17

592 27 0
                                    

******Harry******

Wbiegliśmy do naszej willi i opadliśmy z sił. Zayn został postrzelony w ramię i krwawił więc musieliśmy wracać.

- I jak macie ją?- podbiegła do nas Isa lecz gdy zobaczyła nasz stan mina jej zrzędła.- Jezu co tam się stało...?

- Mieliśmy małe komplikację... - powiedział Niall prowadząc Zayna do łazienki. W przedpokoju pojawił się Louis widać, że też był zmartwiony.

- Gdzie Liam? - gdy z jago ust padły te słowa myślałem, że się już całkiem załamię.

- Cholera jasna!- krzyknąłem.-Oby nic im się nie stało...Louis trzymaj ją lepiej...- powiedziałem gdy dziewczyna zaczęła lecieć do tyłu. - Zanieś ją do sypialni niech tam zostanie.

-Okej...-wziął bezwładne ciało dziewczyny i poszedł na górę. Teraz muszę myśleć jak wydostać z tego gówna nie jedną, a dwie osoby. Świetnie Harry!
Poszedłem do swojego gabinetu i zacząłem przeglądać akta innych gangów które mogłyby nam pomóc. Natrafiłem na jeden który mnie zaciekawił " Czarna krew ".
Wybrałem numer do szefa tego gangu i czekałem. Odebrał po 5 sygnałach. 

- Witam z tej strony szef gangu jeden kierunek czy mam przyjemność rozmawiać z Olivią?-zacząłem.

-Tak o co chodzi? Znów chcecie pożyczki?

-Nie, nie o to chodzi. Potrzebujemy pomocy w odebraniu naszych ludzi gangowi ciemnych.

-A co z tego będziemy mieć ?

-Oddamy wam 29% zysku z wyścigów...

-40% albo nic z tego.

-Dobra niech ci będzie. Wpadnijcie do nas jutro o 18...

Rozłączyłem się. Już czuję, że będę tego żałował no ale cóż czego się nie robi dla przyjaciół.

******Isabella******

Ocknęłam się i poczułam, że leżę na czyimś łóżku. Pomału otworzyłam oczy i zerwałam się jak oparzona.

- Debilu wystraszyłeś mnie! - krzyczałam na Louisa, który patrzył się na mnie i chyba był rozbawiony moją reakcją. Co za kretyn...

- Spokojnie, uspokój się - powiedział, a we mnie się aż gotowało. 

- Spokojnie?! Jak mam być spokojna skoro moją przyjaciółkę porwał jakiś psychol i to wszystko przez was!- uż nie wytrzymałam nawet nie wiem kiedy z oczu popłynęły mi łzy. Usiadłam na łóżku i przyciągnęłam kolana pod brodę. Poczułam jak chłopak przytula mnie.

- Spokojnie... Przepraszam nie chciałem. Uratujemy ich zobaczysz, jeszcze będziesz chodzić z Meg i wkurzać tą plastikową lale jak dawniej, a teraz musisz się wziąć w garść. Dla niej. - mówił takim spokojnym głosem. Obróciłam się i wtuliłam w niego. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, gdy nagle Harry zaczął krzyczeć na kogoś z dołu. Odkleiliśmy się od siebie po czym zeszliśmy na dół. Harry krążył po całym domu i próbował gdzieś się dodzwonić. 

- Stary co się dzieje? - spytał chłopaka, Lou.

- Gówno! Nic nie idzie tak jak trzeba!- wrzasnął i poszedł do swojego gabinetu. O co mu chodzi? Mam coraz gorsze przeczucia... Oby się nie sprawdziły.

Siedziałam z Michaelem i Cameronem w kuchni. Widziałam po Michaelu ,że źle się trzyma w końcu ma tylko Meg. Cameron próbuje go pocieszać ale kiepsko mu to wychodzi jak wszystko zresztą. Jezu dobra musze się ogarnąć bo jutro muszę iść do szkoły a jest 23. Próbowałam przekonać Camerona i Harrego aby pozwolili mi pomóc ale nic z tego są bardziej uparci niż ja. A byłam przekonana że bardziej się nie da. Podobno sprowadzą jakąś dziewczynę z innego gangu żeby mnie pilnowała. Ale nie mam zamiaru się z nią zadawać to pewnie kolejna lala która uważa się za nie wiadomo kogo. Z takimi myślami usnęłam. 

Bad Direction Where stories live. Discover now