Bonusik ( ͡° ͜ʖ ͡°)

2.4K 213 263
                                    

Tego dnia Seba postanowił zabrać Ciela do nowo otwartej chińskiej knajpki. Nie była ona jakoś szczególnie dobra, czy ładna, ale liczyło się to, że tania. Jedyne co im przeszkadzało, to kręcący się przy ich stoliku blondyn, który co chwilę podlewał kwiatki jakimś śmierdzącym gównem.

- Zastanawia mnie kurwa jakim cudem te chwasty się jeszcze trzymają? Siedzimy tu z piętnaście minut, a on podlał je już trzy razy - prychnął Ciel, trzaskając kartą dań o blat - I kiedy dostanę to zasrane żarcie?!

- Kultury nie znasz kurwa? W restauracji nie drze się mordy, bo dostaje się na talerzu gówno, a nie jedzenie - powiedział Seba, mierząc go groźnym wzrokiem, na co młodszy od razu zamilkł i utkwił swój wkurwiony wzrok w drzwiach od kuchni.

- Nie śmierdzi Ci tu dymem? - spytał po chwili Ciel, gdy Seba był akurat zajęty rozszyfrowywaniem chińskich znaczków z plakatu, który obok nich wisiał.

- No co ty... Nie wiesz, że szef kuchni smaży mięso miotaczem ognia? - zdziwił się dres.

- Jakim znowu kurwa miotaczem ognia?! Zabrałeś mnie do Chińczyków czy terrorystów?! - wkurwił się Ciel.

- Do ludzi, którzy w życiu nie byli w Chinach, ale robią chińskie żarcie - wzruszył ramionami Sebastian.

Młodszy dres chciał mu już coś odpowiedzieć, ale uprzedziła go kelnerka o bordowych włosach.

- Proszę bardzo - mruknęła niepewnie, kładąc na stoliku ich zamówienie i trzęsąc się przy tym jak czytelnicy tej powalonej książki, gdy zobaczą, że dodałyśmy nowy rozdział.

Dziewczyna rzuciła jeszcze ciche 'smacznego' i szybko uciekła, a gdy Seba spojrzał na jedzenie wiedział już dlaczego.

- CO TO KURWA JEST?! CO JA JAKIŚ GÓRNIK, ŻE MAM WĘGIEL WPIERDALAĆ?! - wydarł się na całą knajpę, a Ciel poczuł, że bardzo chciałby zapaść się pod ziemię. Najlepiej w trumnie. Z trzema kłódkami.

- Idziemy stąd kurwa, nie będę płacił za to gówno - westchnął Ciel i pociągnął za sobą do wyjścia Sebastiana, który nadal się wyrywał.

Widać po nim było, że bardzo chce wejść do kuchni i wyjaśnić tego całego 'wielkiego szefa' .

- JA WAM KURWA DAM WĘGIEL! SPALĘ WAM TĄ CHIŃSKĄ CHATE! - krzyczał dalej Seba, a Ciel zawzięcie ciągnął go do wyjścia.

*

- To przez Ciebie... - prychnął obrażony Seba, który siedział już w domu na kanapie.

- Że co?! - wkurwił się Ciel, podchodząc do niego z brudną szmatą i chęcią przywalenia mu nią w ryj.

- Mówiłem Ci żebyś się nie darł, bo dostaniemy gówno na talerzu, a nie żarcie!

- Tak, moja kurwa wina, że zabrałeś mnie do tak gównianej restauracji, w której szef kuchni jest po technikum wojskowym, a nie gastronomicznym?! - prychnął Ciel.

- Pff... I co ja mam teraz zeżreć? Chcę mi się już rzygać ta pizzą, a zupki chińskiej już więcej nie tknę.

- Bo ja kurwa wiem? Idź się do Marty nażreć! Ona zawsze ma coś w lodówce, jak nie w jednej to w tej drugiej - warknął chłopak, wracając do zmywania garów w kuchni - I jak ja z Tobą kurwa skończyłem? Muszę tylko po tobie sprzątać - zaczął marudzić pod nosem, jednak Seba to usłyszał i już po chwili znalazł się przy nim.

- No Cieeel - westchnął, widząc że młodszy znowu się na niego obraził.

- Przestań kurwa tak przedłużać moje imię, bo brzmisz jak Lizzy - prychnął chłopak, posyłając mu mordercze spojrzenie - No chyba, że też chcesz żebym nazywał Cię byłym - wysyczał.

- Wiesz co, to ja może Ci pomogę? - zaśmiał się nerwowo dres, ale Ciel wskazał mu tylko palcem na salon.

