34. Nie tak miało być...

6.9K 397 9
                                    

- Wyglądacie...wow. – wydusił z siebie Dylan, gdy zeszłyśmy schodami na dół. Nate stał tylko z otwartą buzią i patrzył na mnie jak na ósmy cud świata. Poczułam, że na moich policzkach pojawiają rumieńce.

- Cieszymy się, że wam się podoba. – wyszeptała Mary. Gdy podeszłam do Nathana i przytuliłam się do niego, powiedział mi na ucho:

- Odechciało mi się gdziekolwiek wychodzić. Może wrócimy na górę ? Na pewno znajdziemy sobie jakieś zajęcie.

Zaśmiałam się i klepnęłam go w pierś.

- Później. – obiecałam.

Zjedliśmy razem obiad i posiedzieliśmy w salonie, rozkoszując się ciszą.

- Idziemy ? – zapytałam, gdy dochodziła dwudziesta.

- Jasne. – zgodzili się wszyscy.

Wyszliśmy razem z domu i skierowaliśmy się do samochodu. Dylan prowadził, Mary zajęła miejsce obok niego, a ja i mój mąż siedzieliśmy z tyłu.

Droga upłynęła nam w milczeniu.

Niecałe półgodziny później dojechaliśmy do klubu. Kolejka przed wejściem nie była jeszcze duża, bo nie było jeszcze dwudziestej pierwszej.

Kiedy już weszliśmy do środka, Mary i Dylan od razu skierowali się do baru po drinki.

- A ty nic nie pijesz ? – zapytałam zdziwiona.

- Ktoś musi usiąść potem za kółkiem. – rzucił – Poza tym, skoro ty nie pijesz, to ja też nie.

-Ooo...kochanie. – rozczuliłam się i stanęłam na palcach, składając na jego ustach delikatny pocałunek.

- Też cię kocham. – puścił do mnie oczko.

Niedługo potem ruszyliśmy na parkiet. DJ właśnie puścił ,,I belong to you" The Muse. Nate chwycił moją dłoń w swoją, a drugą objął mnie w pasie i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.

- Cieszę się, że tutaj dzisiaj przyszliśmy. – nachylił się do mnie mój mąż.

- Ja też. – uśmiechnęłam się szeroko.

- A jak się czujesz ? Jak dzidziuś ? – dopytywał.

- Dobrze. – roześmiałam się – Nate, nie panikuj. To dopiero koniec drugiego miesiąca. Na razie nic się nie dzieje.

- Po prostu się troszczę o waszą dwójkę, bo was kocham ponad wszystko. – wzruszył ramionami.

Poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy.

- Jesteś najlepszym mężem i ojcem, jakiego mogłam sobie wymarzyć. – powiedziałam przez łzy.

- A ty najlepszą żoną i matką. – odpowiedział.

Tańczyliśmy jeszcze przez jakiś czas, kiedy poczułam, że muszę skorzystać z toalety.

- Zaraz wracam, pójdę tylko do łazienki. – rzuciłam.

- Może pójdę z tobą ? – zaproponował Nate.

Przewróciłam oczami i sarknęłam:

- Błagam cię. Nic mi się tutaj nie stanie.

Nie czekając na jego odpowiedź, ruszyłam w kierunku toalet.

Dzięki Bogu, nie było kolejki, więc szybko weszłam do jednej z kabin i zrobiłam, co miałam zrobić. Gdy już umyłam ręce, wyszłam z toalet i już miałam wracać do mojego męża i reszty, gdy poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu w pasie i przyciąga do siebie. Ten ktoś śmierdział potem i alkoholem.

- A co taka ślicznotka robi tutaj całkiem sama ? – wyszeptał mi do ucha. Jakby się ktoś jeszcze nie domyślił, oddech też miał nieświeży. Aż mi się zebrało na wymioty.

W tej chwili żałowałam, że jednak nie przystałam na propozycję Nate'a, żeby poszedł ze mną do łazienki.

Z rozmyślań wyrwały mnie dłonie tego typa, które zaczęły zjeżdżać niebezpiecznie blisko krawędzi mojej sukienki.

- Nate ! – krzyknęłam ile sił w piersi.

- Ciiii...nikt cię nie usłyszy. – mruknął, odwracając mnie do siebie przodem. Był wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o niebieskich oczach, na oko w wieku Nate'a. Gdyby nie okoliczności i to, że jestem mężatką, uznałabym go za całkiem atrakcyjnego. – A teraz bądź grzeczną dziewczynką i bądź cicho. Trochę się zabawimy.

Jak na zawołanie, jedna z jego dłoni wślizgnęła się pod moją sukienkę i zaczęła sunąć w górę po moim udzie, a drugą schwycił i ścisnął moją prawą pierś.

Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to na nic. Jego ramiona oplatały mnie niczym stalowe kajdany.

Zaraz zostanę zgwałcona, zdążyłam tylko pomyśleć, gdy poczułam, że mężczyzna zostaje ode mnie oderwany i rzucony o ścianę, na drugim końcu korytarza.

- Nic ci nie zrobił ? – zapytał mój brat, biorąc moją twarz w dłonie i przyglądając mi się uważnie.

Pokręciłam tylko głową i spojrzałam na tego faceta. Leżał na ziemi, cały we krwi, a Nate siedział na nim okrakiem i okładał jego twarz pięściami.

- Błagam cię, Dylan, zabierz go ! – wykrzyknęłam przerażona – On go zaraz zakatuje na śmierć.

Jeszcze nigdy nie widziałam Nathana tak wściekłego. Furia aż z niego buchała.


Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now