22. Będzie dobrze.

7.8K 420 8
                                    

- A mogę wiedzieć, dlaczego postanowił nam pan pomóc ? – zapytałam cicho.

- Długo rozmawiałem z moją żoną na ten temat. – wyznał, patrząc na swoje dłonie – Powiedziała mi, że chociaż raz powinienem postąpić właściwie. Do tej pory męczą mnie wyrzuty sumienia, że nie pomogłem tamtemu mężczyźnie, że nie postąpiłem jak lekarz i nie udzieliłem mu pierwszej pomocy. Wiem, że jeśli nie pomogę uratować pani męża, będzie jeszcze gorzej. Nie będę potrafił spojrzeć na siebie w lustrze, a co gorsza: będę czuł, że zawiodłem moją żonę jako mąż. Pomijam to, że już jestem świadomy tego, że na nią nie zasługuje, ale z jakiegoś powodu ta cudowna kobieta jest ze mną od prawie trzydziestu lat. Chcę jej to wynagrodzić. Chcę pokazać, że potrafię postąpić jak uczciwy człowiek. Robię to dla niej.

Poczułam, że w moich oczach zebrały się łzy.

- Dziękuję. – wyszeptałam, łapiąc go za rękę. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie i odwzajemnił uścisk.


********


- Ej, płakałaś ? – zapytał mój brat, gdy wsiadłam do samochodu.

Pokręciłam głową przecząco, po czym uśmiechnęłam się i powiedziałam:

- Nie, po prostu... - wzięłam głębszy wdech – ucieszyłam się. Strandson obiecał, że będzie zeznawał na naszą korzyść.

- To super ! – wykrzyknął Dylan i mnie przytulił – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

Zapięłam pas i opierając głowę o zagłówek, rzuciłam:

- Jedźmy do domu.

Mężczyzna kiwnął w zamyśleniu głową, po czym ruszyliśmy z parkingu.



- I jak ? Co powiedział ? – zapytał Nate, jak tylko weszliśmy do domu.

- Pomoże nam. – uśmiechnęłam się, a mój mąż podniósł mnie do góry i okręcił się ze mną wokół własnej osi.

- Postaw mnie wariacie ! – zaśmiałam się, po czym pocałowałam go mocno w usta.

Dylan odchrząknął głośno i rzucił:

- To ja już pójdę. Trzymajcie się.

- Na razie, braciszku. – przytuliłam go, a on pocałował mnie w czoło i wyszedł, zostawiając mnie i Nathana samych.

- Czyli teraz możemy odetchnąć z ulgą. – westchnął mój mąż.

- Na to wychodzi. – przytaknęłam mu – A wiadomo już coś o terminie rozprawy ?

- Wstępnie ma się odbyć za tydzień w środę, ale to jeszcze nic pewnego. Dylan ma się jutro po południu spotkać z prokuratorem i dowiedzieć czegoś więcej.

- Miejmy tylko nadzieję, że Sophie nie będzie już nic kombinować. W sumie to trochę dziwne. – spojrzałam na niego w zamyśleniu – Odkąd wyszedłeś z aresztu, Sophie ani Robert się nie odzywali.

- To chyba dobrze, nie ? – zapytał – Może odpuścili ?

Spojrzałam na niego z powątpieniem.

- Chyba w to nie wierzysz, co ? Bo jeśli tak, to jesteś jeszcze bardziej naiwny niż myślałam.

- Nie, pewnie, że w to nie wierzę. – zaprzeczył – Ale zawsze miło pomarzyć.

- Taaa.... – mruknęłam tylko.

- A jak dzidzia ? – zmienił temat mój mąż, a ja się rozpogodziłam i uśmiechnęłam do niego szeroko.

- Bardzo dobrze. – odpowiedziałam – Coś czuję, że nasze dziecko będzie bardzo silne, bo to jaką huśtawkę emocji mu zapewniam, zahartuje do życia jak nic innego.

Nate roześmiał się i pocałował mnie namiętnie w usta.

- Kocham cię najbardziej na świecie. – wyszeptał po chwili.

- Ja ciebie bardziej. – zapewniłam go - A teraz chodźmy przygotować obiad. Umieram z głodu.

- Tak jest ! – Nate zasalutował mi żartobliwie – W końcu teraz jesz o wiele więcej, bo za dwoje.

- Czy ty sugerujesz, że jem za dużo i jestem gruba ? – założyłam ręce na biodrach. Podpuszczałam go, bo lubiłam patrzeć, jak próbuje się wytłumaczyć. W końcu wiadomo, że lepiej nie drażnić ciężarnej kobiety.

- Oczywiście, że nie ! – zapieklił się – Jesz w sam raz. Musisz się dobrze odżywiać, żeby dziecko było zdrowe.

- No ja myślę. – rzuciłam jeszcze i poszłam do kuchni, z zamiarem przygotowania czegoś na obiad.


_________________________________________________________


Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-). 

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz