażenie, że mnie unikają, choć czasami czułam, że któryś z nich na mnie spogląda. Łazienkę Jęczącej Marty omijałam szerokim łukiem.
Dzisiaj, po raz pierwszy w nowym roku szkolnym, uczniowie mogli pozwolić sobie na wyjście do pobliskiej wioski – Hogsmaede. Nie mogłam już się doczekać, aby ją zwiedzić. Razem z Liv, Blaisem i Anthonym (z którym moja znajomość nie ruszyła za wiele do przodu) umówiliśmy się pod Wielką Salą.
- Hej dziewczyny – Diabeł przywitał nas z uśmiechem na ustach, natomiast Ant mruknął coś niezrozumiale.
- Cześć – Odpowiedziałyśmy razem.
- Ej, do czego jest ta kolejka? – Zapytałam zaciekawiona, wskazując tłum ludzi.
- Do Filch'a... sprawdza, czy nie mamy przy sobie nic czarno magicznego. – Blaise przewrócił oczami, po czym stanął w kolejce.
Po mniej więcej trzydziestu minutach znaleźliśmy w samym centrum wioski.
- Drogie panie, pozwolicie, że płeć męska oddali się w swoje strony. Do zobaczenia. – Chłopcy uśmiechnęli się do nas i zwrócili kroki w kierunku wschodniej części miasteczka.
- No, to zostałyśmy same – Na ustach przyjaciółki pojawił się cwany uśmieszek.
- Co ty taki dobry humor masz? Knujesz coś? – Widziałam błysk w jej oczach.
- Może... - Odpowiedziała tajemniczo. - Ale to zaraz! Teraz chodźmy do Miodowego Królestwa się najeść – Zaśmiała się i pociągnęła mnie w stronę wcześniej wspomnianego sklepu.
Po przekroczeniu drzwi zrozumiałam, dlaczego wszyscy mówili o tej cukierni. Tu było dosłownie wszystko. Zobaczyłam słynne Czekoladowe Żaby, Fasolki Wszystkich Smaków Bertiego Botta, Musy – Świrusy i wiele innych. Ze sklepu wyszłyśmy z pełnymi torbami. Przez kolejną godzinę spacerowałyśmy w tę i z powrotem, raz po raz wchodząc do sklepów.
- To, co miałaś mi powiedzieć? – Zapytałam, próbując kolejnej fasolki. – Mmm truskawkowa.
- Podsłuchałam rozmowę Puchonów i dowiedziałam się, że Golden Trio organizują jakieś tajne spotkanie – Mówiąc to, wzięła do ust białą fasolkę – Blee, kokos.
- Serio? – Zatrzymałam się na środku chodnika.
- Tak. To co, przeszkodzimy im?
- Chyba mam lepszy pomysł... wiesz, gdzie ma być to spotkanie?
-W Gospodzie Pod Świńskim Łbem.
- Idziemy – Wiedziałam, co należy zrobić. Szybka piłka. Jeśli wszystko się uda, to będziemy mieć haka na sporą część uczniów.
Gdy mijaliśmy budynek mieszkalny, poczułam, jak coś łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę ciemnego zaułka. Tajemnicza osoba przycisnęła mnie do ściany, dłonią zakrywając mi usta, tak, że nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Próbowałam się wyrwać, jednak na daremne.
- Nie szarp się tak słonko.
Doskonale znałam ten głos i nie należał on do moich ulubionych.
-Avery... - Powiedziałam, gdy mężczyzna opuścił dłoń.
- We własnej osobie. Cieszysz się na mój widok? – Jego twarz znajdowała tuż przy mojej, co było dla mnie niezwykle... niekomfortowe, żeby nie powiedzieć gorzej.
- Możesz mnie już puścić? – warknęłam wkurzona. Z daleka usłyszałam nawoływania przyjaciółki.
- Jeśli muszę – Zrobił to bardzo niechętnie.
- Więc? Powiesz mi, po co do mnie tu zaciągnąłeś? – Spojrzałam na niego spod byka, krzyżując ręce na piersi.
- Mam ci do przekazania bardzo poufną wiadomość. Masz nikomu nie mówić, że wiesz. Jasne? NIKOMU – Brzmiał groźnie, jednak nie przejęłam się tym.
- Jasne, jasne. To gadaj, o co chodzi.
- Święta spędzisz w Malfoy Manor, razem ze swoim ojcem oczywiście i ze wszystkimi śmierciożercami oraz z samym Czarnym Panem.
- Słucham? – Miałam nadzieję, że tylko się przesłyszałam.
- To, co powiedziałem, a teraz spadam. Bay. – Usłyszałam dźwięk deportacji. Starałam się zrozumieć całą sytuację. Potrząsnęłam głową, jakby ten ruch miał sprawić, że wszystkie moje problemy znikną. Postanowiłam odłożyć to na później i poszukać Liv.

