♥Rozdział 29♥

6.3K 404 33
                                    

Rozdział zawiera sceny +(18) i wulgaryzmy

- Poczekaj - chwyciła go za dłoń kiedy dogoniła go w jadalni. Spojrzał na nasze ręce.

- Chesz mnie zamknąć w piwnicy jeśli nie zrobię co zechcesz- zapytałam z sarkazmem bo po tym jak zadaje się z tą blond ździrą ma jakieś rządzenia.

Alan pokiwał głową na nie.

- To czego chcesz - pytałam dalej.

- Uwagi z twojej strony.Pytanie tylko co ty zrobisz w zamian za wolność. Bo chce cię mieć całą z wszystkimi tego konsekfencjami - odpowiedziałi i przyjrzał misię uważnie. Śledząc moją twarz patrząc na włosy i usta.

Usiadłam z wrażenia. Niesądziłam by mówił poważaniem o tym ,że odeśle mnie. Tylko dokąd? Przecież nie ma nic.

- Zadbam o twoją przyszłość - odparł opierając się o ścianę czytając mi w myślach. 

- I pozwolisz mi odejść z życia po swojemu patrzyłam na niego i było mi smutno,gdy przypomniałam sobie jak się zarzekał, że mnie kocha i nigdy nie pozwoli mi odejść. 

- Nawet z innym- spróbowałam jeszcze. Widziałam jak zaciska zęby jak walczy ze sobą. Odwracając się plecami do mnie zaciskając dłonie na oparciu krzesła tak mocno że pobielały mu kostki. A moje serce omal nie wyskoczyło z piersi, biło tak szybko i niemalże zamarło.

Ale odpowiedział,że tak.

- Myślałam, że więzi mate nie można zerwać- zapytałam słysząc jak żałośnie brzmi mój głos ale co mi to.

- Nie można, ale nie chcę być taki jak mój ojciec.A właściwie kto ci o tym powiedział? - Zainteresował się.Odparłam zgodnie z prawdą, że Izabela, z satysfakcją stwierdziłam iż go to wkurzyło obrócił się z powrotem do mnie poddenerwowany. 

-A ona? - Spojrzałam na niego.

- Co ona? -Na chwile stracił rezon.

- Już to mówiłem - dotknął moich włosów . Mówiąc w mojej głowie, że podoba mu się ich kolor.  Niedoczekawszy jednak  mojej reakcji westchnął ciężko i znowu się  odwrócił.

A we mnie coś pękło. 

- Zgadzam się - dotknęłam go a kiedy się odwrócił  chwyciłam go za ubranie przycisnęłam do ściany.

- Jesteś mój - powiedziałam do zaskoczonego wilka i pocałowałam go namiętnie. Opierając się o niego ciałem czując jego twardość na całej długości

Alan chciał przejąć kontrolę i wyprostował się ale znowu oparłam go o ścianę i zanim zdąrzył zaprotestować jednym szybkim ruchem rozpiełam mu spodnie ,ukucnęłam i wzięłam jego nabrzmiałego członka do ust.

Syknął głośno i ruchem bioder wsunął mi go głębiej do ust. 

Nigdy tego nie robiłam i ledwo powstrzymałam odruch wymiotny, szybko jednak się przyzwyczaiłam i zaczęłam mocniej zaciskać usta na jego penisie pomagając sobie dłońmi. Ssałam go z zapałem , a do moich uszów dochodziły jego stęki i jęki. Patrząc na chwilę na niego 

A kiedy na chwilę spojrzałam w jego czarne lekko przymrużone oczy. Wiedziałam ,że jestem górą. 

- Podaba ci się - zapytałam i zcisnęłam palce na jego biodrach. 

-Taa...k, kurczę nie...przestawaj - odpowiedział z szaleństwem w głosie. 

- Masz pozbyć się tej zdziry - rozkazałam podrażniłam językiem główke członka ,chwytając się dla równowagi za jego udo. 

- Kurwa zrobię wszystko tylko na Boga nie przestawaj!  Niewytrzymał i  krzyknął.

- Powiedz to!- zażądałam i w konsekwencji otrzymałam to co chciałam. Pieszcząc go tak intensywnie, że musiał trzymać się ściany stając na drżących nogach przyjęłam od niego wszystko co mi dał. Czując smak jego nasienia w ustach pobiegłam to wypluć zostawiając rozbrojonego wilczka widząc jeszcze jak osuwa się po ścianie na podłoge.

~Trzy zero dla mnie - uśmiecham się do siebie. 

Wróciłam do pełnej już jadalni Alan na mój widok uśmiechnął się ale pozwalał blond zdzirzę siedziącej na moim miejscu  macać się po  udzie.  Jeszcze mu mało?

Omal się nie popłakałam,czułam się wykorzystana. 

- Miało jej tu nie być - spojrzałam na niego tymczasem małpa trujofowała. 

-Ale zostanie - odparł zimno chodź nawet zdawało mi się ,że słyszę wachanie w jego głosie. Ale tego było dla mnie już za wiele

- Ty padalcu! - spojrzałam na niego i wybiegłam. Gnając przed siebie ,słysząc dźwięk syren które zaraz jednak ucichły 

Moja i Tylko Moja. *ZAKOŃCZONE *Où les histoires vivent. Découvrez maintenant