- Skończ i z tymi gadkami i lepiej powiedz, czego chcesz. – warknęłam na nią. Jak na zawołanie, obok mnie pojawił się Nathan.
- Oj, nieładnie tak. – westchnęła, udając dotkniętą – No ale dobrze. Chciałam się zapytać, jak tam humorki przed rozprawą ? Bardzo jesteście zestresowani ?
- Daruj sobie. – odparłam – Pamiętaj, że mamy świadka, więc raczej twój plan się nie powiedzie.
- Co do tego... - zawiesiła na chwilę głos – Doktorek i jego żonka chyba nie będą w stanie wam pomóc.
Poczułam, że to co zaraz powie Sophie mi się nie spodoba. I nie myliłam się.
- Powiedzmy, że gdy spokojnie przechodzili przez ulicę, jakiś wariat wjechał w nich samochodem. Teraz bidulki leżą na OIOM – ie i ich stan jest krytyczny. Ehhh, cóż za pech.
- Jak mogłaś ?! – wydarłam się na nią – To niewinni ludzie. To sprawa między nami, ich w to nie mieszaj.
- I tu się mylisz. – nagle spoważniała – Każdy, kto będzie próbował wam pomóc, skończy tak jak oni. Niech to będzie dla was nauczka, żeby nie mieszać w tę sprawę innych.
Gdy to powiedziała, rozłączyła się, a ja przez chwilę wpatrywałam się tempo w moją komórkę, po czym wybuchłam płaczem.
- Ej, co jest ? – zapytał Nate, przytulając mnie do siebie. Nawet się nie zorientowałam, że znów byliśmy w salonie, a moi teściowie i Kate patrzyli na mnie z troską. – Kto dzwonił ?
- To była Sophie. – wydusiłam z siebie – Przeze mnie Jacob Strandson i jego żona walczą o życie.
- Czekaj, czekaj. Powoli – odpowiedział mój mąż, nic nie rozumiejąc – Jak to twoja wina ?
- Wczoraj w kawiarni powiedziałam jej, że Strandson będzie zeznawał na naszą korzyść. A teraz zadzwoniła i oznajmiła, że ,,ktoś" potrącił jego i jego żonę. Są teraz na OIOM – ie, a ich stan jest krytyczny. Według niej to ma być dla nas nauczka, żeby nie mieszać nikogo nam bliskiego w tę sprawę, bo każda z tych osób podzieli ich los.
- Nie wierzę w to ! – wykrzyknął mój mąż, chodząc nerwowo po pokoju – Co za jędza ! Nie sądziłem, że będzie w stanie się do tego posunąć.
- Nikt z nas jej o to nie podejrzewał. – mruknął John.
- To moja wina. – szepnęłam. Gdy Nate to usłyszał, w dwóch krokach był przy mnie, biorąc moją twarz w swoje dłonie.
- Czemu tak uważasz ? – zapytał.
- Bo gdybym trzymała język za zębami i nie powiedziała jej, że Strandson będzie zeznawał na naszą korzyść, nic z tego nie miałoby miejsca. On i jego żona nie leżeli by teraz w szpitalu, walcząc o każdy oddech.
Poczułam, że do oczu napływają mi świeże łzy.
- To nie jest twoja wina. – stwierdził dobitnie mój mąż – To Sophie jest nieobliczalna. Ona zgotowała im ten los. Podejrzewam, że tak czy siak by się o tym dowiedziała. To podstępna żmija. Teraz przynajmniej wiemy, że ona nie ma żadnych skrupułów i nie zatrzyma się przed niczym.
- Nate ma rację. – poparła syna Karen – Nic z tego nie jest twoją winą. Nie możesz się obwiniać.
Pokiwałam w zamyśleniu głową, wciąż czując narastające we mnie poczucie winy. Nie ważne co będą mówić moi bliscy – ja i tak będę czuła się winna tego, że lekarz i jego żona leżą w szpitalu.
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu Nate'a.
- Słucham. – powiedział, odbierając – Nie, nie ma nas w domu. Przyjedź do moich rodziców. I jak możesz, zabierz ze sobą Mary. Myślę, że wszyscy musimy poważnie porozmawiać. – po czym rozłączył się, kończąc rozmowę.
- Kto to był ? – spytała Kate.
- Dylan. – rzucił – Przyjadą tutaj za niecałą godzinę i omówimy całą sprawę jeszcze raz.
- A dowiedział się czegoś ? – wtrąciłam.
- Tak. Termin rozprawy został wyznaczony.
Jakiś czas później dołączyli do nas Mary i Dylan.
- Ej, co macie takie grobowe miny ? – zapytała moja przyjaciółka, wchodząc do salonu i patrząc na nasze grobowe miny.
- Lepiej usiądźcie. – stwierdził Nate.
- No, mówcie już. – popędzała nas, gdy ona i mój brat usiedli naprzeciwko nas – Czemu Mel wygląda jakby miała zaraz zejść z tego świata ?
- Zadzwoniła Sophie. – westchnęła Kate – Powiedziała, że Strandson i jego żona nie będą w stanie zeznawać na korzyść Nate'a, bo wczoraj ,,ktoś" potrącił ich samochodem i teraz walczą o życie. Na koniec dodała, że tak skończy każdy, kto będzie próbował pomóc Melanie i Nathanowi.
- Co za wredna żmija ! – Mary wstała, kipiąc gniewem – Niech no ją tylko dopadnę ! Powyrywam jej wszystkie kudły z głowy aż miło !
- Ej, spokojnie. – próbował uspokoić ją Dylan.
- Jak mam być spokojna, co ?! – wydarła się na niego – Ta pinda grozi mojej przyjaciółce i bratu. Ja się dziwię, że ty potrafisz siedzieć spokojnie i nic nie robić.
- Wierz mi, staram się ze wszystkich sił, żeby teraz stąd nie wybiec i jej czegoś nie zrobić. – odpowiedział mój brat.
- Dajcie już spokój, takie gadanie i tak nic nie da. – rzuciła po chwili Karen i zwróciła się do Dylana – Lepiej powiedz, na kiedy wyznaczono rozprawę.
- Na piątek za tydzień o dziesiątej rano. – odparł.
Z jednej strony to dobrze, że tak szybko, bo im prędzej będziemy to mieć za sobą, tym lepiej. Ale skoro Strandson nie będzie w stanie zeznawać, to kto pomoże nam udowodnić niewinność Nate'a ?
_______________________________________________
Jak myślicie, co dalej ?
Melanie zżera poczucie winy i powoli traci siły, by walczyć z Sophie. Poza tym, kto pomoże udowodnić niewinność Nate'a, skoro jedyny świadek walczy o życie w szpitalu ?
Piszcie w komentarzach gwiazdkujcie ;-).
CZYTASZ
Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")
RomanceOd wydarzeń z pierwszej części minęło pięć lat. Nate i Melanie od dwóch lat są szczęśliwym małżeństwem i wierzą, że wszystko co najgorsze, już za nimi. Niestety, w ich życiu pojawia się Sophie - była dziewczyna Nathana, która postanawia zniszczyć i...