♥Rozdział 25♥

7.6K 403 12
                                    

Dziękuję za pomoc przy rozdziale
QueenOffShade i bluedreamer98

***
Krew i tylko krew przyniosła efekt którego nie potrafiły dokonać kroplówki i lekarze. Lena pierwszy raz została nią napojona po upadku z balkonu a kolejny raz wczoraj.

Wiedział że nie może robić tego w nieskończoność bo dziewczyna się uzależni. Ale kiedy zobaczył że to działa ucieszył się myśląc o prastarej przypowieści o związku dusz...

Jedno serce,

Dusza

Ciało i

Krew

Osobno urodzone lecz w jedno połączone

Ale tak naprawdę nie z tego się cieszył, tylko z faktu że był jej potrzebny i poczuł się ważny.

Jego luna nareszcie wstała z łóżka niestety nie wiedział czy to wpojenie które działa w dwojaki sposób jest nim uczucie do partnera lub więź która jako Luna po zażyciu krwi zaczęła czuć ze stadem. Gdzie pojawiła się Lena zaraz tłoczyły się chętne pieszczot szczeniaki.

Wilki rodzą się z tym a ludzie nabywaja poprzez obcowanie z wilczym partnerem. Wiedział że Lena słyszy jego myśli i czuje jego obecność oraz zapach wszystko staje się bardziej intensywne w miarę ich kontaktów.

Teraz nie chce go znać.

Krzyczała by zostawił ją w spokoju że się go brzydzi i że zbrukał ją swoim dotykiem mimo tego że sama mu się oddała oraz że może ją gwałcić do woli a ona i tak nigdy nie poczuje do niego pożądania.

~Ciekawe -uniósł brew i nie zdołał powstrzymać myśli wiedział, że go usłyszała bo w jej oczach ujrzał strach jednak nie jest pozbawiona uczuć. Uwielbiał jej słownictwo omal niewybuchł przy tym śmiechem. W porównaniu do niej umiał kiedy chciał blokować swoje myśli.

- To się jeszcze okaże. Pozwolił sobie na chwilę zapomnienia przyciągając ją w swoje ramiona.. chciał być przez nią kochany i pożądany.

Zaraz się opanował i zaczął ją przepraszać. Naprawdę żałował tego co jej zrobił i obwiniał się ,że straciła dziecko. Zastanawiając sie do kogo by było podobne czy to był chłopczyk czy dziewczynka.

- Jeśli chodź o dziecko to lekarz powiedział, że za jakiś czas możemy mieć następne- dodał na koniec kiedy na kolanach przyklejony do jej brzucha błagał o wybaczenie. Nie wstydził się łez,chciał by mu wybaczyła.

Była jednak nie wzruszona i lodowato odpowiedziała iż woli umrzeć niż mieć z nim dziecko i zagroziła, że jeśli ją do tego zmusi to naprawdę odbierze sobie życie.

Bał się tego i obiecał, że zwróci jej wolności gdy tylko odnajdzie kuzyna.

Wybuchła śmiechem i chłodno powiedziała. - Nie wierze ci

Lena:

Nie wierzę mu. Nie mogę mu wierzyć starałam się być twarda chodź widziałam ,że chłopak się stara no i trzyma się ode mnie z daleka ale nie ufam mu już.

Nie zmylą mnie jego piękne słówka chodź wydają się szczere kiedy nazywa mnie swoim aniołem dla którego chce być dobry i opowiada o twardym i surowym ojcu i o tym ,że musiał udowadniać swoją wartość i siłę

- Kochanie w świecie wilków żądzą swoje prawa trzeba być twardym i wyrachowanym, kiedyś się przekonasz.

- Już się przekonałam jaki jesteś a teraz zostaw mnie w spokoju - spojrzałam na niego kiedy przyszedł prosić mnie na kolację.

Nie jadłam z nim. Nie dotrzymywałam mu towarzystwa chyba, że mnie do tego zmuszał swoją obecnością. W sumie miałam gdzieś do czego mnie zmusi,było mi wszystko jedno i najchętniej bym to wszystko przestała robić gdyby nie sfora.Znowu starałam się pełnić obowiązki Luny to było oczywiste. ,że musiałm tak robić i tyle.

Alan milczał przyglądając mi się chyba był zły.

