♥ Rozdział 2 ♥

21.4K 831 104
                                    

Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba piszcie.
Gwiazdki, strzałki co kolwiek
edytaurba

*Alan
Jaka piękna ta jego Luna. Zachwycał się jej widokiem, dotykając twarzy dziewczyny, a w jego ciało wkradało się przyjemne ciepło.

~ O ile jej śmiertelnie nie wystraszysz~ odezwał się jego wilk.

- Stul pysk! - ryknął do swojego wilka na gło zapominając o obecności dziewczyny przez co poruszyła się niespokojnie.

~ Przecież wiesz, że nie tak miało być nie kazałem temu szczeniakowi jej gonić. Ale mimo to zapłacił za to ~ powiedział w myślach do swojego wilka trząść się ze złości, przez tego gówniarza musiał się wcześniej ujawnić.

~ Musisz bardziej panować nad stadem,bo jeśli nie będą się ciebie bać... - powiedział

~ Wiem - przerwał swojemu wilkowi. wiedząc, że ten ma rację i zaczął z skupieniem przyglądać się twarzy swojej ukochanej.

Jedynej odskoczni, jedynej dobrej rzeczy jaka w życiu go spotkała.

*Lena
Zaczęła się budzić, ponieważ czułam delikatne,za zarazem przyjemne łaskotanie po twarzy tak jakby ktoś z wielką dokładnością chciał zapamiętać każdy szczegół twarz poprzez zaznaczenie kciukiem linie szczęki i ust.

Kiedy to zrobił mimowolnie rozchyliłam usta, wtedy jego palec wsunął się głębiej.

Wtedy usłyszałam głośne westchnięcia to całkowicie mnie rozbudziło i ujrzałam tą samą twarz chłopaka z lasu.

Który patrzył na mnie tak jakby chciał mnie pożreć

Zaczęłam histerycznie krzyczeć myślałam, że ten cały koszmar mi się tylko śnił.

Krzyczałam wniebogłosy wołając o pomoc. Wciąż przed oczami miałam tą bestię z lasu, która teraz stoi przed mną.

Strasznie się bałam instynktownie przesunęłam się w stronę oparcia łóżka, na którym spałam szukając czegoś do obrony. Na stoliku stała szklanka. Rzuciłam nią w porwacza, który miał refleks i złapał ją w locie.
Pogroził mi palcem i z krzywym uśmiechem dodał
- Nie zrobię ci krzywdy - powiedział. Ledwo docierały do mnie jego słowa. Nie wierzyłam mu bo wiedziałam jaki jest brutalny. Zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy.

- Ucisz się kobieto - ryknął tak głośno ,że natychmiast umilkłam.

- Nie bój się mnie skarbie nigdy nie zrobię ci krzywdy bo jesteś moją mate i... kocham cię - spojrzał na mnie i znowów usiadł na łóżku dotykając moich ramion, a jego twarz zmieniła wyraz z zaciętej na łagodną,jąkał się tak jak by wypowiedzenie tych słówa sprawiało mu trudność.

Kim jestem???!!!

Jego mate i jeszcze mówi , że mnie kocha.

Więcej nie zdarzyłam pomyśleć bo znalazłam się w jego ramionach.

Zaczęłam krzyczeć i wyrwałam mu się. Pobiegłam w stronę drzwi by wzywając pomoc. W tym strachu nie zauważyłam ,że mówi w jakimś innym niezrozumiałym językiem a ja go rozumiem jakby było to naturalną rzeczą na świecie.

Warknął wściekle i błyskawicznie znalazł się przy mnie. Przygwoździł mnie do ściany i przycisnął swoim ciałem.

- Nigdy mi nie uciekaj kochanie - spojrzał na mnie a jego oczy były teraz czarne.

Czułam jego mięśnie i oddech na twarzy a także jego zapach taki intensywny męski i przyjemny za razem.

- Puść mnie zaczęłam mu się wyrywać, ale on ani drgnął śmiejąc się złowrogo i rzucił, że i tak mu nie uciekne i zaczął mnie wąchać po szyi łaskocząc mnie przy tym nosem

- Hm ładnie pachniesz zaciągnął się moim zapachem.

Bez silna zaprzestałam jakich kolwiek prób oswobodzenia się.

Bałam się jeszcze bardziej niż tam w lesie. Niczego nie rozumiałam i byłam sama w pokoju z jakimś niebezpieczną bestią ale jeszcze bardziej bałam się tego ,że znowu przemieni się w te zwierzę. Wolałam go nie prowokować.

- Grzeczna dziewczynka - mruczał zadowolony.

- Tak długo ciebie szukałem - szeptał mi do ucha i zaczął je przygryzać ,zadrżałam bynajmniej nie ze strachu.

Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Czego?! Mówiłem, żeby nikt mi nie przeszkadzał. - ryknął tak głośno, że zadrżałam wystraszona. Jednak ktoś w tym domu jest.

A on dalej stał w tej samej pozycji zwolnił tylko nacisk na mnie.

- Alfo mamy problem - powiedział jakiś mężczyzna po głosie poznałam że to młody chłopak o to dziwne imię "Alfa" może to nie imię

Tamten po drugiej stronie nalegał ze strachem w głosie ,że to ważne. Chodziło o jakiś atak.

- Zaraz idę - odpowiedział poirytowany i spojrzał na mnie jego oczy ciągle zmieniały kolor teraz były kasztanowe i był dość młody.

- Nie chce cię opuszczać kochanie wolałbym cię bliżej poznać Ale obowiązki wzywają.

- Spokojnie to nadrobimy. - uśmiechnął się chytrze tak,że przeszły mnie ciarki.

- Niedługo wrócę, a ty tu zostań i nigdzie nie wychodź, bo jeśli się dowiem, że mnie nie posłuchałaś to spotka cię kara i zabije każdego kto stanie na mojej drodze zrozumiałaś? - Spojrzała na niego. Nie miałam wątpliwości, że nie żartował przez co bałam się go jeszcze bardziej.

- Zrozumiałaś! - powtórzył raz jeszcze tylko głośniej głosem nieznoszącym sprzeciwu patrząc mi groźnie w oczy.

- Tak - odpowiedziałam uśmiechnął się zadowolony i pocałował mnie w czoło i podszedł do drzwi i już go nie było. Za drzwiami słyszałam jego głos.

- Masz ją pilnować jeśli spadnie jej włos z głowy pożałujesz.

Moja i Tylko Moja. *ZAKOŃCZONE *Where stories live. Discover now