25

443 16 0
                                    

******Meghan******

Skończyliśmy już im gratulować, Hazz nie krył swojego szczęścia. W sumie nie dziwię mu się.
Rozglądnęliśmy się, Jacka ani nikogo z jego gangu nie było. Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić.

-To co teraz?-spytał Zayn.

-Nic, wracamy do domu. Później się z nim do końca rozprawimy.-powiedział i uśmiechnął się. Wróciliśmy do ich willi i razem z Isą zabrałyśmy swoje rzeczy.

-A wy gdzie?-spytał zdziwiony Liam. Chłopacy mieli zamiar świętować wygraną ale my z Bellą chciałyśmy już wrócić do siebie.

-Idziemy do mnie.-powiedziała blondynka i zapięła kurtkę.

-Nie zostajecie z nami? Będziemy świętować.-powiedział Li.

-Po pierwsze jest 2.30, po drugie nie byłyśmy w naszych domach ponad 2 tygodnie.-powiedziałam i popatrzyłam na Isę.

-No ok. Jak chcecie, odwieźć was?-spytał brunet.

-Nie dzięki, przecież mieszkam niedaleko. 10 minut i będziemy u mnie.-stwierdziła Isa i wzięła torbę na ramię, a ja przytaknęłam.

-Dobra, ale jak coś to piszcie.-powiedział Liam i odwrócił się w stronę salonu. Wyszłyśmy i szybkim krokiem udałyśmy się w stronę bloku Isy. Kiedy doszłyśmy, dziewczyna otworzyła drzwi kluczem i weszłyśmy do środka.

-Matkoo...zaraz padnę.-powiedziała Isa, brak snu naprawdę jej nie służył z resztą mi też bo ledwo stałam na nogach. Szybko przebrałyśmy się w piżamy i poszłyśmy spać.

Rano obudziłyśmy się mniej więcej o tej samej godzinie. Była sobota więc nie musiałyśmy się martwić tym, że zaspałyśmy do szkoły. Szybko wzięłam prysznic i wróciłam do Belli która właśnie robiła nam śniadanie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.

-Jakie chcesz płatki?-spytała wyciągając chyba 20 rodzajów płatek z szafki.

-Eeeemm...nie wiem. Sama zdecyduj.-blondynka westchnęła. Spojrzałam na telewizor, wiadomości, pfffff nie będę tego oglądać. Już miałam przełączyć ale...

-Dziś w nocy około godziny 1.45, 22 letni mężczyzna wjechał czarnym bmw prosto pod koła tira. Niestety mężczyzna nie przeżył. Policja nie wyklucza samobójstwa.-powiedział gościu w TV.- Chłopak miał przy sobie dowód osobisty, był to niejaki Jack H. znany głównie z handlu narkotykami.-myślałam, że to jakiś żart. Serio? Jack był aż takim tchórzem, że sam popełnił samobójstwo?- W samochodzie był tez jego wspólnik Mark P. który przeżył i prawdopodobnie kiedy wyjdzie ze szpitala zostanie przesłuchany przez policję.

-Że co? Ja dobrze słyszałam?-powiedziała Isa spoglądając w moją stronę.-Jack popełnił samobójstwo?-pokiwałam twierdząco głową, szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego. Postanowiłyśmy nie dzwonić do chłopaków, bo pewnie odsypiali nockę. Napisałam wiadomość do Liama.

Ja: Li, jak wstaniecie to przyjedźcie do Isy.

Chłopak chyba nie spał bo kilka minut później, dostałam od niego wiadomość.

Liam: Ok, a coś się stało?

Ja: W pewnym sensie tak.

Liam: Ok, będziemy jak najszybciej!

Z Bellą zjadłyśmy płatki i zaczęłyśmy oglądać jakieś głupie seriale w sumie jak zawszę.
Pół godziny później uslyszałyśmy otwieranie się drzwi i chwilę później w salonie byli już chłopacy.

-Co się stało?-spytał Hazz opierając się o ścianę.
Popatrzyłam na Ise a ona na mnie.

