#39

2K 171 106
                                    

- Bo zadzwonię do mamy i mnie stąd zabierze! - wydarł się Brajanek.

- Zajebiście, zaraz załatwię Ci telefon... - odpowiedział w miarę spokojnie Ciel, kłócący się już od ósmej rano z chłopcem.

- Pff, nie chce Twojego gówna. Mój iPhone jest lepszy - prychnął, wymachując widelcem, a Ciel tylko modlił się, by wydłubał sobie nim oko, albo żeby chociaż Sebastian się już obudził i gdzieś go zamknął, a najlepiej to w piwnicy. Przynajmniej nie będzie musiał go słuchać.

Ciel zazwyczaj był wkurwiony, ale jego wkurw w połączeniu z kacem tworzył z niego króla fochów, krzyków i wpierdolu. Sebastian dobrze o tym wiedząc, jak najdłużej odkładał moment, w którym będzie musiał wkroczyć do kuchni, co zrobił, gdy nie mógł już dłużej słuchać coraz głośniej wyzywającej się dwójki.

- Twoje śniadanie jest tak beznadziejne, że wolałbym już zjeść tipsy mojej mamy! - krzyknął chłopiec.

- A Twój piskliwy głosik jest tak wkurwiający, że wolałbym już słuchać piosenek Godlewskich! - zawtórował mu Ciel.

- A wasze kłótnie są tak nieznośne, że zaraz wypierdolę was na klatkę schodową! - wtrącił się Sebastian, który wszedł właśnie do kuchni.

Zarówno Ciel jak i siedmiolatek zamilkli. Chłopak wrócił do przyrządzania kanapek, a Brajanek do miętolenia widelcem w jajecznicy.

- To nie jest nawet w granicach tolerancji - prychnął cicho pod nosem Brajan, wzdychając i odsuwając od siebie pełny talerz.

- W czym znowu macie problem? - spytał Seba, krzyżując ręce na piersi.

Ciel skutecznie uniknął jego wzroku i nic nie odpowiedział, tak samo zrobił siedmiolatek.

- A kto zaczął? - dodał jeszcze spokojnie Sebastian.

- ON! - wydarli się jednocześnie, patrząc wreszcie na zirytowanego już dresa.

- Mam dość tego bachora! - warknął Ciel, rzucając nożem do masła o blat, niczym Madzia Gessler.

- A ja mam dosyć tego idioty bez szkoły! - wydarł się również chłopczyk, uderzając małymi pięściami o stół, przy którym siedział.

I w tym właśnie momencie Brajanek był już udupiony.

- Kurwa! JAK CI ZARAZ WPIERDOLĘ, TO CIĘ MATKA JUŻ NIE BĘDZIE Z POWROTEM CHCIAŁA! - zaczął krzyczeć Ciel, zbliżając się znów z nożem do masła w kierunku dziecka.

- RATUNKU! PSYCHOPATA! - zaczął panikować Brajanek, uciekając w najdalszy kąt kuchni.

- CIEL! - krzyknął Sebastian, torując chłopakowi drogę do skulonego w kącie dzieciaka - Co ty odpierdalasz? Zostaw kurwa ten nóż! - warknął.

- Bo co? - uśmiechnął się przeraźliwie chłopak.

- Mam większy - odpowiedział groźnie Seba, sięgając po swoją kosę arcywpierdolu, która jak zawsze była na swoim miejscu, czyli w jego kieszeni - I naprawdę nie chcę go otwierać - dodał na co Ciel wywrócił oczami i wrzucił swój tępy nóż do zlewu, a sam podszedł do blatu po swoje kanapki.

Sebastian odetchnął z ulgą, schował kosę i odwrócił się do chłopczyka, którego jednak już tam nie było.

- Super, zwiał i zostawił mnie samego z psychopatą... - westchnął Seba, podchodząc do Ciela.

- I dobrze. Jak go nastraszyłem, to może wreszcie się odpierdoli - prychnął chłopak, biorąc do ręki skończoną wreszcie kanapkę, którą po chwili zabrał mu Seba - Ej, kurwa! To moja kanapka, zrób se swoją! - warknął, próbując odebrać własne śniadanie, ale Seba podniósł rękę tak wysoko, że Ciel nawet skacząc nie mógł jej dosięgnąć.

'' Seba z Osiedla '' | SebaCiel | YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz