12

20.7K 1K 26
                                    

Mallory:

Ciemność. Ona mnie ogarniała. Ona mnie otaczała. Nie było nic poza nią, tylko cisza i mrok, który znów mnie otulał, aż w końcu zatraciłam się w nim.

Po pewnym czasie w moim umyśle po raz kolejny pojawiło się światło, wynurzałam się z otchłani, lecz wciąż nie mogłam z niej wyjść- dryfowałam zawieszona między życiem a śmiercią. Nie wiem, ile trwałam w tym stanie, gdy w końcu zaczęłam rejestrować fragmenty rozmów:

-To już tydzień... ile mamy czekać... a co jeśli się nie obudzi?- nie znałam tego głosu, na pewno był to mężczyzna, jego ciepły ton głosu otulał mnie, delikatnie pieścił moje uszy. Chciałam otworzyć oczy, by ujrzeć jego właściciela, lecz moje powieki wciąż pozostawały zamknięte, a moje rozmyślania przerwał kolejny głos:

- Straciła dużo krwi... niedożywiona... zmarznięta... gorączka spadła...- drażniło mnie to, że słyszałam jedynie strzępki tych rozmów. Głosy zniekształcały się jak w słabym horrorze, a do konwersacji wtrąciła się kolejna osoba, bez trudu ją rozpoznałam, był to tajemniczy Michael:

-Powinienem był ją przywiązać, to moje niedopilnowanie, prawie zginąłeś przeze mnie alfo, ja...- rozmowa się urwała, nie... to mnie znów ogarnęła ciemność.

***

Pik-pik, pik-pik, ten dźwięk mnie irytował, był taki drażniący, nie chciałam go dłużej słyszeć. Niech to ktoś wyłączy! Jednak on wciąż dudnił w moich uszach, byłam wściekła, miałam dość leżenia w ciemności, chciałam się uwolnić! Skupiłam całą swoją siłę i spróbowałam otworzyć oczy- na próżno. Byłam sfrustrowana, gorączkowo zaczęłam myśleć jak się obudzić jednak, co mogłam zrobić?

Po kolejnym pikaniu nie wytrzymałam, wściekłość aż buzowała w moich żyłach. Czułam jakbym drżała, jednak wiedziałam, że ciało pozostawało nieruchome. Gdy poziom mojej złości osiągnął swoje apogeum, stało się coś niespodziewanego.

Moja wyjątkowość to, co sprawiało, że jestem tak cenna, wyciągnęła mnie na powierzchnię. A moje oczy szeroko się otworzyły.

Zamrugałam z wysiłkiem kilka razy, obraz początkowo był niewyraźny, lecz z każdą chwilą, coraz bardziej się wyostrzał, aż w końcu ujrzałam otoczenie w pełnej krasie.

Przede mną była biała ściana, no cóż, to niezbyt odkrywcze zważywszy na to, że w każdym pomieszczeniu są ściany. Przekręciłam lekko głowę w prawo i dostrzegłam zamknięte drzwi z ciemnego drewna, a po lewej duże okno.

Próbowałam sobie przypomnieć, jak się tu znalazłam, odetchnęłam głęboko i zaczęłam przeszukiwać zakamarki swojej pamięci: bar, Vex, porwanie, tortury, ściana, uderzenie, Michael, nóż, oczy, ciemność.

Wspomnienia wróciły do mnie i już wiedziałam, że powinnam uciekać, korzystając z tego, że w pokoju nikogo nie ma. Jedyne, co słyszałam to wciąż drażniące: pik, pik - urządzenie monitorujące prace mojego serca, przekręciłam się na lewy bok, z ulgą zauważając, że moje ciało reaguje.

W takich sytuacjach bohaterki książek zazwyczaj zrywają z siebie elektrody i wyrywają wenflon, jednak życie nie było takie proste. Wiedziałam, że muszę odłączyć zasilanie, by po odklejeniu elektrod od ciała nikt nie usłyszał, że urządzenie przestało odbierać pracę mojego serca.

Uratuj mnieWhere stories live. Discover now