31

15.5K 1K 127
                                    

Mallory:

Podbiegłam szybko do brata, który wciąż leżał na podjeździe, chciałam go wziąć na ręce, dotknąć, cokolwiek jednak on wyrywał mi się i głośno płakał zupełnie jakby mnie nie rozpoznawał:

-Elliot, hej to ja! – próbowałam go uspokoić, jednak na próżno, chłopiec był jak w amoku, złapał swoją małą piąstką moje włosy i mocno szarpał sprawiając mi ból jednak zignorowałam to i wciąż próbowałam do niego dotrzeć i go uspokoić.

Wokół nas zrobiła się wrzawa, wszyscy byli zaniepokojonym nagłym wtargnięciem obcych na nasz teren i z nieufnością obserwowali małego chłopca wyrzuconego praktycznie pod same drzwi domu alfy. Starałam się nie zwracać na nich uwagi, szybkim pewnym ruchem chwyciłam głowę brata i zmusiłam go by na mnie spojrzał:

-El, popatrz na mnie, spójrz, to ja - powiedziałam spokojnym tonem, a gdy jego zielone oczy spotkały się z moimi chłopiec znieruchomiał, a w jego tęczówkach pojawił się znajomy błysk:

-Mall?- zapytał, niepewnym głosem, po czym wyrwał się z mojego uścisku i zarzucił mi swoje rączki na szyje. Niepewnie objęłam go jedną ręką, po czym drugą umieściłam pod jego pupą i delikatnie podniosłam malca:

-Na co się gapicie?!- rzuciłam wściekła do tłumu gapiów, po czym ruszyłam pewnym krokiem do domu głównego. Czułam jak łzy brata powoli moczą moją koszulkę, a złość z każdą sekundą, co raz bardziej buzowała w moich żyłach. Jak mogli tak potraktować mojego brata? Przecież to małe dziecko!

Wpadłam jak burza do kuchni i przytrzymując jedną ręką Elliota, drugą płynnym ruchem strąciłam wszystko ze stołu na podłogę, rozległ się jeden wielki hałas, a wilkołaki będące w salonie odwróciły się jak jeden mąż i wlepiły we mnie swoje nienawistne spojrzenia:

-Co tu się kurwa dzieje? - do pomieszczenia jak na zawołanie wpadł Erick z Michaelem, a widząc mnie stojącą przy stole tyłem do nich Santez wykrzyczał:

-Pomyliło ci się coś?! Co to za syf?!- wykrzyczał, a ja wściekła do granic możliwości stanęłam przodem do nich ukazując im  wtulonego we mnie przestraszonego malucha. Gdy go zobaczyli momentalnie ucichli, a ja ponownie odwróciłam się i usadziłam Elliota na stole, Michael podbiegł do mnie i zapytał:

-Co się stało? Kto to jest?

-To jest Elliot, mój brat - odparłam krótko.

-Brat? Jak to? Skąd on się tu wziął?- wtrącił się North:

-Nie wiem, kurwa nie wiem - syknęłam wściekła, uważnie oglądając rany na ciele mojego brata, miał zdarte kolana, krwawiącą ranę na czole, a jego noga była opuchnięta i dziwnie wykrzywiona:

-Jak to nie wiesz?- przerwał mi Erick.

-Po prostu, nagle pod dom główny podjechało auto, drzwi się otworzyły i ktoś go z niego wyrzucił na podjazd, później szybko odjechali.

-Jakie auto!? Co ty w ogóle mówisz? Gdzie była straż!?- krzyczał alfa:

-Nie wiem, to twoje psy, więc pilnuj ich, a teraz zamknij się, muszę się skupić-  warknęłam, a Erick i Michael spojrzeli na mnie zdziwieni moją reakcją, po czym pierwszy z nich rzucił:

-Idę porozmawiać z wartownikami.- po tych słowach wyszedł głośno trzaskając drzwiami, zaś ja wciąż czułam na sobie spojrzenie bety i pozostałych członków watahy jednak zignorowałam ich skupiając się na zapłakanym sześciolatku:

-Hej Elliot pamiętasz czary mary?- zapytałam, delikatnie odgarniając brązowe włoski z jego czoła, jego piękne zielone oczy były teraz pełne łez i wpatrywały się we mnie z niepewnością jednak wciąż milczał, nie byłam pewna, co oznacza ta cisza, ale musiałam mu pomóc, delikatnie ujęłam jego dłonie w swoje i zamknęłam oczy.

