47

13.2K 908 122
                                    


E

rick:

Do moich uszu dobiegł szept:

-Zdradziła mnie.

Słysząc to nie zareagowałem. Wciąż patrzyłem w osłupieniu na brunetkę, która stała przed moim największym wrogiem delikatnie dotykając ciążowy brzuszek i nie wierzyłem własnym oczom.

Moja przeznaczona, ukochana mojego brata, przyjaciółka mojej partnerki była w ciąży.

Kompletnie zszokowany przeniosłem swój wzrok na Michaela i ze zdziwieniem dostrzegłem, że go nie ma. Rozejrzałem się zdezorientowany i zauważyłem jak oddala się ode mnie w swojej wilczej postaci a następnie wbiega w głąb lasu:

-Cholera.- Zakląłem kątem oka zerkając na zapłakaną ciężarną brunetkę i nie zastanawiając się ani chwili dłużej wbiegłem do lasu w poszukiwaniu brata.

Nie wiem ile czasu tak biegliśmy, ale Santez wciąż nie pozwalał mi się zbliżyć i nie dopuszczał mnie do swojego umysłu, po pewnym czasie zrezygnowałem i po prostu z oddali go pilnowałem tak by nie narobił żadnych głupot.

Gdy zaczynało zmierzchać ze zdziwieniem zauważyłem, że stoję nieopodal domu głównego swojej watahy, odetchnąłem z ulgą i nie zastanawiając się dłużej przemieniłem się na skraju lasu, po czym ukradkiem pochwyciłem suszące się na sznurze spodnie i częściowo ubrany wpadłem do wnętrza domu w poszukiwaniu bety.

Michaela tam jednak nie było.

***

Po dwóch godzinach poszukiwań miałem dość i po prostu poddałem się sądząc, że jak się uspokoi to wróci i wtedy porozmawiamy, zmęczony i głodny wszedłem do swojej sypialni, w której czekała już na mnie Sasha:

-I jak kochanie, udało się wam ją odnaleźć?- Zapytała zmysłowym głosem powoli podchodząc do mnie i rozchylając szlafrok ukazała mi swoją skąpą seksowną bieliznę, byłem jednak zbyt zmęczony by to docenić i po prostu usiadłem na łóżku wzdychając ciężko:

-Coś się stało?- Zapytała kucając przy mnie i układając dłonie na moich nogach:

-Wiedziałaś, że Mallory jest w ciąży?- Zapytałem wprost.

-Co?- Wykrztusiła zaskoczona.- Skąd to wiesz?

-Widzieliśmy ją z Michaelem u Moultona.

-Jesteś pewny, że jest w ciąży?

-Sasho nie rób ze mnie idioty, to jeszcze umiem poznać, odpowiedz mi. Wiedziałaś?

-Nie, naprawdę nie miałam o tym pojęcia, wiesz nigdy nie byłam jakoś blisko z Mallory, bynajmniej nie na tyle by mi się spowiadała z takich rzeczy. Może Cynthia albo Emily będą wiedziały coś więcej?

-Oby, boje się.- Wyznałem cicho.

-Czego?- Zapytała nierozumiejąc.

-Boję się, że ją zgwałcili.- Na te słowa Sasha przyłożyła rękę do ust.

-O boże.

-No właśnie, nawet, jeśli uda nam się uwolnić to będzie zniszczona, psychicznie, a ja nie wiem czy ktokolwiek zdoła jej pomóc.- Odparłem wstając, po czym podszedłem do okna.- Skrzywdzili ją już na resztę życia.

-Erick, nawet tak nie mów! Może jest jakieś inne rozwiązanie!

-Inne?! Widzisz jakąś inną możliwość?!

-Widziałeś ją, czyli ciąża jest już zaawansowana, tak?- Zapytała niepewnie a ja zamyśliłem się:

-No tak.

-Porwali ją prawie sześć miesięcy temu, pomyśl, może to stało się jeszcze tu?

-Myślisz, że ktoś z naszej watahy ją zgwałcił?- Zapytałem czując narastającą złość. Jak śmiała oskarżać moją sforę o coś takiego?

-Nie zgwałcił! Pomyśl Erick!- Krzyknęła a ja po chwili zrozumiałem, o co jej chodzi.- Tylko pytanie kim on jest?- Zastanowiła się na głos a ja już wiedziałem.

Michael.

-Muszę iść.- Krzyknąłem i już miałem wyjść, gdy jednak cofnąłem się i pocałowałem zdumioną blondynkę w policzek.- Jesteś najlepsza!- Po czym wypadłem jak z procy i pobiegłem w kierunku drzwi.

Otworzyłem je szybko i w momencie, gdy miałem wyjść na zewnątrz moją uwagę przykuł jakiś ruch na kanapie, odwróciłem się w tamtą stronę i mnie zmroziło.

Michael w najlepsze rozkoszował się towarzystwem, Erin którą jeszcze tak nie dawno posuwałem w swoim gabinecie. Bez słowa obserwowałem ich chwile namiętności, i mimo, że było już ciemno bez trudu dostrzegłem nagość kobiety, która zmysłowo ocierała się o betę.

-To się nie dzieje naprawdę.- Wyszeptałem.- Michael ty idioto.

Data opublikowania:
21 marca 2018


Uratuj mnieWhere stories live. Discover now