- Gitara siema! - przywitał się zdyszany Seba, wbijając szybko i bez uprzedzenia do domu.
- Jakie siema chuju?! Dzwoni się, albo chociaż puka idioto! - odpowiedział mu Ciel, który pojawił się przy wejściu do kuchni.
- Zamyka się drzwi.
- Spierdalaj - prychnął Ciel - Gdzieś ty był?
- No co ty, nie mogę sobie po prostu z ziomkami pod biedrą posiedzieć? - odpowiedział już spokojniej, zamykając drzwi wejściowe.
- Pff. Dobra, mniejsza z tym. Chcesz coś do żarcia? - spytał, podchodząc do lodówki.
- Mhm może... zróbmy naleśniki! - zaśmiał się Seba.
- Sebastian, znowu zaczynasz?! - wkurwił się młodszy, posyłając mu mordercze spojrzenie.
- Nie! - wystraszył się Seba, odskakując. Co jak co, ale imię ' Sebastian' w ustach wkurzonego Ciela brzmiało przerażająco.
- Zeżresz coś, czy nie?!
- Najsłodszego naleśniczka na świecie - uśmiechnął się słodko i zaryzykował, podchodząc do chłopaka i przytulając go do siebie.
- Serio?! Znów chlałeś z tymi ' żniwiarzami', czy jak im tam kurwa było - powiedział znudzony, próbując odepchnąć od siebie starszego - Myślałem, że się z nimi nie zadajesz po tym jak dostali od Ciebie wpierdol.
- E tam - odpowiedział, mocniej tuląc wkurzonego Ciela.
- Możesz mnie łaskawie już puścić - powiedział jeszcze spokojnie Ciel, na co drugi go podniósł.
- SEBASTIAN! PUSZCZAJ DO CHOLERY! - wydarł się Ciel.
- Ej no, tylko nie Sebastian - westchnął - A jeśli już, to nie mów tego tak, jakbyś chciał mnie zabić - dodał, usadzając go na kuchennym blacie.
- Co ty odpierdalasz?! - powiedział, próbując się wyrwać, ale uniemożliwiały mu to ręce Seby na biodrach - Tch, odpowiesz? - uspokoił się po chwili i spojrzał zdenerwowany na dresa.
- To - powiedział, całując go nagle, a Ciel mimo chwilowego zaskoczenia i wkurwienia na czarnowłosego nie przerwał.
- I... - spytał cicho, gdy Seba po chwili się od niego odsunął.
- I to - zaśmiał się, schodząc pocałunkami niżej, na szyję młodszego.
- Mhm... A teraz przestań mnie slinić i mów co odpierdoliłeś, że tak się podlizujesz i przed kim tak spierdalałeś?!
Seba oderwał się powoli od obojczyka chłopaka i westchnął.
- Jak ty mnie dobrze znasz - uśmiechnął się niewinnie.
- Co zrobiłeś?!
- Hehe, no bo widzisz...
- Mów do cholery! - wkurwił się znów Ciel.
- No... Jest taka szansa, że taki jeden diler chce mnie zajebać.
- Ja pierdole - westchnął Ciel, przykładając sobie rękę do czoła - Dlaczego?
- Bo troszkę go... okłamałem? - zaśmiał się nerwowo.
- Czyli?!
- No wiesz... obiecałem mu, że załatwię dla niego towar i...
- Czekaj, czekaj - przerwał Ciel - To w końcu on jest tym dilerem czy ty?!
- No on, bo ja nic mu nie załatwiłem, a wziąłem kasę.
- Idiota jakiś?
- No nie? - zaśmiał się Seba.
- No i z czego się tak cieszysz? To przed nim uciekałeś?
- No - westchnął.
- Co Ci się kurwa stało? Ty się kogoś boisz?!
- No wiesz gościu ma znajomości i w ogóle...
- Kto to?
- Mówią na niego William? Nie wiem czy to nie ksywa. Mniejsza z tym. Tak ogólnie to wiem tyle, że jak zajebie mu okulary to będzie ślepy, bo ma z sześć na minusie - zaśmiał się.
- No to w czym problem? - wkurzył się młodszy.
- W tym, że będzie się mścił z resztą przydupasów. No i...
- No i? Tylko nie kłam - uśmiechnął się Ciel, krzyżując ręce na piersi.
- Zgubiłem kosę...
- No tak... i teraz chcesz ją odzyskać? - spytał, uśmiechnięty przybliżając się do Seby.
- Wiesz gdzie jest?!
- Może... - powiedział przechylajac głowę na bok i drapiąc się po brodzie.
- Proszę Cię powiedz! Jak dorwą mnie bez niej, to będzie po mnie - powiedział, łapiąc Ciela za barki.
- Taa... Taki z ciebie kozak? Jak będziesz wszystko gubił po mieszkaniu, to będziesz musiał o to błagać na kolanach - zaśmiał się - Masz idioto - powiedział, wyciągając z kieszeni swoich dresów nóż Seby - Znalazłem ją wczoraj i zastanawiałem się kiedy się zorientujesz.
- Ooo! Dziękuję! Tak sie za nią stęskniłem! - uśmiechnął się, chcąc już odebrać zgubę.
- E, zaraz! - powiedział, odsuwając rękę - Nie błagałeś na kolanach.
- Ta... a niby w jaki sposób mam Cię przekonywać na kolanach - uśmiechnął się, ponownie pochylając się nad chłopakiem i zbliżając się do jego ust.
- Nie w taki zboczeńcu! - wydarł się, odpychając go nogą - Proś - dodał obrażony.
Seba klęknął na kolanach przed szafką, na której siedział Ciel i składając ręce jak do modlitwy, wydarł się - PROOOOSZĘ!
- Może jakimś wierszem - zaśmiał się Ciel.
- Łokieć, pięta, oddaj kosę, kochanie bardzo Cię proszę - uśmiechnął się i spojrzał na niewzruszonego Ciela.
- Słabe - odpowiedział znudzony, bawiąc się nożem.
Seba zdjął z głowy czapkę wpierdolkę i przykładając ją do piersi zaczął - Cielu najwspanialszy... i najcudniejszy, kocham Cię nad życie - dres przytulił się do nogi chłopaka - I błaaagam najpiękniej, abyś kosę mą mi zwrócił, a dobrze się odwdzięczę? - powiedział - I co, może być? - spytał nadal wtulony w nogę Ciela - No proooszę!
- Ech... Słaby z Ciebie poeta, ale dobra... masz - odpowiedział, podając mu nóż.
- Dzięki! Danke! Spasiba i wszystko kurwa inne! - wykrzyczał, przyciskając przedmiot do polika - Załatwię go i zaraz wracam - zawołał, wstając i wybiegając z mieszkania.
- Kurwa - szepnął Ciel, schodząc z blatu - Zaraz będzie szukał czapki.
~~~~~
#kurwaprzepraszam
Postaramy się coś jutro wstawić.
YOU ARE READING
'' Seba z Osiedla '' | SebaCiel | Yaoi
FanfictionOsiedla to niezwykłe miejsce, gdzie każdy może znaleźć miłość lub wpierdol. Czy Seba i Ciel będą tylko zwykłymi ziomkami? TO JEST TAKI DEBILIZM, W KTÓRYM JEST PEŁNO BŁĘDÓW, PISANE KILKA LAT TEMU W GIMBAZIE, NIE CZYTAJCIE DLA WŁASNEGO DOBRA XD