7. Czas zacząć zabawę

20.6K 1.1K 60
                                    

Mallory:

Obudziła mnie zimna woda spływająca po moim ciele, a gdy otworzyłam oczy szukając winowajcy ujrzałam mężczyznę z blizną stojącego nade mną. Poczułam dreszcz strachu przebiegający po moich plecach, lecz ponownie nie zamierzałam okazywać słabości.

-Cześć księżniczko, pora wstawać - rzucił z nieskrywaną nutą ironii.

-Pieprz się.

-Oj nie ładnie, a widzisz, ja chciałem być miły. Mogliśmy się dogadać, ale skoro nie chcesz, to załatwimy to inaczej - odparł ze złośliwym uśmiechem podchodząc do niewielkiego metalowego stołu stojącego w rogu celi.

Po chwili odwrócił się do mnie dzierżąc niewielki, ostro zakończony nóż.

Zignorowałam jego słowa patrząc na niego z pogardą:

-Oj chyba lala zapomniała jak się mówi? Mam ci pomóc?- zapytał, po czym szybkim ruchem oderwał rękaw mojej bluzy, a następnie wbił nóż głęboko w moją rękę powoli go przesuwając od łokcia w stronę nadgarstka.

Z moich ust wyrwał się okrzyk bólu, a w oczach zagościły łzy. Brzydal szybkim ruchem wyciągnął ostrze:

-To teraz sobie porozmawiamy - rzucił i wyjął z kieszeni niewielką niebieską kosmetyczkę.-Które z nich są twoje?- zapytał wyjmując ze środka pokaźny plik dokumentów.

Ponownie go zignorowałam próbując się opanować i uspokoić jednak ból przesłaniał moje myśli, a jedyne, na czym mogłam skupić wzrok to szkarłatna ciecz ściekająca na podłogę:

-Zapytałem o coś - wykrzyczał uderzając mnie w twarz.

Poczułam krew wypływającą z mojego nosa:

-A ja cię zignorowałam.

-Pytam ostatni raz, odpowiadaj.

-Ty naprawdę jesteś idiotą, popatrz na te zdjęcia, wszystkie są moje - odrzekłam patrząc mu w oczy, widziałam gniew malujący się na jego twarzy:

-Jestem idiotą, tak? Dobrze w takim razie czas zacząć zabawę, zobaczymy czy dalej będziesz taka wyszczekana - rzucił, a następnie odwrócił się i ponownie podszedł do metalowego stołu.

To będzie długi dzień.

Erick:

Szalałem, gdy tylko przekraczałem próg domu i wychodziłem na zewnątrz. Wszędzie czułem wiśnie, ten zapach wręcz atakował moje nozdrza i sprawiał niewyobrażalne tortury. Nie miałem zielonego pojęcia skąd się on bierze, sprawdziłem kuchnie i najbliższe otoczenie jednak na próżno:

-To nie ma sensu - westchnąłem zrezygnowany siadając na schodach.

Czułem się taki bezradny. Kto by pomyślał, że wielkiego alfę Northa, który podbił cztery inne stada do obłędu doprowadzą wiśnie, byłem żałosny:

-Alfo czy coś nie tak?- zapytał Scott podchodząc do mnie, a ja nie miałem siły się tłumaczyć, więc tylko pokręciłem głową:

-Wszystko w porządku, Michael wyciągnął coś od dziewczyny?

-Nie, wciąż coś próbuje z niej wyciągnąć, ale ona milczy. Jest twarda, mimo że Michael jej nie oszczędza to ona jedynie rzuca obelgami w jego kierunku.

Uratuj mnieWhere stories live. Discover now