#12

4K 379 404
                                    

Nadszedł najszczęśliwszy dzień w roku dla każdego ucznia - koniec roku.

Ciel wstał pierwszy raz tak wcześnie. Była 7, a dla niego nawet 10 to zbyt wczesna godzina.

Mimo to na jego telefonie widoczna była już wiadomość od numeru 'Odbierz, bo dostaniesz wpierdol'.
Już dawno powinien zmienić tę nazwę, ale w sumie pasowała do Seby.

Przyjdę po cb i pujdziemy razem.

K?

???

- Kupiłbyś sobie słownik idioto, a zakończenie roku jest dopiero o 9, więc po co się tak spinasz - pomyślał.

Ok - odpisał - O której będziesz?

Po chwili zamiast dźwięku SMSa  usłyszał dzwonek do drzwi.

- Serio?! - Ciel otworzył gościowi i szybko poszedł do kibla się ogarnąć.

- Siema! - powitał go Seba, gdy Ciel wchodził właśnie do łazienki - Dopiero teraz wstałeś? - spytał zdziwiony.

- A co, nie widać kurwa?! - odpowiedział trzaskając drzwiami.

- Słychać - szepnął sam do siebie.

Apel skończył się dość szybko. Tuż po wyrażeniu przez nauczycielkę, zgody na powrót do domów, uczniowie rzucili się biegiem do wyjścia. Ciel i Sebastian byli w innych klasach, ale nie przeszkadzało to im w wspólnym powrocie do domu. Spotkali się przy bramie szkolnej i razem udali się do Seby, gdzie grali do północy w CSA.

- Kurwa! - krzyknął Seba - Nie gram w to gówno, bo znów jakiś Rusek mnie zajebał!

- NIE DRZYJ TAK TEJ MORDY, PRZECIEŻ WIDZĘ KRETYNIE! - wydarł się jak tylko najgłośniej potrafił Ciel, na co drugi niemalże spadł z krzesła  - I z czego tak rżysz palancie? - spytał wkurzony, widząc uśmiech na twarzy Seby - Drzesz mi się do ucha jak idiota. Lepiej odprowadź mnie do domu, bo już późno.

- O! Czyżby księżniczka bała się wrócić sama do domu?

- Jasne, dlatego potrzebuje swojego księcia w białym dresie i jego super kosy do rozjebania wrogów - odparł spokojnie Ciel - Więc ruszaj dupsko i idziemy. Oddam Ci przynajmniej tę bluzę jak mnie odprowadzisz.

- Co?

- Przecież pożyczyłeś mi dres kretynie!

- Aaa... No to w drogę! - powiedział otwierając drzwi.

- Nie że coś proponuję, ale może zapaliłbyś łaskawie światło, bo się tu wypierdole? - westchnął stając przy poręczy.

- Yes, my lord - zaśmiał się Seba udając, że kłania się przed Cielem.

- Ja pierdole! PO PROSTU ZAPAL TO JEBANE ŚWIATŁO I NIE UDAWAJ JAKIEGOŚ KURWA ANGLIKA CZY LOKAJA! - wydarł się wkurzony Ciel.

- Ty też byś się czasem zamknął, bo później sąsiedzi mają do mnie wąty i na psy chcą dzwonić!

- Pff - prychnął chłopak, krzyżując ręce na piersi i czekając aż Seba zapali światło - Idioto! Zapalisz to świ... - nie zdążył dokończyć, bo poczuł jak chłopak bierze go na ręce.

- CO TY KUR... - chciał się wydrzeć, ale przeszkodziła mu w tym ręką chłopaka na jego ustach.

- Ciii - szepnął, a Ciel spojrzał na niego nieco wystraszony - Popsuło się światło. Przykro mi, ale skoro sam powiedziałeś, że nie zejdziesz to z chęcią Cię zniosę - uśmiechnął się, niosąc chłopaka po schodach jak pannę młodą.

~~~~~

- SAM BYM ZSZEDŁ IDIOTO! - wydarł się Ciel, gdy dres postawił go już na ziemi przed blokiem.

- Jesteś strasznie lekki. Chodźmy już - powiedział ciągnąc go za rękę.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz!?

- Ładne mamy dziś niebo. Ma taki sam kolor jak Twoje oczy - powiedział, ignorując go.

- Ech, spierdalaj - odpowiedział już nieco spokojniej, również patrząc w niebo i dając się prowadzić dresowi.

Dotarli pod drzwi domu Ciela bez większych kłopotów. No może poza tym, że Seba przyczepił się do jakiś pijaków na ławce i chciał się z nimi bić, bo powiedzieli, że ich super bandy - 'żniwiarzy' - nikt nie pokona.

- I tak im kiedyś wpierdolę - stwierdził Seba dając się odciągnąć od grupy dresów.

Ciel oddał jeszcze Sebie pożyczoną bluzę i zatrzasnął mu drzwi przed nosem.

- Ta, to widzimy się jutro - westchnął czarnowłosy odchodząc.

'' Seba z Osiedla '' | SebaCiel | YaoiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora