12. Początek walki.

7.7K 422 20
                                    

Czterdzieści minut później dojechaliśmy na miejsce. Szybko wysiadłam z auta i ruszyłam do wejścia.

- Anie, poczekaj ! – krzyknął za mną Dylan.

- Na co mam czekać ?! – przystanęłam i odwróciłam się w jego kierunku – Nate został aresztowany tylko przez to, że ta pinda nie wie, kiedy się poddać. Musimy szybko go stamtąd wyciągnąć.

- Dobrze, już idziemy. – westchnął mój brat – Ale wiesz, że szanse, że dzisiaj go wypuszczą są nikłe ? W końcu Sophie złożyła obciążające zeznania i sfabrykowała dowody.

- Wiem, ale musimy zrobić wszystko, co się da. – rzuciłam i nie czekając na nich, weszłam do środka.

Dylan wszedł tuż za mną i skierował się do oficera dyżurnego, a Mary stanęła obok mnie, tuląc mnie do siebie i posyłając uśmiech pełen otuchy.

- Dzień dobry, nazywam się Dylan Prescott i jestem obrońcą Nathana Clarka. Aresztowano go jakieś dwie godziny temu. Chciałbym z nim porozmawiać. – powiedział mój brat.

Policjant spojrzał na niego znudzony, po czym niechętnie powiedział:

- Dobrze, proszę za mną.

- Mogę też pójść ? – spytałam z nadzieją.

- A pani to kto ? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Jestem jego żoną.

- Przykro mi, ale widzenie z bliskimi nie jest teraz możliwe. Oskarżony może porozumiewać się teraz jedynie ze swoim obrońcą. Wszelkie prośby widzeń proszę kierować do komendanta. – powiedziawszy to odszedł, a Dylan podążył za nim, posyłając mi niepewny uśmiech.

Usiadłam na pobliskim krześle i schowałam twarz w dłonie. Czułam, że jeszcze chwila i się rozkleję.

- Ej, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. – pocieszała mnie Mary, głaszcząc mnie po plecach.

- Dlaczego ona to robi ? – spojrzałam na nią bezsilnie – Dlaczego nie może odpuścić ?

- Nie wiem, Mel. – westchnęła moja przyjaciółka – Naprawdę nie wiem. Ale jedno jest pewne: nie możemy się poddać. Wydostaniemy stąd Nate'a prędzej niż myślisz.

- Ja już w nic nie wierzę. – mój głos łamał się coraz bardziej.

- Hej, nie możesz się poddać. – powiedziała stanowczo, zmuszając mnie, bym na nią spojrzała – Ta jędza tylko na to czeka. Czeka, aż się załamiesz, ty i Nathan. Ona chce zniszczyć was, zniszczyć wasze szczęście. Pozwolisz jej na to ? Po tym wszystkim, co już razem przeszliście, pozwolisz, żeby jakaś wariatka zniszczyła to wszystko.

- Nie. – rzuciłam stanowczo – Nie pozwolę na to. Słuchaj, zostaniesz tutaj i zaczekasz na Dylana ? Ja muszę coś załatwić.

- Ale co ? – zdziwiła się Mary.

- Potem wam wszystko wyjaśnię, obiecuję. Ale na razie nie ma czasu do stracenia.

- Okej, leć. Jak tylko się czegoś dowiem, od razu dam znać. Ja i Dylan przyjedziemy do was do domu, w porządku ?

- Dobra, to do później. – przytuliłam ją na pożegnanie i wyszłam z komisariatu.

Wiedziałam, co muszę zrobić i żadna siła mnie od tego nie odwiedzie.


********


Do mieszkania Roberta dotarłam niecałą godzinę później. Stanęłam przed jego drzwiami i wziąwszy głęboki oddech, zapukałam energicznie.

Po chwili ta gnida stanęła w progu i spojrzał na mnie zdziwiony.

- Melanie ? – zapytał – A czemu zawdzięczam tę wizytę ?

- Skończ tę szopkę. – warknęłam – Chcę wiedzieć, dlaczego ty i Sophie uwzięliście się na mnie i na Nate'a.

- Nie wiem, o czym mówisz. – zaczynał mnie irytować. Gdybym nie znała prawdy, uwierzyłabym mu. Ale nie ze mną te numery.

- Nie udawaj. – przewróciłam oczami – Widziałam ciebie i tą jędzę wtedy w kawiarni, a wcześniej podsłuchałam waszą rozmowę telefoniczną. Jednego nie rozumiem: po co to wszystko ?

- Może wejdziesz najpierw do środka i na spokojnie porozmawiamy ? – zaproponował, robiąc mi miejsce w przejściu.

- Nie, nie mam ochoty. Załatwmy to wszystko i sobie pójdę.

- W porządku. – westchnął, po czym zmienił wyraz twarzy. Teraz stał przede mną wyrachowany i zdolny do wszystkiego facet. – Po prostu, to moja mała zemsta na Nacie. Już dawno chciałem go zniszczyć, aż tu nagle jak z nieba spadła mi Sophie. Idiotka chciała odzyskać Nate'a, a zarazem zemścić się na nim za to, że ją wtedy zostawił.

- Ale za co ty się chcesz na nim mścić ? – spytałam, nic nie rozumiejąc.

- Nate zawsze był cudownym chłopcem. Doskonały w szkole, doskonały na studiach, a na dodatek przystojny jak diabli. Wszystkie dziewczyny do niego wzdychały. Wiesz, że kiedyś ja i Nathan byliśmy przyjaciółmi ? – teraz to mnie zaskoczył – Widzę, że cię zaskoczyłem. Tak, ja i mój drogi kuzyn byliśmy ze sobą blisko. Wszystko skończyło się, gdy on poszedł na studia. Zrozumiałem wtedy, że on odbiera mi wszystko, jest pijawką. Każda dziewczyna z którą się spotykałem, umawiała się ze mną tylko po to, by zbliżyć się do niego. Nawet moi kumple zadawali się ze mną, żeby mieć możliwość rozmowy z wielkim Nathanem Clarkiem. – wypowiedział jego nazwisko jak najgorsze przekleństwo – Mój kuzyn odbierał mi wszystko. Teraz kolej na mnie: zniszczę jego życie i jego szczęście, aż zostanie z niego wrak człowieka, którym był do tej pory. I mogę ci obiecać jedno: to aresztowanie to dopiero początek piekła, które dla niego szykuję.

- Nie uda ci się to. – powiedzieć, że byłam wściekła, byłoby ogromnym niedopowiedzeniem. Ja kipiałam gniewem. – Nie pozwolę na to.

Robert roześmiał się jak jakiś maniak, po czym spoważniał i rzucił:

- Chętnie zobaczę jak próbujesz mnie powstrzymać.

Uznałam, że nie ma co wdawać się z nim w dyskusję, więc po prostu odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.

Nie pozwolę, żeby Robert zrobił coś Nate'owi. Kocham go i zrobię wszystko, by go ocalić. Tak samo, jak on ocalił mnie od Brada. Nadeszła moja kolej na zabawę w bohatera. 


___________________________________


Jak sądzicie, co powinna teraz zrobić Melanie ? I czy uda się im wydostać Nathana z aresztu tak łatwo ? 

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-). 

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz