♥ Rozdział 5 ♥

15.1K 636 49
                                    

-To jak, teraz gwałt ? odważyłam się spojrzeć na niego kiedy w końcu mnie puścił

Przez krótką chwilę poczułam jego irytację, zaraz jednak wybuchnął gromkim śmiechem. Acha. Przed chwilą dusił bogu ducha winnego chłopaka, a teraz się śmieje. Czy on jest jakiś bipolarny?!

- Nie muszę gwałcić kobiet. Poza tym niedługo twoje pożądanie względem mnie stanie się tak silne, że sama będziesz tego chciała. Bo czy tego chcesz, czy też nie, łączy nas niezwykła więź - powiedział a ja aż otworzyłam usta ze zdziwienia. Jak można być tak aroganckim i prostackim chamem?! No ja się pytam, jak?- Z tym nie da się wygrać złotko - uśmiechnął się uwydatniając piękne rysy twarzy. Hola, hola! Stop! Ja tak nie pomyślałam!

-A właśnie, że pomyślałaś

- Ty czytasz w moich myślach - spojrzałam na niego zdumiona jakbym co najmniej odkryła obcych - Albo wiesz co? To nie na moje siły. Ale tak z czystej ciekawości słyszysz wszystkie moje myśli, czy tylko niektóre?

-wszystkie - odparł

- Wszystkie!? - jęknęłam zawstydzona oblana szkarłatnym rumieńcem.

Alan potwierdził.

- Ale jak, dlaczego? - pytałam więc skupił się na mnie i usiadł na brzegu łóżka. Prawie na natychmiast odsunęłam się od niego aż do wezgłowia łóżka. Ewidentnie mu się to nie spodobało.

- Już mówiłem nie musisz się mnie bać.

- To mnie uwolnij. Przysięgam ,że nikomu nic nie powiem.

- Nigdy!!! Zostaniesz ze mną na zawsze - wstał nagle, a ja skuliłam się i podciągnęłam nogi pod brodę

- Przepraszam za tamto Po prostu jeśli będziesz mi posłuszna i nie ruszysz się z pokoju, to nic ci się nie stanie. - usiadł obok mnie z powrotem na co ja znowu się przesunęłam - nie oddalaj się, proszę, chcę słyszeć bicie twego serca, czuć twój zapach, móc przytulic się do ciebie, bez obawy, że mnie odtrącisz - jego przemowę przerwało pukanie do drzwi - proszę! - Do pokoju weszła młoda dziewczyna

Spojrzałam na dziewczynę szukając w niej ratunku ale on znów czytał w moich myślach i patrzył w moje oczy - przesłał mi myśli ~ ona ci nie pomoże, Ciebie nie skrzywdzę ale każdego innego już tak.

- Posprzątaj tu od dziś Karolina będziesz pomagać pani we wszystkim. Twoja głowa by było jej tu dobrze. Jeśli Luna będzie niezadowolona to pożałujesz - zwrócił się do dziewczyny nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem. Zamiast tego patrzył na mnie.

Ta Luna to chyba ja, bo wszyscy tak się do mnie zwracają z nim włącznie.

Kim on jest? Jakimś sadystycznym władcą? To już druga osoba która zwraca się do niego "Panie."

Patrzyłam na Karolinę jak ta szybko sprząta rozwaloną przez ze mnie tacę było mi głupio.

Cieszyłam się że mogę chociaż na kilka sekund odetchnąć od jego palącego wzroku spoczywającego na mnie lustrując moją twarz i kończąc na moich piersiach. Oddycha nawet wraz ze mną. Czułam się nieswojo gdy tak na mnie patrzył nie tylko ze względu na niego bo nie wiedziałam co może mi jeszcze zrobić ale także na siebie bo gdy tak na mnie patrzył chciałam mu się poddać.

- Kim jesteś panie? - zapytałam nie chcąc go więcej drażnić widząc do czego jest zdolny.

- Po pierwsze nigdy nie mów do mnie panie - zaczął rozsiadając się wygodnie

-Więc, jak mam do ciebie mówić?

-Alan skarbie. Jestem Alan. - powiedział. Hmm... Alan. Ładne imię.

- Cieszę się, że ci się podoba - znowu czytał w moich myślach uśmiechając się.

- To znaczy że jesteśmy sobie naprawdę przeznaczeni.

- Dlatego czytasz w moich myślach - przerywam mu

- Nie całkiem u wilkołaków to normalne- odparł ale...

-Wilkołaków? - Przerwałam mu pytając czy tym jest kiwnął głową.

To niemożliwe, ale przecież widziałam to wszystko na własne oczy. Jednak, gdyby to była prawda, media huczałyby o tym temacie a tu nic. Cisza

- Nie tylko piękna ale także inteligenta - Alan puścił do mnie oczko, oczywiście znowu słysząc moje myśli. Po czym opowiedział mi całą historię jego pochodzenia i tego skąd się wziął.

Powiedział, że kiedyś bardzo, bardzo dawno temu, istniały inne wymiary.

W każdym z nich żyły inne stworzenia takie jak duchy natury, elfy, skrzaty, ludzie a pośród nich czarownice znachorki. Był także wymiar aniołów. No i był też wymiar różnych mitycznych zwierząt. Wśród nich duże i rozwinięte intelektualnie wilki które potrafiły porozumiewać się telepatycznie z innymi stworzeniami. Żył kiedyś jeden wilk, który chciał być kimś więcej niż tylko wilkiem. Aż razu pewnego spotkał piękną czarownice która eksperymentowała z wymiarami i chciała je zbadać. Namówił ją by za pomocą magii pomogła mu stać się kimś podobnym do człowieka - aniołem. Jednakże coś poszło nie tak, czarownica przemieniła go w człowieka ale mógł być nim tylko podczas pełni lecz to mu nie wystarczyło, bo jako człowiek był słaby a co ważne nie mógł być wilkiem. Zły i zirytowany zapragnął stworzyć własną rasę, potężną niczym aniołowie. Wilk w postać człowieka uwiódł i oszukał czarownice by mieć potomka doskonałego. Udało mu się. Na świat przyszła dwójka dzieci - półwilki-półłudzie.

Jednak gdy stwórca się o tym dowiedział wpadł w szał. Zgładził wilka, pomieszał świat ludzi z światem nowo narodzonych dzieci wilka. Odziedziczyli zarówno wilczą naturę jak i zło ludzi. Nie długo potem te dwa odmiennej płci mieszańce zmieszały się ze sobą.

-W ten sposób powstaliśmy my - czystej rasy wilkołaki - dodał na koniec a w jego głosie pobrzmiewała duma.

- A co ja mam z tym wspólnego? Czemu mnie porwałeś, ugryzłeś i przetrzymujesz? Też stanę się takim... potworem? -zapytałam

Wtedy poczułam pieczenie na policzku...

**********************
Podobało się? Piszcie.

Moja i Tylko Moja. *ZAKOŃCZONE *Where stories live. Discover now