16. Jacob Strandson - cz. I.

8K 414 3
                                    

- Mhm...pięknie pachnie. – powiedział Nathan, wchodząc do kuchni i przytulając mnie od tyłu.

- Siadaj, zaraz podaję. – zaśmiałam się.

- Okej. – pocałował mnie w skroń i usiadł na krześle przy stole.

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł ? – spytał mój mąż.

- Co czy jest dobrym pomysłem ? – spojrzałam na niego zdziwiona.

- To, żebyś jutro jechała z Dylanem do tego lekarza. – wyjaśnił. Postawiłam na stole półmisek z ziemniakami i schab duszony w sosie śliwkowym, po czym westchnęłam i usiadłam przy stole.

- To jedyny sposób, żeby dociec prawdy. – powiedziałam – Może uda się nam go przekonać, by zeznawał na twoją korzyść.

- Wierzysz w to ? – popatrzył na mnie z powątpieniem.

- Czepiam się każdej możliwości. Po prostu chcę, żeby ta cała afera z Sophie i twoim kuzynem się skończyła.

- A ty z nim rozmawiałaś po tym, jak mnie zamknęli ? – zaciekawił się.

- Tak, poszłam do niego. – mruknęłam niechętnie – Powiedział, że zawsze mu wszytko odbierałeś i teraz nadeszła jego kolej na zemstę. A to prawda, że kiedyś się przyjaźniliście ?

- Taaa... - burknął – Ja i Robert byliśmy ze sobą blisko, do momentu, w którym przespał się z Sophie. Od tamtej pory nie mogę zdzierżyć jego widoku. Jak widać, on odwzajemnia to uczucie.

- Nie martw się, wszystko się ułoży. – wstałam od stołu i usiadłam mu na kolanach.

- Wiem. Tak długo, jak będziesz przy mnie, poradzę sobie ze wszystkim. – pocałował mnie w usta.

- To masz szczęście. – wzruszyłam ramionami – Bo ja się nigdzie nie wybieram. Ani teraz, ani za pięćdziesiąt lat.

- Kocham cię, Mel. – wyszeptał poważny.

- Mam pomysł. – uśmiechnęłam się do niego psotnie.

- Tak ? A jaki ? – zaciekawił się.

- Może pójdziemy na górę i udowodnisz mi, jak bardzo mnie kochasz ?

Nate nic nie odpowiedział, tylko wstał z krzesła, biorąc mnie na ręce w stylu panny młodej i biegiem rzucił się do naszej sypialni. Roześmiałam się w głos i mocno objęłam go rękami za szyję.


********


- Gotowa ? – zapytał mój brat rano, gdy po mnie przyjechał. Nate siedział w kuchni i pił kawę, a ja kończyłam jeść śniadanie.

- Tak. – westchnęłam i wyszłam do przedpokoju, stając obok Dylana.

- Zadzwoń, jak tylko się czegoś dowiesz. – powiedział poważnie i pocałował mnie w usta.

- Pierwszy się dowiesz. Masz zamiar gdzieś wychodzić ?

- Nie. Nawet gdybym chciał iść do pracy to nie mogę, póki ta cała sprawa się nie wyjaśni. Można powiedzieć, że jestem na przymusowym urlopie.

- Będzie dobrze. – przytuliłam się do niego – Już niedługo wszystko wróci do normy.

- Obyś miała rację. – westchnął.

- Jestem tego pewna. – uśmiechnęłam się do niego i razem z Dylanem wyszłam z domu.

- Myślisz, że uda się nam coś załatwić ? – spytał mój brat, gdy byliśmy w drodze.

- Nie wiem, ale mam taką nadzieję. Coś czuję, że Sophie ma haka na tego lekarza i tylko dlatego on się na to zgodził. – odpowiedziałam.


Pół godziny później dojechaliśmy do Florida Hospital.

- Masz jakiś plan ? – spytał, gdy wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy w kierunku wejścia.

- Nie za bardzo... - mruknęłam niepewnie – Najważniejsze, żeby ten lekarz w ogóle ze mną porozmawiał.

Podeszłam do stanowiska pielęgniarek i zaczęłam:

- Dzień dobry, szukam dr Jacoba Strandsona.

- Była pani umówiona ? – zapytała pielęgniarka. Na oko była pod czterdziestkę. Miała czarne jak heban włosy i duże czekoladowe oczy.

- Nie, ale to bardzo ważne. – wytłumaczyłam.

- Dr Strandson powinien być w pokoju 26. To na końcu korytarza, ostatnie drzwi po lewej. – pokazała palcem kierunek – Ale nie wiem, czy panią przyjmie. – uśmiechnęła się do mnie z otuchą.

- No nic, będę próbować. Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niej i razem z Dylanem ruszyliśmy we wskazanym kierunku.

Stanęłam przed jego gabinetem i wzięłam głęboki oddech. Na całe szczęście nikt inny nie czekał na wizytę do niego.

- Wejść z tobą ? – spytał mój brat z troską.

- Nie, lepiej jak załatwię to sama. – uśmiechnęłam się do niego słabo.

- Okej, ale w razie czego to pamiętaj, że tu jestem i jak tylko coś się będzie dziać, to wołaj.

Pokiwałam głową i zapukałam. Gdy usłyszałam głośne ,,wejść!", złapałam za klamkę i po raz ostatni zerknąwszy na brata, weszłam do gabinetu.

- Tak słucham ? – spytał dr Strandson.

- Dzień dobry. Nazywam się Melanie Clark i myślę, że musimy poważnie porozmawiać. – zaczęłam, siadając na krześle naprzeciwko mężczyzny. Zauważyłam, że cały zbladł i głośno przełknął ślinę, odchylając się na krześle do tyłu i przyglądając mi się uważnie. 

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now