3. Cisza przed burzą - cz. I.

9.3K 453 3
                                    

- Ja... - zaczęła Sophie – zjem śniadanie i sobie pójdę. Nie chcę być przyczyną waszych problemów.

- Jesteś pewna ? – dociekałam, ale w głębi ducha cieszyłam się, że sama to zaproponowała – Gdzie pójdziesz ?

- Zatrzymam się w hotelu, a potem pojadę do mojej ciotki do Ohio. – uśmiechnęła się krótko – Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Pokiwałam tylko głową i wróciłam do przygotowywania śniadania.


********


- Jeśli by się coś działo i potrzebowałabyś pomocy, to tutaj jest mój numer telefonu. – powiedziałam Sophie, gdy ta zbierała się do wyjścia. Nie wiem, dlaczego dałam jej mój numer - w końcu praktycznie jej nie znałam, a z tego co o niej słyszałam, niezłe z niej ziółko.

- Dzięki. – uśmiechnęła się do mnie – I jeszcze raz przepraszam za kłopot.

- Nie ma sprawy. Trzymaj się.

- Na razie. – pomachała jeszcze do mnie i wyszła z domu, zamykając za sobą drzwi.

Po jej wyjściu postanowiłam, że pojadę do kancelarii i przeproszę Nathana. Nie znoszę się z nim kłócić i chcę, żeby wrócił do domu. Żeby wszystko było po staremu.



Do kancelarii dojechałam niecałą godzinę później. Sekretarki już mnie tutaj znały, więc bez problemu wpuściły mnie do gabinetu Nathana.

- Hej, mogę na chwilę wejść ? – zapytałam, uchylając drzwi. Mój mąż siedział nad jakimiś papierami, ale gdy mnie zobaczył, oderwał się od nich i uśmiechnął niepewnie.

- Hej, jasne. – powiedział.

- Przepraszam za wczoraj. – zaczęłam, ledwie zdążyłam usiąść – Mary i Dylan opowiedzieli mi jak to było między tobą a Sophie. Nie ma jej już u nas, wyniosła się rano.

- Chodź tu do mnie. – szepnął po chwili, gestem nakazując usiąść mi na swoich kolanach - Nie jestem na ciebie zły. – tłumaczył – Po prostu...to jej obecność wytrąciła mnie z równowagi. Minęło tyle lat, a to co zrobiła, wciąż mnie boli.

- Czujesz coś do niej jeszcze ? – zapytałam z niepokojem.

- Oczywiście, że nie ! – oburzył się – Jedyne co czuję do tej kobiety to odraza i wstyd, że kiedykolwiek się z nią zadawałem. Nie masz być o co zazdrosna, wierz mi. – pocałował mnie w ramię, przytulając do siebie mocno.

- Wierzę ci. – szepnęłam – I nienawidzę się z tobą kłócić. Wczoraj praktycznie nie zmrużyłam oka. Obiecaj, że już nikt nigdy nie stanie między nami.

- Obiecuję. – przyrzekł, po czym pocałował mnie w usta, długo i namiętnie.

- Kocham cię. – powiedziałam, gładząc jego policzek.

- Ja ciebie bardziej. – odparł, całując wnętrze mojej dłoni.


********


Po południu, kiedy wyszłam już z kancelarii Nate'a, postanowiłam, że spotkam się z Julie. Od tamtego incydentu, gdy posądziłam ją o romans z moim mężem, a ona pomogła się nam pogodzić, bardzo się polubiłyśmy – kobieta była mi prawie tak bliska jak Mary.

- Cześć, nie przeszkadzam ci ? – zaczęłam, gdy odebrała telefon.

- Nie, no co ty. – zapewniła – Odkąd jestem w ciąży, Robert zachowuje się tak, jakbym była śmiertelnie chora, a nie nosiła dziecko pod sercem. Praktycznie niczego mi nie wolno.

No tak, Julie była w piątym miesiącu ciąży i, tak jak powiedziała, jej mąż z dnia na dzień stawał się coraz bardziej niemożliwy.

Mam nadzieję, że Nate nie będzie się tak zachowywał, gdy ja będę ciężarna, bo przysięgam, że zwariuję.

- To może masz ochotę wybrać się ze mną na jakieś ciastko czy coś ? – zaproponowałam.

- Jasne, to może za pół godziny w tej kawiarni w centrum ?

- Ok., to do zobaczenia. – powiedziałam i się rozłączyłam.


********


- No to opowiadaj, co tam u was. – zaczęła Julie, gdy usiadłyśmy przy stoliku.

- Teraz już dobrze, ale wczoraj ja i Nate mieliśmy straszną sprzeczkę. – zaczęłam.

- A o co ? – zdziwiła się kobieta – Przecież wy praktycznie nigdy się nie kłócicie.

- Wieczorem u nas w domu pojawiła się Sophie, jego była. – mruknęłam.

Julie zrobiła wielkie oczy i zapytała z niedowierzaniem:

- Że co proszę ?! Ta to ma tupet, nie ma co ! Po tym wszystkim co zrobiła, ma jeszcze czelność szukać z nim kontaktu. A czego tak właściwie chciała ?

- Jest w ciąży i podobno chłopak wyrzucił ją z domu i nie ma dokąd pójść. Nate zaraz się zapieklił, że nie ma mowy, a ja że nie znałam jeszcze całej historii, pokłóciłam się z nim o to i pozwoliłam Sophie u nas przenocować. Nate wyszedł z domu i nie odbierał ode mnie telefonów przez całą noc.

- No nieźle...- westchnęła – Ale wiesz, jak to między nimi było ?

- Tak, rano przyszli Mary i mój brat i wszystko mi opowiedzieli. – potaknęłam – Na szczęście Sophie wyniosła się już od nas i powiedziała, że pojedzie do jakieś ciotki w Ohio.

- I chwała Bogu, im dalej się od was będzie trzymać, tym lepiej. – skwitowała Julie – Ta kobieta to niezła intrygantka i manipulantka. Świetnie potrafi udawać ofiarę i grać ludziom na sumieniu. Za żadne skarby świata nie można jej zaufać.

Pokiwałam tylko głową w zamyśleniu, po czym zmieniłyśmy temat na znacznie przyjemniejszy. 


_________________________________________________________________


Rozdziały będą pojawiać się codziennie lub co drugi dzień, chyba że zdarzy się coś, przez co nie będę mogła publikować, ale nie przewiduję takich problemów ;-). 

Mam nadzieję, że się Wam podoba. Oczywiście liczę na Wasze gwiazdki i komentarze :-D. 

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now