***
- Tu jesteś! Szukam cię od dziesięciu minut! Gdzie ty się powiewałaś? – Paris wyglądała na zdenerwowaną.
- Ja... - chwila zawahania.- Zgubiłam się.
- Oh... no tak – Przybiła sobie facepalm'a. – Przecież nie znasz wioski... upsik, powinnam cię lepiej pilnować, ale teraz nie ma na to czasu. Szybko, może to ich tajne spotkanie jeszcze trwa – Pognałyśmy ile sił w nogach. Po chwili byłyśmy na miejscu. Dyskretnie zajrzałyśmy przez okno – do jednego stołu przystawione było mnóstwo krzeseł, a na nich siedzieli uczniowie Hogwartu. Rozpoznałam Golden Trio, bliźniaków, ich siostrę, Lee, Angelinę, Lunę i Zachariasza. Była ich może dwudziestka. Nagle ktoś, podszedł do stolika, nachylając się nad nim.
- Co oni robią? – Usłyszałam szept mojej przyjaciółki.
- Skąd mam wiedzieć? Może coś czytają?
- A może on całuje tę szlamę? – Na jej słowa zaśmiałyśmy się cicho.
- Prędzej umówię się z Gryfonem, niż ją ktokolwiek pocałuje.
- Hmm... czemu się nie przemienisz?
- Tak Liv. Genialny pomysł. Jestem pewna, że nikt nie zauważy lwicy wchodzącej do gospody – Mówiąc to, przewróciłam oczami, ubolewając nad głupotą przyjaciółki.
- Ej, to już nie moja wina, że nie zmieniasz się w, bo ja wiem... mysz na przykład.
- Dobra, koniec tematu. Podejdźmy do tamtego uchylonego okna.
- Gdzie odbędzie się pierwsze spotkanie?
- Kiedy wszystko ustalimy, skontaktujemy się z Wami, spokojnie.
- Dokładnie i pamiętajcie, nie mówcie nikomu. Zwłaszcza Ślizgonom.
- Oczywiście Harry! A..a mogę zrobić ci zdjęcie?
- Może później Collin... jeszcze raz dziękuję za przyjście. Utrzemy nosa Umbridge.

Drzwi otworzyły się, a uczniowie zaczęli wychodzić. Pospiesznie ruszyłyśmy w przeciwnym kierunku. Nim zdążyłyśmy rozpocząć rozmowę, dołączyli do nas chłopcy. Oczywiście, że Blaise się wszystkiego dowie, jednak nie chciałyśmy wtajemniczać w to blondyna. Postanowiłyśmy odłożyć ten temat na później.

***
Po obiedzie przechadzałam się po zamku, w celu lepszego poznania go. Mimo że mieszkam tu od miesiąca, nadal się gubię. I to często. Moje myśli krążyły wokół usłyszanych dzisiaj przeze mnie słów. Gdy mijałam piąte pięto, usłyszałam znajome głosy. Ruszyłam w ich kierunku. Mijając róg, zobaczyłam dokładnie to, czego się spodziewałam – trójkę Ślizgonów i pierwszoroczną. W tym wypadku dziewczynkę z Gryffindoru.
- No co malutka? Boisz się nas? Przecież WY niczego się nie boicie. – Szatyn lekko popchnął dziewczynkę.
- A czego się spodziewałeś po tej małej szlamie? – Na słowa jednego z nich, reszta wybuchła śmiechem.
- J... ja jestem półkrwi – Gryfonka starała się bronić.
- HA! Parszywy mieszaniec bleh, nie wiem, jak można było coś takiego spłodzić – Chłopcy mieli niezły ubaw, jednak ja nie zamierzałam czekać na dalszy rozwój sytuacji.
- Ej wy! Nie macie lepszych zabaw? – Ruszyłam w ich stronę. Na moje słowa parsknęli śmiechem.
- Mamy... jeśli wiesz, co mam na myśli... – Mówiąc to, blondyn zaczął rozpinać pasek od spodni.
- Tylko spróbuj – Warknęłam.
- Żartowałem – Zaśmiał się, zapinając pas.
- Co ty taka spięta, co? – Brunet uważnie mi się przyglądał. W tym samym czasie Gryfonka starała się wymknąć spod sideł Ślizgonów. Na jej nieszczęście zauważył ją Louis i jednym ruchem złapał za szatę, podnosząc na wysokość oczu.
- A ty gdzie? – warknął.
- Proszę... puść mnie – Dziewczynka zaczęła płakać.
- Co ty do cholery robisz?! Odstaw ją, bo gorzko tego pożałujesz – Mówiąc to, wyjęłam różdżkę.
- Oh, bo już cię posłucha – Marco bawił się w najlepsze.
- Expelliarmus! - dwójka Ślizgonów wyleciała w powietrze. Louis ze strachu wypuścił dziewczynkę, która błyskawicznie się ulotniła.
- Drętwota! - zobaczyłam błysk czerwonego światła i zareagowałam wręcz automatycznie.
- Protego! Rictusempra! – widok „tak bardzo groźnego" szóstoklasisty, uderzającego o ścianę był niezwykle przyjemny i satysfakcjonujący. Ślizgoni szybko pozbierali tyłki.
- Jeszcze kiedyś się policzymy – usłyszałam na odchodnym.
Byłam z siebie zadowolona. Nie dość, że rzuciłam parę zaklęć, uratowałam tę małą, to jeszcze skopałam tyłki ludziom, którzy cieszą się opinią groźnych i niebezpiecznych. Ta, policzmy się. Już się boję. Normalnie sram w gacie ze strachu. Idioci.
- A więc jednak masz serce? – odwróciwszy się, ujrzałam...  

__________________
Cześć wszystkim!
550 wyświetleń? Wow jesteście niesamowici :D 
***
Wiecie, kto ma dzisiaj urodziny? No pewnie, że wiecie :P
Nasza królowa Rowling, Harry Potter, nasza bohaterka Rose i... a, no tak. I ja ♥ 
Czyż to nie przeznaczenie? :P
***
Jak myślicie, kogo ujrzy Rose? Osobie, która zgadnie zadedykuję kolejny rozdział ♥

Gwiazdka? Komentarz? To bardzo motywuje ^^

Kolejny rozdział już w środę!

Not My Choice/hp [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now