- Czy wyście powariowały ?! – wydarł się na mnie i Mary John, gdy rano opowiedziałyśmy wszystkim o naszym planie.
- A masz lepszy pomysł na to, by ustalić, kto sfingował tę obdukcję ? – spytała moja przyjaciółka.
- Na pewno można to jakoś inaczej załatwić. – odpowiedział. Miał zaciśnięte szczęki i napięte wszystkie mięśnie. Był na maksa wkurzony.
- Uważam, że dziewczyny mają rację. – wtrąciła Karen cicho. Wszyscy spojrzeliśmy na nią zdziwieni, ale najbardziej zdziwiony był chyba mój teść.
- Popierasz ten ich idiotyczny plan ? – spytał z niedowierzaniem.
- Może i nie jest to najrozsądniejsze, ale to jedyny sposób. – podeszła do niego i przytuliła.
Na chwilę zapadła cisza, po czym John powiedział:
- Chyba zdurniałem, ale wam w tym pomogę.
- Co ?! – spytałyśmy ja i Mary razem.
- To. – odpowiedział dobitnie – Jak już coś robić, to porządnie. Nawet jeśli to kompletny idiotyzm.
Usiedliśmy wszyscy razem przy stole i przez kolejne półtorej godziny ustalaliśmy szczegóły planu. Od tego wszystkiego głowa mi pękała.
- Jak się trzymasz ? – spytała Kate, wchodząc do mojej sypialni. Poszłam na górę się przebrać, bo Dylan za pół godziny jechał na komisariat i ustaliliśmy, że ja, Mary i Kate pojedziemy z nim. Jedna z nas ma stanąć na czatach, a dwie pozostałe mają przeszukać szafkę z aktami.
- Jakoś daję radę. – westchnęłam, uśmiechając się do niej niepewnie – Grunt, że nie siedzę bezczynnie.
- Zobaczysz, już niedługo Nate będzie w domu i to wszystko się skończy. – przytuliła mnie.
- Obyś miała rację. – westchnęłam głośno.
********
- Wszyscy wiedzą, co mają robić ? – zapytał mój brat po raz tysięczny, gdy dojechaliśmy już na komisariat.
- Tak, Dylan. – prawie że warknęłam – Nie jesteśmy idiotkami. Damy sobie radę.
- OK. – westchnął mój brat – No to zaczynamy.
Plan był teoretycznie prosty – Dylan miał się spotkać z prokuratorem i Nathanem w pokoju widzeń. Tam zostaną mojemu mężowi jeszcze raz przedstawione zarzuty i omówienie ewentualnego wyjścia za kaucją.
My miałyśmy trudniejsze zadanie: Kate musiała odwrócić uwagę oficera dyżurującego, a moi teściowie stali na zewnątrz na czatach i pilnowali, czy nikt inny nas nie przyłapie. Ja i Mary tymczasem musiałyśmy jakimś cudem zakraść się do szafy z aktami. Mieściła się ona w małym pokoiku, niedaleko dyżurki.
Nie wiem, jak to zrobimy, ale to nasza jedyna szansa.
- Gotowa ? – spytałam Mary.
- Tak. – powiedziała stanowczo moja przyjaciółka. Wiem, że bała się tak samo jak ja, ale nie chciała dać po sobie tego poznać.
- No to idziemy. – rzuciłam.
Kate już stała przy biurku oficera dyżurnego i o czymś z nim rozmawiała. Nie wiem o czym i w to nie wnikam – ważne, żeby zajęła go na jak najdłuższy czas.
Na całe szczęście, korytarz był pusty. Ja i Mary schyliłyśmy się wpół, żeby przejść przed biurkiem policjanta niezauważone – ja szłam pierwsza, a dziewczyna podążała tuż za mną.
Chwilę później dotarłyśmy do pokoiku. Jeszcze raz się obejrzałam i upewniałam, że nikt nas nie zauważył. Dzięki Bogu, oficer był wpatrzony w moją przyszywaną siostrę jak zaczarowany. Podejrzewam, że gdyby teraz nastąpił atak bombowy, on i tak by tego nie zauważył.
Delikatnie przekręciłam klamkę i po cichu otworzyłam drzwi, uważając, żeby nie skrzypiały.
Weszłam do środka i zapaliłam światło, a Mary weszła tuż za mną.
Pomieszczenie było naprawdę maleńkie – miało może z dziesięć metrów kwadratowych. Większość powierzchni zajmowały dwie wielkie stalowe szafy z aktami.
- Jak my tu cokolwiek znajdziemy ? – jęknęłam – Przecież tych szuflad jest z tysiąc. Cały dzień nam na to nie wystarczy.
- Czekaj, przecież oni muszą mieć jakiś system, żeby się w tym połapać. – zapewniała Mary – O, patrz !
Rzeczywiście, na każdej z szuflad była przyczepiona mała karteczka, z nazwą miesiąca i rokiem.
- Teraz musimy tylko znaleźć szufladę z październikiem tego roku. – rzuciłam.
Nie tracąc czasu, zabrałyśmy się do roboty. Nie wiem, jak długo szukałyśmy, ale w pewnej chwili Mary wyszeptała triumfalnie:
- Mam !
Moja przyjaciółka otworzyła trzecią szufladę od góry i zaczęła przeszukiwać teczki. Nie było ich bardzo dużo, więc już po chwili znalazłyśmy tej, której szukałyśmy.
- Czekaj, coś tu jest. – mruknęła Mary – Protokół, spisane zeznania...o jest ! Obdukcję wykonał dr Jacob Strandson. Znasz kogoś takiego ?
- Coś mi mówi to nazwisko... - zastanowiłam się i mnie olśniło – Wiem ! Kobieta, która dzwoniła do nas wtedy z Florida Hospital i mówiła, że musimy zająć się Sophie, bo jej ciąża jest zagrożona, nazywała się tak samo. Maryl Strandson. Nie wiem, czy to ma jakiś związek...A jest tam napisane, w którym szpitalu pracuje ten lekarz ?
- W Florida Hospital. – szepnęła.
- To na pewno nie jest przypadek. – powiedziałam – Coś czuję, że muszę odwiedzić tego doktorka.
________________________________
No to się porobiło...dlaczego lekarz zgodził się sfałszować obdukcję ?
Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).
VOUS LISEZ
Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")
Roman d'amourOd wydarzeń z pierwszej części minęło pięć lat. Nate i Melanie od dwóch lat są szczęśliwym małżeństwem i wierzą, że wszystko co najgorsze, już za nimi. Niestety, w ich życiu pojawia się Sophie - była dziewczyna Nathana, która postanawia zniszczyć i...