19. Hormony buzują.

8.3K 397 9
                                    

Następnego dnia rano postanowiłam, że zadzwonię do rodziców.

- Słucham. – usłyszałam w słuchawce głos mamy.

- Cześć, mamo. – zaczęłam – Muszę wam coś powiedzieć.

- Coś się stało ? – spytała zaniepokojona – Coś w sprawie Nate'a ?

- Nie, nie chodzi o niego. – uśmiechnęłam się do siebie –Będziecie dziadkami.

Na chwilę w słuchawce zaległa cisza.

- Mamo, jesteś tam ? – zapytałam z niepokojem. Jeszcze tego brakuje, żeby przez moje nowiny przeszła zawał.

- Tak, jestem. – odezwała się – Nawet nie wiesz, jak się cieszę ! W końcu się doczekamy.

- Ej ! – oburzyłam się – Ja mam dopiero dwadzieścia cztery lata !

- Ale Nate ma trzydzieści trzy. – skitowała – To najwyższy czas na ojcostwo.

No tak. Zapomniałam, że moja mama ma staroświeckie poglądy. Według niej jeśli mężczyzna nie ma dzieci i żony do trzydziestki to jest albo gejem, albo nieodpowiedzialnym dupkiem.

- Oj, daruj już. – jęknęłam – Miałam nadzieję, że się ucieszycie.

- Oczywiście, że się cieszymy. – zapewniła mnie – Teraz kolej na Dylana.

Przewróciłam oczami.

- Mamo, my naprawdę jesteśmy dorośli. – wyjaśniłam jej – Wiemy, kiedy jesteśmy gotowi na rodzicielstwo. Błagam, nie próbuj nam dyktować, jak mamy żyć.

- Dobrze. – zgodziła się niechętnie – Ale wiesz, że dla mnie i dla taty zawsze będziecie małymi dziećmi.

- Wiem, mamo. Kocham cię.

- Ja ciebie też, skarbie. Zadzwoń, jak będzie wiadomo coś więcej w sprawie Nathana. – poprosiła.

- Jasne. Jak tylko coś się wyjaśni, to dam wam znać. – powiedziałam i rozłączyłam się.

- Zadzwoniłem do ginekologa i umówiłem nas na wizytę na dzisiaj na trzynastą. – zakomunikował mój mąż, wchodząc do salonu.

- Słucham ? – spytałam z niedowierzaniem.

- To, co słyszałaś. – powiedział, nic nie rozumiejąc – Na trzynastą idziemy do ginekologa.

- Czy ktoś cię prosił, żebyś umawiał mnie na wizytę ?! – zaatakowałam.

- O co ci chodzi ? – zdziwił się – Rozmawiałaś z mamą, więc postanowiłem, że cię w tym wyręczę.

- Nikt cię o to nie prosił. – warknęłam i prawie że wybiegłam z pokoju. Może przeginałam, ale byłam zła. Najpierw mama próbuje sterować moim życiem i planować mi macierzyństwo, a teraz Nathan.

Wiem, że to nic i nie ma o co robić halo, ale hormony mi zaczynają szaleć. Przez najbliższe osiem miesięcy będę jak bomba z opóźnionym zapłonem – byle pierdoła będzie wyprowadzać mnie z równowagi.

Już miałam wrócić do salonu i przeprosił Nate'a za mój wybuch, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwi frontowych.

Świetnie. Teraz on będzie strzelał fochy.

- Hej, hej ! – usłyszałam, gdy robiłam sobie śniadanie i po chwili w kuchni pojawił się Dylan i Mary.

- Hej. – mruknęłam.

- Oooo, a co ty taki humorek masz ? – spytał mój brat, otwierając lodówkę i szukając sobie czegoś do jedzenia.

- Pokłóciłam się z Nate'em. – mruknęłam, siadając na krześle obok Mary.

- A o co ? – wtrąciła Mary.

- Tak naprawdę to o nic. – wzruszyłam ramionami – Hormony mi buzują i byle co wytrąca mnie z równowagi.

- Hormony ci buzują ? – zdziwił się Dylan, przeżuwając kanapkę, którą sobie zrobił.

- Jak to u kobiet w ciąży bywa. – mruknęłam, upijając łyk herbaty i nie patrząc na nich.

Na moment zaległa cisza jak makiem zasiał, po czym oboje wykrzyknęli równocześnie:

- Jesteś w ciąży ?!

- Tak. – potwierdziłam.

Dylan podniósł mnie z krzesła i okręcił się ze mną wokół własnej osi.

- Będę wujkiem ! – krzyknął. Gdy odstawił mnie już na ziemię, podeszła do mnie Mary i przytuliła mocno.

- To super. – powiedziała.

- Rodzice wiedzą ? – zagadnął Dylan.

- Tak, zadzwoniłam do nich rano. Mama oczywiście musiała powiedzieć, że to najwyższy czas i że teraz czas na ciebie i Mary. – poinformowałam go.

- Jak ja kocham moją rodzicielkę. – westchnął, kręcąc głową z niedowierzaniem.


********


Godzinę później do domu wrócił Nathan. Ja, Dylan i Mary siedzieliśmy na ogrodzie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

- Przepraszam. – podszedł do mnie, przytulił i pocałował w czubek głowy.

- Ja też przepraszam. – odpowiedziałam – Przesadziłam. Pojedziesz ze mną na wizytę ?

- Jasne. – uśmiechnął się do mnie szeroko, siadając na krześle obok.

- My też pojedziemy. – Mary puściła do mnie oczko.

- Okej. – zaśmiałam się. Lekarz na pewno się zdziwi. Na wizytę zazwyczaj przychodzi ciężarna i czasami ojciec dziecka. A tu proszę bardzo – pojawi się ciężarna, jej mąż, brat i przyjaciółka, która jest jak siostra.


_______________________________________________


Nie miałam za bardzo pomysłu, co napisać, więc rozdział wyszedł raczej średni :-(. 

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now