23

421 20 0
                                    

******Isabella******

Zamknęli nas w areszcie tymczasowym na 48h. No zarąbiście. Nie dość, że zabrali nam telefony i praktycznie to było wszystko co miałyśmy przy sobie w tamtej chwili to jeszcze musimy siedzieć w jakimś zasranyn małym pokoiku z telewizorem, łóżkiem piętrowym, stolikiem i dwoma krzesłami. Świetnie.
Usiadłam na krześle i popatrzyłam na Meghan która podeszła do okna.
W tym momencie drzwi się otworzyły i do środka wszedł jakiś gościu który przyniósł nam butelkę wody i dwie szklanki.

-Mam pytanie.-zaczęłam spoglądając na niego kiedy stawiał to co przyniósł, na stoliku.

-Słucham.-powiedział i stanął przede mną.

-Na jakiej podstawie zostałyśmy tu zamknięte?! Z jakiego powodu do cholery?! Stałyśmy tylko o 2 w nocy przy miejscu gdzie były ślady opon samochodów i nagrywałyśmy film do szkoły!-krzyknęłam a Meg odwróciła się w moją stronę, tak, że stała za tym gościem.

-Ponieważ, najprawdopodobniej byłyście świadkami nielegalnych wyścigów, gangów. A jak zapewne wiesz słowo NIELEGALNE znaczy nie zgodne z prawem.-uśmiechnął się.-Jeśli nie znajdziemy dowodów potwierdzających, że były to wyścigi to wypuścimy was wolne i przyjmiemy waszą wersję.-facet wyszedł i zamknął za sobą drzwi na jakieś milion zamków.

-Deblie...-powiedziała Meg siadając na łóżku.-Czekaj, czekaj...czyli my tu musimy zostać na noc?!-krzyknęła brunetka a ja potwierdziłam to skinięciem głowy.

-Nasza ostatnia nadzieja jest w chłopakach, o ile się domyślą, że tu siedzimy...-skrzywiłam się.

-Fuck...trzeba było ich chociaż raz posłuchać...-powiedziała opadając głową na poduszkę.

-Wiesz, że my nigdy nikogo nie słuchamy.-uśmiechnęłam się.

-Przynajmniej kiedyś nasza biografia będzie ciekawa. Może ktoś kiedyś będzie chciał napisać książkę o takich idiotkach jak my.-Meghan zaśmiała się.

Była 4.30 nie spałyśmy bo stwierdziłyśmy, że nie będziemy spać na tych rozpadających się łóżkach.
Meghan siedziała i przewijała kanały w tv.

-Meg?-spytałam spoglądając na zmęczoną brunetke.

-Hmm?

-Przecież chyba jak się jest aresztowanym to można wykonać jakiś tam jeden telefon do jednej osoby...-powiedziałam przypominając sobie serial który kiedyś oglądałam. Meghan popatrzyła na mnie z błyskiem w oku. Szybko wstałyśmy i nacisnęłyśmy przycisk z dzwoneczkiem który miał służyć do wezwania kogoś w razie potrzeby. Chwilę później drzwi się otworzyły.

-Co chciałyście?-zapytał policjant. Nie był zbyt wysoki, troszkę przypakowany i miał brązowe włosy postawione do góry na żelu.

-Chciałyśmy zadzwonić do naszych braci.-powiedziała szybko Meg.

******Liam******

Wróciliśmy wkurzeni do domu. Super, a już mieliśmy wygraną w kieszeni!! A teraz będziemy musieli powtórzyć wyścig.

-Dziewczyny jesteśmy!!-wrzasnął Hazz. Ale odpowiedziała mu cisza.
Przeszukaliśmy cały dom i wielokrotnie do nich dzwoniliśmy po kilkadziesiąt razy.

Bad Direction Where stories live. Discover now