18

607 20 1
                                    

******Isabella******

Podczas drogi do szkoły żadna z nas się nie odezwała. Nie chciałam z nią rozmawiać, chociaż...wydawała się inna niż te wszystkie puste lale z tego towarzystwa.
Weszłyśmy do szkoły i odniosłyśmy nasze rzeczy do szafek. Sofii schowała książki razem ze mną, nie chciałam żeby grzebała w szafce Meg.
Podeszłyśmy do tablicy informacyjnej żeby przyjrzeć się czy nie ma dzisiaj jakiś zastępstw albo coś.

-O matko...-powiedziałam odwracając się tyłem do dziewczyny.

-Hm?-brunetka spojrzała na mnie pytająco. Wskazałam jej małą karteczkę na tablicy.

Ogłoszenie!!
Informujemy, że w dniu 22 stycznia klasa IE, 3 pierwsze lekcje będzie miała z panem Jackiem, nauczycielem historii.

-O boże...-dziewczyna popatrzyła na mnie i westchnęła. W tym momencie zadzwonił dzwonek. Miałam ochotę zamordować Harrego, że kazał mi tu dzisiaj przyjść. Niechętnie weszłyśmy do klasy i dosłownie 10 sekund później Jack też już w niej był.

-Oooo Isa, a gdzie zgubiłaś koleżaneczke?-spytał złośliwie po czym usiadł przy biurku. Zignorowałam go. Sofii była najwyraźniej zażenowana zachowaniem "nauczyciela" który cały czas się na nią gapił.

-Jack to mój były...-westchnęła.-Zaczął się mną rządzić, dlatego z nim zerwałam. I przyjęli mnie do innego gangu...-zaczęła rozmowe sama z siebie. -Ale Jack, nie byłby sobą gdyby nie chciał się zemścić. Ale jego próby są i tak na marne. Bo mój chłopak, Luke jest szefem gangu w którym teraz jestem. I Jack wie jak to by się skończyło. - uśmiechnęła się spoglądając na niego. Pokiwałam twierdząco głową.

-A panienki w ostatniej ławce to się chyba nudzą...hm?-spytał Jack. Wtedy do klasy wszedł gościu od Muzyki.

-Dzień dobry.-powiedział zwracając się do Jacka.-Mógłbym prosić...o! Ise i jej koleżankę?-spytał.

-Hm...ok.-odpowiedział wkurzony Jack. Chyba pierwszy raz gościu od Muzyki zrobił coś co wyszło mi na dobre. Zabrał nas na salę gimnastyczną gdzie były przygotowania do jakiegoś przedstawienia.

-Mogłybyście porozwieszać te ozdoby?-spytał podając mi pudło.

-Jasne-odpowiedziałyśmy churkiem. Kiedy skończyłyśmy już swoją pracę, zostałyśmy zwolnione przez niego z reszty lekcji i wypuszczone do domu. Wow, od kiedy on taki miły.
Weszłyśmy do willi chłopaków i ściągnęłyśmy kurtki.

-Harry zabiję cię!!!-krzyknęłam idąc w stronę kuchni. Tak jak myślałam, był tam Harry, Louis i Niall.
-Gdyby nie gościu od muzyki to jeszcze przez dwie godziny musiałabym znosić towarzystwo tego psychola!!!!-krzyknęłam.

-Ojjjj...zapomniałem, że on jest nauczycielem. Ale w sumie, już niedługo.- Hazz uśmiechnął się do chłopaków.
Sofii musiała już wracać do siebie, ale miała przyjść jutro. W sumie...nawet ją polubiłam. Wyszłam z kuchnii i poszłam do pokoju w którym tymczasowo mieszkałam, czyli do sypialni Louisa. Biedny, przeze mnie musiał spać w salonie.
Położyłam się na łóżku i gapiłam się w okno po którym spływały krople deszczu. Usłyszałam, że drzwi się otwierają więc odwróciłam się żeby sprawdzić kto to. Nie był to nikt inny niż Louis oczywiście. Wróciłam do mojego poprzedniego zajęcia czyli gapienia się na deszcz.

-Co robisz?-spytał siadając obok mnie.

-Leżę i gapię się w okno. Tak trudno zauważyć?-przewróciłam oczami.

-No Isa...-Zaczął chłopak- Nie bądź taka...Odbijemy Meghan i Liama. Zobaczysz.-chłopak starał się mnie pocieszyć.

-Wcale w to nie wątpię...-powiedziałam z sarkazmem. Brakowało mi Meghan. Była dla mnie jak siostra. A teraz? Teraz nawet nie wiedziałam czy ona w ogóle jeszcze żyje...
Jeszcze parę miesięcy temu, nasze życie wyglądało zupełnie inaczej. Nie martwiłyśmy się czy ktoś nas napadnie jak wyjdziemy na ulicę czy nie. Robiłyśmy co chciałyśmy. Ale wszystko się zmieniło kiedy pewnego deszczowego wieczoru wpadłyśmy na nich w latarni...
Spojrzałam na szatyna który też wpatrywał się w okno. W jego oczach było widać ból, ale nie okazywał tego. W sumie to właśnie w tym momencie pokazywał mi się od drugiej strony. Nie jako, zastępca szefa gangu, a jako zwykły chłopak...

Bad Direction Where stories live. Discover now