10. Wynocha !

8.4K 429 9
                                    

W poprzedniej części pojawił się błąd - zamiast napisać, że Melanie pojechała odwiedzić Julie, nazwałam ją Carmen (nie wiem, skąd mi się to wzięło :-P).

Błąd już naprawiłam, ale wolałam uprzedzić :-D.

Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba i oczywiście liczę na Wasze gwiazdki i komentarze :-). 


____________________________________


- Co to ma być ?! – wydarłam się. Oboje się obudzili i spojrzeli na mnie: Sophie z uśmieszkiem, który próbowała ukryć, a Nate z przerażeniem, jakby nie wiedział, co się dzieje.

- Kochanie, to nie tak... - zaczął, ale przerwałam mu, w ogóle nie zwracając na niego uwagi.

- Wynoś się z mojego domu. – wysyczałam do kobiety.

- Ale gdzie ja mam pójść ? – zapytała.

- Nie obchodzi mnie to. – wydusiłam z siebie przez zaciśnięte zęby – Ale jedno mogę ci obiecać: jeśli zostaniesz tu jeszcze pięć minut, to zapomnę, że jesteś ciężarna.

Jej oczy otworzyły się szeroko z przerażenia, po czym podbiegła do szafy, zebrała swoje rzeczy i wybiegła, mało nie potykając się o swoje nogi.

Jak na ciężarną, szybko biega.

- Mel, skarbie, to nie tak jak myślisz. – zaczął mój mąż, podchodząc do mnie powoli, wyciągając ręce w moim kierunku – Ja bym z nią nic... - przełknął głośno ślinę – Wiesz, że cię kocham. Ja w ogóle nie wiem, jak się tu znalazłem...w jednej chwili siedziałem w salonie i piłem herbatę, a potem to nic nie pamiętam, jakby film mi się urwał. Obudziły mnie dopiero twoje krzyki. Błagam, uwierz mi. – teraz już klęczał przede mną i prawie płakał.

- Wierzę ci. – wyszeptałam, klękając przed nim i chwytając jego twarz w dłonie.

- Co ? – spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach.

- Wierzę ci. – powtórzyłam, całując go w usta. Na początku nic nie robił, ale już po chwili przyciągnął mnie do siebie mocno, wziął na ręce i ruszył do naszej sypialni.

- Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na taką żonę. – powiedział, patrząc na mnie jak na ósmy cud świata.

- Ja mam równie cudownego męża. – odpowiedziałam, przejeżdżając dłońmi po jego klatce piersiowej – Najważniejsze, że pozbyliśmy się Sophie.

- Taaa, mam nadzieję, że na dobre. – mruknął Nate.

- Ja też, ale znając ją i Roberta, mogą kombinować coś więcej. – westchnęłam – Ale na razie nie chcę o tym myśleć.

Przyciągnęłam go do siebie bliżej, ponownie całując.


********


Następnego dnia, gdy Nate był w pracy, przyszła do mnie Mary i Julie, która wyprosiła męża, by ten przywiózł ją do mnie do domu, obiecując, że nie będzie się nadwyrężać.

Opowiedziałam im, co się wczoraj wydarzyło, a one popatrzyły na mnie z rozdziawionymi buziami.

- Nie wierzę ! – wykrzyknęła Mary – Ale jak w ogóle jej się udało zaciągnąć Nate'a do łóżka ?

- Z tego co mówił, podejrzewam, że otumaniła go jakimiś środkami nasennymi i położyła się z nim w swojej sypialni, żeby wyglądało to tak, jakby się ze sobą przespali.

- Może tak być... - przyznała mi rację w zamyśleniu Julie – Sophie to niezła wariatka. Nie wiadomo, do czego jeszcze jest zdolna.

- Całe szczęście, że uwierzyłaś mojemu bratu. – dodała Mary.

- Taaaa... kiedyś już to przerabialiśmy i od tamtej pory nie mam zamiaru wyciągać pochopnych wniosków. – spojrzałam znacząco na Julie.

Roześmiałyśmy się wszystkie w głos.

- Może obejrzymy jakiś film ? – zaproponowałam po chwili.

- Jasne. – od razu zgodziła się Julie, praktycznie podskakując na krześle – Od dawna nie miałam babskiego popołudnia.

Ponownie wybuchłyśmy śmiechem i wszystkie trzy skierowałyśmy się do salonu.

Po długich naradach, wybór padł na ,,Dwa tygodnie na miłość". Nie najnowszy film, ale wszystkie go uwielbiamy i możemy oglądać bez końca.

Włożyłam płytę do odtwarzacza DVD, po czym usiadłam na kanapie pomiędzy dziewczynami i zaczęłyśmy oglądać film. 


Dwie godziny później do domu przyszli Nate, Dylan i Robert. Gdy zobaczyli, że siedzimy przed telewizorem i płaczemy ze śmiechu, zapytali:

- Co robicie ? 

- Oglądamy ,,Stażystów". - wydusiłam z siebie z trudem, patrząc na nich przez łzy. Tak, urządziłyśmy sobie mini maraton filmowy i na razie nie zapowiadało się, że szybko go skończymy. Bawiłyśmy się świetnie w swoim towarzystwie. 

- Oooo...możemy z wami ? - spytał Nate. Już miałam mu odmówić, w końcu to babskie popołudnie, ale gdy zrobił oczy szczeniaczka, nie potrafiłam powiedzieć ,,nie".

- Dobra, chodźcie. - przewróciłam oczami. 

- Mięczak. - szepnęła do mnie Mary, na co zarobiła mocnego kuksańca między żebra. 

- Za co to ? - spytała z wyrzutem.

- Za nazwanie mnie mięczakiem. - wyjaśniłam. 

- Kiedy to prawda. - broniła się, wzruszając ramionami. 

- Taaa...jasne. - prychnęłam - Powiedziała ta, która lepi się do swojego męża jak pszczoła do miodu. Nawet teraz musicie trzymać się za ręce. - spojrzała znacząco na ich złączone dłonie. My siedziałyśmy na kanapie, a nasi mężowie zajęli miejsce na podłodze, opierając się plecami o sofę. Z tego powodu mój brat musiał wyginać rękę pod dziwnym kątem, aby potrzymać Mary za rękę. 

- Dobra, już nic nie mówię. - mruknęła urażona. 

- Ciii, zakłócacie oglądanie filmu. - ofuknęła nas Julie. 

- Przepraszamy. - powiedziałyśmy jak małe dzieci, które dostały burę od matki. Na naszą reakcję, Julie spojrzała na nas z błyskiem w oku i zaśmiała się cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. 

Pewnie nie dowierzała, jakim cudem dwudziesto  - cztero letnie kobiety mogą zachowywać się jak rozbrykane piętnastolatki. 

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now