- Tego chcesz -zapytałam gdy ciągle mi się przyglądał, spojrzałam za niego i zaczęłam rozpinać bluzkę bo tylko na seksie mu zależy i nie myliłam się bo zaraz w oczach Alana ujrzałam pożądanie gdy nasz wzrok na chwilę się spotkał potem już patrzyłam na ścianę zdejmując bluzkę pod którą nie miałam nic.

Ale zaskoczył mnie podniósł ją z podłogi i mnie nią okrył.

- Nie będę ci się już więcej naprzykrzał i wyszedł.

Dwa dni późni.

Przyjechał wuj Alana musiałam go powitać.

Ale na widok pięknej blondynki zdębiałam.

Była piękna a wszystko w niej było wprost idealne. Począwszy od długich lśniących włosów po idealną cere i figurę zaokrogloną tam gdzie trzeba.

No i pinda kleiła się do Alana a ten był wprost zachwycony i pożerał ją wzrokiem . Ale co mnie to obchodzi.

Od razu jej nie polubiłam zwłaszcza, że odrywając się od Alana podeszła do mnie i ze słodkim uśmieszekiem na ustach odezwała się

-A więc ty jesteś Luną stada? Szkoda bo jesteś człowiekiem - pociągnęła nosem i zachowała się jak bym śmierdziała.

- A ludzie się do tego nie nadają są tacy... Pociągnęła nosem i zachowywała się jakby poczuła coś zgniłego

-Delikatni - dokończyła usimiechając się fałszywie.

Spojrzałam na nią. Od razu było widać, że się nie polubimy a ta wilcza wywłoka mnie podpuszczała.

Nie zmierzałam tego ciągnąć i kłócić się z nią na oczach wszystkich więc przyznałam jej racje.

Zamierzała udać się do domu. Przywitałam się już z wujem.

Ale laska nie zamierzała się podać.

- Jest dobry w łóżku co?

Zatrzymałam się nagle poczułam jak wzbiera się we mnie złość, która umiejscowiła się gdzieś od środka duszy i chcę się wydostać na zewnątrz. No i bynajmniej nie z zazdrości. Później zastanawiałam się skad mi się to wzięło, bo przecież nie byłam agresywna i skąd mam tyle siły,ale zaczęłam bardziej rozumieć Alana.

Ogarnęła mnie taka wściekłość złapałam błąd zdzirę za włosy tak mocno ,że w dłoni zostały mi jej kłaki a jej głowa poleciała w dół

- Słuchaj no barbi. Nie musisz mnie lubić i mam to w dupie. Ale jestem twoją Luną blond dziwko i masz mnie szanować.- Spojrzałam na nią ostro a adrenalina uderzyła mi do głowy.

Laleczka zaczęła drzęć gębę tak głośno ,że wszyscy zwrócili na nas uwagę. Wszyscy czyli ludzie Alana którzy przyjeżdżali wesprzeć swego przywódcę i tłoczyli się dosłownie wszędzie i było ich coraz więcej i teren wokół domu zaczynał przypominać pole namiotowe albo koszary.

I chodź ta blond dziwka mogła zapewne zrobić mi krzywdę , nie bałam się zdumiona swoją odwagą.

Najbardziej zaskoczny ze wszystkich był chyba Alan i ci co wyszli ze mną powitać wujka, a swojemu prywatnemu ochrniarzowi który chodził za mną krok w krok,chyba zaimponowałam.

Więc mrugnęłam do niego okiem kiedy puściłam kuzynke Alana i dopieru teraz udałam się do domu. Mając w nosie co pomyśli mój pan i władca uśmiechając się do siebie. A za mną pobiegła moja nowa wilcza przyjaciółka żona bety Alana przebywała poza terenem sfory ale wróciła na pogrzeb syna tej kobiety. Była mnie ciekawa i podeszła się przywitać no i się polubiłyśmy.

Zanim podbiegła Karolina i wszystkie trzy śmiałyśmy się jak Elwira naśladowała przerażoną twarz blodyny.

************************
Kochani brak mi weny to piszcie śmiało o tym jak ma się zachować Alan i Lena potej awanturze.
To od was zależy kiedy następny rozdział bo musze pomyśleć.
A rusz chtoś z was mnie zaispiruje.

Moja i Tylko Moja. *ZAKOŃCZONE *Where stories live. Discover now