-Jack popełnił samobójstwo, zaraz po wyścigu.-powiedziała Bella patrząc na nich.

-Co?! Skąd wiesz?-krzyknął Zayn.

-Mówili dzisiaj rano w wiadomościach.-dodałam.

-Pff..tchórz..-Liam skrzyżował ręce na piersi. Włączyliśmy wiadomości gdyby mieli jeszcze o nim mówić.
W tym momencie telefon Harrego zaczął dzwonić.

-Halo?-powiedział brunet, po czym dał na głośnik.

-Styles, dla twojej wiadomości Jack popełnił samobójstwo.-kaszlnął-Nie myśl sobie, że ci to odpuszczę..-mówił zachrypniętym głosem.

-Stop, stop, stop. Umowa była taka, że jak wy przegracie wyścig to ja zabijam Jacka a wy się rozpadacie. Zapomniałeś?-powiedział z wyrzutem Hazz, ale wtedy Mark rozłączył się.

******W poniedziałek******

Byłam już u siebie w domu, to trochę dziwne uczycie kiedy nie śpi się w swoim łóżku ponad dwa tygodnie. Przez te dwa tygodnie nic nie było normalne. Była 7.15 ubrałam się w to:

Zjadłam śniadanie i byłam gotowa do wyjścia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zjadłam śniadanie i byłam gotowa do wyjścia. O 7.45 byłam już pod blokiem Isy i o dziwo czekała już na mnie.

-Hejka, to co kawa? Żeby wkurzyć babe od geo?-spytała z chytrym uśmieszkiem a ja odpowiedziałam jej tym samym.
Weszłyśmy do naszej ulubionej kawiarnii, ostatni raz w niej byłyśmy jeszcze przed moim porawniem więc już trochę temu. Zamówiłyśmy sobie gorącą czekoladę. Co prawda to nie kawa, ale było zimno więc chodziło nam o to żeby się rozgrzać.
Kiedy ją już wypiłyśmy była 8.15 i wolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Przez całą drogę rozkminiałam nad jakaś wymówką.
Weszłyśmy do klasy.

-Dzieeeeeeń dooooobryyyy-powiedziałyśmy razem, przeciągając.

-Ah, no tak. Mogłam się domyślić. Co tym razem sprawiło, że się spóźniłyście?-uniosła jedną brew.-Ninja? Czy płaczące dziecko?

-Nic z tych rzeczy. Byłyśmy rano w sklep...-nie dokończyłam bo usłyszałam śmiech z ostatniej ławki.
Co do cholery robił tam Niall i Harry?!

-Kontynujuj-ponagliła mnie babka. Isa zdezorientowana gapiła się na mnie.

-Yyy no to ten, robiłyśmy do późna referat na Geografię właśnie no i rano Isa go miała u siebie i ten...no jej kot nam go zjadł.-powiedziałam wstrzymując oddech.

-Mhm, jasne, jasne. Do ławki!!-Wrzasnęła.
Usiadłyśmy z Bellą w naszej ławce.

-Co tu do cholery robi Niall i Harry?!-spytała Isa.

-Nie wiem...-popatrzyłam w ich stronę po czym zaczęłyśmy z Isą grać w gry na telefonach.
Nagle poczułam że coś lekko uderzyło mnie w głowę, był to papierowy samolot. Rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam Harrego który gapił się w moją stronę.
Rozłożyłam samolot i przeczytałam wiadomość od Hazzy.

My mieliśmy dzisiaj dopiero na 9 ale z Niallem przyszliśmy wcześniej i babka od geo kazała nam przyjść do niej na lekcje żeby poprawić kartkówkę -_-

Zaśmiałam się i pokazałam liścik Isie która też zaczęła się śmiać.
Gdy zadzwonił dzwonek wyszłyśmy z klasy, i na korytarzu spotkałyśmy...

********************************
Hejkaa, trochę nudny dzisiaj. :/

                                                Lounialle <3

Bad Direction Where stories live. Discover now