35. Nie ma tego złego...

7.3K 399 16
                                    

W POPRZEDNIM ROZDZIALE:

Gdy już umyłam ręce, wyszłam z toalet i miałam wracać do mojego męża i reszty, poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu w pasie i przyciąga do siebie. Ten ktoś śmierdział potem i alkoholem.

- A co taka ślicznotka robi tutaj całkiem sama ? – wyszeptał mi do ucha. Jakby się ktoś jeszcze nie domyślił, oddech też miał nieświeży. Aż mi się zebrało na wymioty.

W tej chwili żałowałam, że jednak nie przystałam na propozycję Nate'a, żeby poszedł ze mną do łazienki.

Z rozmyślań wyrwały mnie dłonie tego typa, które zaczęły zjeżdżać niebezpiecznie blisko krawędzi mojej sukienki.

- Nate ! – krzyknęłam ile sił w piersi.

- Ciiii...nikt cię nie usłyszy. – mruknął, odwracając mnie do siebie przodem. Był wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o niebieskich oczach, na oko w wieku Nate'a. Gdyby nie okoliczności i to, że jestem mężatką, uznałabym go za całkiem atrakcyjnego. – A teraz bądź grzeczną dziewczynką i bądź cicho. Trochę się zabawimy.

Jak na zawołanie, jedna z jego dłoni wślizgnęła się pod moją sukienkę i zaczęła sunąć w górę po moim udzie, a drugą schwycił i ścisnął moją prawą pierś.

Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to na nic. Jego ramiona oplatały mnie niczym stalowe kajdany.

Zaraz zostanę zgwałcona, zdążyłam tylko pomyśleć, gdy poczułam, że mężczyzna zostaje ode mnie oderwany i rzucony o ścianę, na drugim końcu korytarza.

- Nic ci nie zrobił ? – zapytał mój brat, biorąc moją twarz w dłonie i przyglądając mi się uważnie.

Pokręciłam tylko głową i spojrzałam na tego faceta. Leżał na ziemi, cały we krwi, a Nate siedział na nim okrakiem i okładał jego twarz pięściami.

- Błagam cię, Dylan, zabierz go ! – wykrzyknęłam przerażona – On go zaraz zakatuje na śmierć.

Jeszcze nigdy nie widziałam Nathana tak wściekłego. Furia aż z niego buchała.

**********************************************************************************************

- Po co ?! – zdziwił się mój brat – Gnojowi się należy !

- Dylan, litości ! – jęknęła – On zaraz się wpakuje w kolejne kłopoty. Chyba tego nie chcesz, co nie?

- Dobra, macie rację. – zgodził się po chwili Dylan, po czym podszedł do Nate'a i zaczął go odciągać od tego typka, co jakby kogoś zdziwiło, nie było wcale takie łatwe.

Nate podszedł w moim kierunku, wziął moją twarz w swoje dłonie i zapytał, przyglądając mi się uważnie:

- Jesteś cała ?

- Tak, nic mi nie jest. – uśmiechnęłam się do niego, stając się brzmieć przekonująco. Wewnątrz trzęsłam się jak galareta. To był głupi pomysł, że sama poszłam do toalety. W ogóle głupim pomysłem było to, że dałam się dzisiaj zaciągnąć do tego klubu. Jestem w ciąży, na Boga ! Powinnam być rozsądniejsza. 

- Jesteś pewna ? – drążył Nathan.

- Tak, jestem pewna. – teraz to zaczynałam się irytować – Chodźmy stąd, ok. ? Nie wiem, jak wy, ale ja nie mam już nastroju na zabawę.

- My też nie. – przyznali jednocześnie Mary i mój brat.

Razem ruszyliśmy w stronę wyjścia z klubu. Ja obejmowałam Nate'a w pasie, a on przewiesił ramię przez moją szyję. Dylan i Mary szli przytuleni za nami.

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now