Skupiłam się na moim bracie, który siedział nieruchomo, moje ręce zaczęły lekko drżeć, gdy zaczęłam kierować swoją moc w kierunku rany na czole, a gdy poczułam, że została uleczona przeniosłam swoją uwagę na otarcia by później skupić się na nodze, gdy rozpoczęłam proces usłyszałam chrupnięcie kości, a Elliot zaczął mi się wyrywać jednak po chwili znów siedział na miejscu.

Otworzyłam zdziwiona oczy dostrzegając, że to Michael trzyma chłopca, ruchem głowy pokazał mi bym kontynuowała, więc ponownie przymknęłam powieki i dokończyłam to co zaczęłam

Gdy puściłam jego drobne dłonie poczułam ogarniającą mnie senność, moje nogi stały się miękkie po czym zaczęło mi się kręcić w głowie, zrobiłam krok w tył odsuwając się od Elliota po czym poczułam, że moje nogi odmawiają posłuszeństwa i osunęłam się na ziemię.

Nim jednak moje ciało spotkało się z ziemią złapały mnie silne ręce Michaela:

-Hej, Mallory, w porządku?- zapytał, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.-Wypierdalać!- krzyknął w kierunku tłumu z salonu, który wciąż nam się przyglądał, a na dźwięk jego władczego tonu rozbiegli się niczym szczury.

-N-n-nie. Słabo mi.

-Zaniose cie do sypialni.

-Nie chce, pomóż mi usiąść gdzieś.- Odparłam słabym głosem a Michael pomógł mi usiąść na krześle dokładnie naprzeciwko Elliota który wciąż pociągał noskiem siedząc na stole.

-Elliot kochanie, pamiętasz mnie?- Zapytałam cicho niepewnym głosem, a on wciąż tylko patrzył na mnie tymi zielonymi oczyskami.

-Może coś mu jest?- Zagaił Michael.

-Nie, niemożliwe. Jego ciało nie ma już żadnych obrażeń.

-To co mu jest?

-Nie wiem, Elliot odezwij się, to ja Mallory, proszę powiedz coś.- Błagałam czując narastającą bezsilność jednak brat wciąż tylko bez słowa patrzył na mnie. Poczułam rękę Michaela na moim ramieniu:

-Musicie odpocząć, chodź położycie się.- Wiedziałam, że ma rację, więc posłusznie wstałam i zbliżyłam się do brata chcąc go podnieść, lecz Santez mnie wyprzedził.- Daj ja to zrobię.- Zaproponował, lecz gdy tylko wyciągnął ręce w stronę Elliota ten znów zaczął krzyczeć i płakać jak opętany:

-Zostaw Michael, hej El, to ja popatrz, już go nie ma.- Powiedziałam starając się go uspokoić, po czym powoli podeszłam i niepewnie przytuliłam malucha, który się uspokoił, po czym go delikatnie podniosłam ze stołu. Wciąż byłam słaba po uleczaniu brata, lecz wiedziałam, że muszę zebrać w sobie siły by nie skrzywdzić Elliota.- Michael?

-Tak? Pomóc ci coś?

-Możesz przekazać Erickowi by dowiedział się skąd się tu wziął? Co z moimi rodzicami? Nie chce teraz zostawiać Elliota samego.- Poprosiłam a Santez tylko kiwnął głową a jego wzrok stał się zamglony.- Łączył się telepatycznie z alfą.

Podążyłam schodami na górę do sypialni mojej i Michaela, delikatnie ułożyłam Elliota na łóżku, po czym położyłam się obok niego i nakryłam nas oboje, leżąc obok niego odgarnęłam brązowe włoski z jego czoła:

-Martwię się szkrabie, proszę odezwij się do mnie.- Powiedziałam wpatrując się w niego z nadzieją, gdy jednak nie odpowiedział mocno go przytuliłam jakby chcąc chronić przed całym światem, po czym zmęczona zamknęłam oczy.

Nim jednak zasnęłam usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju a materac ugina się pod czyimś ciężarem, silne męskie ręce oplotły mnie w talii, rozpoznałam charakterystyczny zapach perfum.

Po chwili nasze oddechy stały się ciche i spokojne. Zasnęliśmy.

Elliot, ja i Michael.

Data opublikowania:
17 lutego 2018

Uratuj mnieUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum