27

444 18 0
                                    

Isabella

Po wspólnej kawie z Sofii, i odwiedzieniu sklepu w celu kupienia Meghan ciastek, wróciłam do domu wcześniej odprowadzając brunetkę pod jej dom.

-Jestem!!-krzyknęłam i odłożyłam klucze na stół, weszłam do salonu i zobaczyłam Camerona, Nialla, Zayna, Louisa i Liama którzy o czymś rozmawiali. Nie minęło nawet 5 minut od mojego powrotu a w drzwiach do mieszkania już stała Meghan z Michaelem.

-Przyszłam z powrotem bo Michael był po coś w domu to stwierdziłam, że się z nim zabiorę bo dawno się nie widziałyśmy.-powiedziała na jednym oddechu uśmiechając się przekonująco.

-Też uważam że 20 minut to bardzo długo. Chodź zrobimy sobie kakao.-zaśmiałam się i ruszyłam w stronę kuchni. Zrobiłam kakao sobie i brunetce i usiadłyśmy przy stole powoli biorąc kolejne łyki napoju zaczęłyśmy rozmawiać.

-Matko, jutro pierwsza muzykaaaa....-przeciągnęła Meghan.

-No...-westchnęłam.-Czekaj, pójdę po ładowarkę.-powiedziałam i udałam się w stronę pokoju.

Meghan

Isa poszła po ładowarkę, wzięłam łyk ciepłego kakao i odblokowałam telefon.

-Hejka-rzucił Liam wchodząc do kuchni i biorąc sobie czekoladę z szafki, tak jakby był u siebie.

-Hej-powiedziałam i znów upiłam trochę napoju.

-Co porabiasz?-chłopak usiadł obok mnie i zobaczył mi przez ramię na telefon.

-Czekam na Ise bo poszła po ładowarkę. A wy?-uniosłam jedną brew, odłożyłam telefon na stół i przyłożyłam kubek do ust.

-Ehh...no, Mark chcę do nas dołączyć...i zastanawiamy się co zrobić.-Wyplułam kakao z powrotem do kubka.

-Że co?!-wrzasnęłam, kiedy do kuchni weszła Isa.

-Hej Liam, co znowu Meguś?-spytała podłączając telefon i siadając z powrotem przy stole.

-To są jakieś jaja?-popatrzyłam w stronę bruneta który opierał rękę na oparciu od mojego krzesła.

-Nooo właśnie nie..-chłopak skrzywił się.

-Ktoś mi powie o co chodzi?-Isa była wyraźnie zdezorientowana.

-Co to za ploteczki tutaj?-spytał Louis wchodząc do pomieszczenia i patrząc na nas wszystkich po koleji.

-No problem taki, że ja nie wiem..-Isa zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie. Nie mogłam uwierzyć, że Harry rozważa propozycje przyjęcia Marka do ich gangu!! Chłopaka który tak samo jak Jack skrzywdził mnie.

-No haloo!!-Isa machnęła mi ręką przed oczami.

-Łoł....-zamrugałam szybko oczami.-Coś mówiłaś?-spojrzałam na nią, a następnie na Liama i Louisa który stał nie ogarniając co się dzieję.

Następnego dnia

Zadzwonił dzwonek, razem z Isą siedziałyśmy już w sali kiedy chwilę potem wszedł do niej nauczyciel muzyki.

-Dzień dobry. Nie rozpakowywujcie się, idziemy na salę gimnastyczną ćwiczyć walca na bal, razem z ostatnimi klasami.-rzucił i pokazał nam gestem żebyśmy poszli za nim. Weszliśmy na salę i zobaczyłam tam Harrego, Liama, Louisa, Nialla, Zayna i naszych braci. No tak...przecież oni chodzą teraz do klas maturalnych.
Westchnęłam i szturchnęłam Isę która była zapatrzona w telefon.

-Co, co?-spytała rozglądając się.

-Dobra, to teraz razem z panią dobierzemy was w pary.-gościu zaczął dobierać wszystkich po koleji. No tak, my miałyśmy jak zawszę szczęście i zostałyśmy na koniec. Niechętnie spojrzałam w stronę partnerów z którymi miałyśmy tańczyć, ale moja niechęć trochę minęła jak okazało się, że zostali tylko Liam i Louis.

-Meghan z Liamem i Isabella z Louisem.-powiedział szybko i zaczął o czymś rozmawiać z tą rudą babą.
Isa przewróciła oczami.

-No proszę, ja to mam szczęście.-powiedział Liam i szeroko się uśmiechnął.

-Nie ciesz się tak szybko, Payne.-uśmiechnęłam się złośliwie.

-No proszę, a od kiedy ty mnie po nazwisku nazywasz?-poruszał zalotnie brwiami.

-Od teraz-zaśmiałam się. Zaczęliśmy tańczyć do jakiejś badziewnej muzyki.

-Louis!!!!!!!!!-krzyknęła Isa. Szatyn cały czas mylił kroki przez co wielokrotnie Isa przez to ucierpiała.

-No sory!!! Mógł dać łatwiejszy układ!!-powiedział Lou i znowu nadepnął jej na buta.

-Nie, ja z nim nie tańczę.-powiedziała Isa siadając na ławce, Lou popatrzył na nas z miną "O co jej do cholery chodzi?" Z Liamem już prawie umieraliśmy że śmiechu. Widok wkurzonej Isy to był jeden z najzabawniejszych widoków na świecie.

-No ale o co chodzi?-spytał typek od muzyki podchodząc do niej.

-On.-pokazała na Lousia.-Cały czas myli kroki do cholery.-blondynka westchnęła.

-Nie dramatyzuj i wracaj do tańczenia bo jak nie to ci jedynkę wpiszę.-gościu odwrócił się do niej tyłem i wrócił do rudej małpy.
Louis popatrzył zalotnie na Ise która poirytowana wstała z ławki i niechętnie podeszła do niebieskookiego.

-Nie patrz tak na mnie!!-krzyknęła i znowu zaczęli tańczyć.
Ja i Liam cały czas zwijaliśmy się ze śmiechu.
Zadzwonił dzwonek, wyszłyśmy z blondynką z sali i poszłyśmy w stronę naszych szafek.

Isabella

-No weź, chyba nie tańczę aż tak źle...-powiedział Lou opierając się o moją szafkę.

-Masz rację. Nie jest źle. Jest koszmarnie!!-trzasnęłam mu drzwiczkami przed nosem i odwróciłam się w stronę Meghan.

-Meg?-rozglądnęłam się ale jej nie było.-Zarąbiście...

-Tak, tak. Pomogę ci jej szukać.-Louis uśmiechnął się i popatrzył na mnie.
Miałam ochotę mu przywalić.
Wyszliśmy przed szkołę i zobaczyliśmy Meghan i Liama siedzących na murku i śmiejących się z czegoś. Spojrzenie Liama na Meghan ... nie było zwykłym spojrzeniem. Podeszliśmy do nich.

-Z czego tak się tu śmiejecie? I to jeszcze bez nas?-chłopak objął mnie ręką.

-Bez was, bo śmiejemy się z was.-powiedział Liam.No nie teraz będą mi to wypominać...
Przewróciłam oczami.

-Louis!! Chodź tu na chwilę!!-krzyknął Niall stojąc w drzwiach wejściowych do szkoły.

-Chwila, już idę!!-szatyn spojrzał na mnie a następnie na Liama i Meg.-No chodź Iska wołają nas.- szatyn mrugnął do mnie. Wiedziałam o co mu chodziło, chciał żebyśmy zostawili Meghan i Liama samych.
Westchnęłam i puściłam oczko do Meg odchodząc z Lousiem w stronę wejścia do nas szkoły.

*******************************
Hejkaaa 😝 Myślicie, że pomiędzy Meg a Li coś będzie? 😏

Lounialle <3

Bad Direction Donde viven las historias. Descúbrelo ahora