- Won... - szepnął wyraźnie wkurwiony, co brzmiało jeszcze groźniej niż jego krzyk.

- Nie dajesz sobie pomóc, a później narzekasz, że wszystko robisz sam - westchnął Sebastian, stojąc nadal w miejscu.

- WON KURWA, CZEGO W TYM NIE ROZUMIESZ?!

- No dobra... - westchnął nieco wystraszony dres i szybko ulotnił się z kuchni.

Widocznie to był jeden z tych dni, w których Ciel zmieniał się w demona, chcącego zabić każdego kto chociażby za głośno oddychał.

Dresowi nie pozostało już nic innego jak czekać grzecznie na kanapie, aż Ciel pozmywa naczynia i wróci do salonu. Może przez ten czas choć trochę się uspokoi? W końcu zmywanie naczyń z resztkami mokrego i ohydnego żarcia oraz wrzątku, który wypala ręce jest takie relaksujące...

Tak czy srak, gdy Ciel wrócił na jego twarzy nadal widoczny był grymas wkurwienia, ale mimo to usiadł przy dresie i obrzucił lecący w telewizji serial krytycznym wzrokiem.

- Nie ma nic kurwa lepszego niż jakieś zasrane 'Słoiki'? - spytał, kierując wzrok na Sebe, który jednak nic nie odpowiedział.

Nauczył się, by nie wkurwiać wkurwionego już Ciela i nie ryzykować przy tym utraty życia lub zdrowia, więc po prostu podał mu pilota.

Ciel natychmiast przełączył na wiadomości i z niezadowoleniem spojrzał na prognozę pogody.

- Znowu będzie kurwa lać przez cały dzień? - prychnął zirytowany.

- A co, ślepy jesteś... - mruknął Seba zanim zdążył pomyśleć dwa razy i od razu dostał pilotem w łeb.

- Żebyś ty zaraz kurwa nie oślepł jak Cię pierdolnę krzesłem! - warknął chłopak, a Seba zaczął się już zastanawiać, który zakład pogrzebowy wybrać. Na pewno nie tego siwego dziwaka z naprzeciwka.

- Coś... Się stało? - spytał cicho Seba, wiedząc, że po raz kolejny naraża się na wpierdol.

- Nie! Absolutnie nic się kurwa nie stało! - wykrzyczał Ciel.

- Ok...

- Ale Ci zaraz jebnę...

- No co?! Powiedziałeś, że nic się nie stało! - zdziwił się dres.

- Ale jednak się stało kurwa!

- Ale co kurwa?! - westchnął Sebastian zmęczony już humorkami swojego chłopaka.

- Zastanawia mnie kiedy mi powiesz?!

- ALE CO?!

- Myślałeś, że się kurwa nie dowiem?! Masz dzisiaj w nocy bójkę ze żniwiarzami i nawet nie raczyłeś mi o tym powiedzieć! - warknął Ciel.

- A... O to chodzi - zaśmiał się Seba, ale widząc wzrok Ciela natychmiast przestał - Myślałem, że nie będzie Cię to interesować...

- No jasne... Wcale nie interesuje mnie to, że nawalasz się o północy z jakimiś frajerami pod naszym blokiem, bo przecież nie martwię się o to, że dostaniesz kosą w brzuch i nie przeżyjesz! - wykrzyczał Ciel lekko łamiącym się głosem.

Między nimi zapadła dziwna cisza. Sebastian ze zdziwieniem wpatrywał się w Ciela, w którego kącikach oczu zaczęły pojawiać się łzy. Młodszy szybko ukrył swoją twarz w rękach, a czarnowłosy, nie wiedząc jak się zachować, po prostu go przytulił.

- Przepraszam... Nie wiedziałem, że aż tak się o mnie martwisz... - szepnął.

- Oczywiście, że się o Ciebie martwię idioto! - prychnął Ciel - Przecież Cię kocham... - dodał już nieco ciszej i przetarł zaczerwienione oczy rękawem swojej bluzy.

W tamtym momencie Sebastian nie miał już żadnej wątpliwości. Zamierzał spędzić z tym chłopakiem resztę swojego życia. Nie ważne jak bardzo się kłócili, ile się wyzywali, ani dlaczego. I tak zawsze na końcu się godzili, bo nie mogli długo bez siebie wytrzymać.

***

To bardziej nadaje się na godne zakończenie tej powalonej książki. W komentarzach widziałyśmy jak bardzo cierpicie przez brak nowych rozdziałów, a więc proszę bardzo. 

'' Seba z Osiedla '' | SebaCiel | YaoiWhere stories live. Discover now