50

367 20 0
                                    

*Krótka notka przed rozdziałem. Jest to ostatni rozdział w tej części. Przepraszamy, że tak bez wcześniejszego uprzedzenia ale tak sobie to dopiero wczoraj uświadomiłyśmy.
Za parę tygodni pojawi się druga część ;) Zapraszam do czytania*

******Louis******

Za chwilę miał się zacząć wyścig, spojrzałem na Liama żeby sprawdzić czy jest gotowy ale on jakoś dziwnie patrzył w telefon. Podszedłem do niego a on uniósł swój wzrok na mnie.

-Co jest?-spytałem widząc lekkie zakłopotanie na jego twarzy.
Chłopak bez słowa pokazał mi telefon.

Nieznany: Myślę, że doskonale mnie pamiętasz. Nie martw się, nie będziecie cierpieć sami. Te wasze dziewczynki też pożałują...

Zmarszczyłem brwi i przeczytałem treść wiadomości poraz drugi.
Niestety, w tej branży miało się przyjaciół ale też wrogów i to była nie odłączna część tego wszystkiego.
Wróciłem wzrokiem na bruneta który rozglądał się najwyraźniej w poszukiwaniu nadawcy tych esemesów.

-Zawodnicy proszeni o zajęcie miejsca w samochodach i przygotowanie się do startu!-krzyknął komentator. Otworzyłem drzwi od strony kierowcy i zająłem moje miejsce. Zaraz po mnie wsiadł Liam i popatrzył na mnie.

-Na razie ani słowa nikomu...zgoda?-popatrzył na mnie chłodno. Przygryzłem wargę, co prawda byłem prawą ręką Harrego i teoretycznie to ja powinienem zdecydować co robić ale sytuacja była inna.  Liam był dla mnie jak brat i w tej relacji żaden z nas nie był wyżej.

-Zgoda.-kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam. Odpaliłem silnik i zapiąłem pas.

Wyścig przebiegł dokładnie tak jak chciałem. Bez żadnych usterek i problemów na drodze.
Przekroczyliśmy metę jako pierwsi co nie było jakoś szczególnie trudne bo moja nasz przeciwnik albo za bardzo się nie wysilał albo tylko na tyle było go stać.

-Mamy zwycięzców! Jako pierwsi po raz kolejny metę przekroczyli Louis Tomlinson i Liam Payne!-usłyszeliśmy z głośników.
Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do Harrego który stał z Niallem i dziewczynami.

-No i jak zawszę mnie nie zawiedliście.-stwierdził Hazz i podał rękę najpierw Liamowi a następnie mi. Niall oczywiście coś jadł a Isa i Meghan śmiały się z czegoś. Czyli ich typowe zajęcie.

Stwierdziliśmy, że wracamy bo Harry zaczął się obawiać co zastanie kiedy wrócimy do domu. Wsiadłem z Liamem do auta i poczułem jak mój telefon zawibrował.
Odblokowałem go i spojrzałem na wyświetlacz.

Nieznany: No nieźle wam poszedł ten wyścig.
Szykujcie się na ostatni w waszym życiu ;)

Zmarszczyłem brwi. O co do cholery chodzi?
Nie wiedziałem kto to mógł być. Nawet nie miałem nikogo takiego kogo mógłbym podejrzewać.

-Jedziemy?-spytał Liam. Jemu ta sytuacja nie sprzyjała, z resztą mi też nie. Brunet cały czas był wkurzony i miał minę jakby miał komuś wyrąbać. Czyli typowy Liam zanim poznaliśmy na Belle i Meghan pewnego wieczoru.

-No już...-powiedziałem i przekręcając kluczyk w stacyjce podałem mu telefon żeby przeczytał wiadomość.

-Matko Louis!-krzyknął i popatrzył na mnie a ja spojrzałem na niego pytająco.

-Twoją matką nie jestem ale Louis jak najbardziej. Chociaż wolę Lou.-powiedziałem zupełnie nie wiedząc o co mu chodzi.

-Przecież ja mogę go namierzyć do cholery!-ujrzałem błysk w jego oczach. No tak, Li był hackerem. I to nawet bardzo dobrym hackerem. Mógł wyciągnąć z takiego esemesa praktycznie co tylko chciał.

Dojechaliśmy do naszego domu i kiedy już odstawiłem auto do garażu weszliśmy do środka.

-Chłopaaaaaaaaaaaaaki! Chodźcie no tutaj! Świętujemy!-krzyknął Cameron z salonu. A rzekomo mieli spać.

-Ja co tu zaraz tak po świętuje, że jak oberwiesz w ten pusty łeb to się przez tydzień nie podniesiesz!-krzyknęła Isa-Do spania ale już!

-Zachowujesz się jak mamusia...-wybełkotał. Dosłownie sekundę później Harry i Niall wyprowadzili wkurzone dziewczyny z salonu i zgasili tam światło zostawiając czterech schlanych nastolatków w jednym pokoju. Z doświadczenia wiem jak to się skończy bo pamiętam jak z Niallem i Zaynem byłem zamknięty w piwnicy po imprezie bo byliśmy za bardzo nawaleni i Liam stwierdził, że nas tam zamknie. Skończyło się na tym, że Niall miał powbijane wszędzie szkło bo rozwalił jakiś słoik z ogórkami, Zayn rozwalił lampę a ja zostałam przygnieciony przez szafkę. Jakim cudem? Niewiem.

-Zostaniecie dzisiaj u nas bo nie ma sensu was teraz odwozić zwłaszcza, że jest niebezpieczne.-stwierdził Hazz.- Możecie spać w pokoju Zayna bo on i tak śpi w salonie.-dziewczyny przytaknęły i całą szóstką ruszyliśmy po schodach do góry gdzie każdy z nas rozdzielił się do swojego pokoju.
Przebrałem się i poszedłem do Liama bo mieliśmy sprawdzać numer z którego dostawaliśmy te esemesy.
Po cichu otworzyłem drzwi tak żeby nikogo nie obudzić bo gdybym obudził Nialla musiałbym odpowiedzieć na milion pytań, jeśli byłby to Hazza to dostałabym opieprz, że mam spać a jeśli dziewczyny to prawdopodobnie chciały by iść ze mną bo myślały by, że robimy imprezę.

******Meghan******

Leżałyśmy na łóżku Zayna i nie miałyśmy na razie zamiaru spać.
Śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy o różnych rzeczach.

-Ty a ty mi nie opowiedziałaś jak było na spacerze z Liamem! Wtedy co byłam w kinie z Lou.-zaczęła blondynka.

-No przecież wiesz, że skończyło się na komisariacie...-uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie co odwaliłam.

-No to tyle wiem, ale nie dowiedziałam się w końcu dlaczego!-odwróciła głowę w moją stronę.

-Emm...no powiedzmy, że miałam mały konflikt z taką jedną lalą...-zaśmiałam się.

-Mały konflikt czyli było grubo...-blondynka również się zaśmiała.

-No bo kurde weszła we mnie i jeszcze kazała się przepraszać i coś się tam darła no to ją walnęłam i jej typek zadzwonił na policję...cienias...-prychnęłam a ona zaczęła jeszcze bardziej się śmiać.-No co? Ja się tylko broniłam przed kolejnym plastikiem!
-kiedy się trochę uspokoiłyśmy Bella zacząła nowy temat.

-A kiedy w ogóle powiesz Liamowi, że odwzajemniasz jego uczucie hmm?-nie widziałam jej twarzy w tym półmroku ale wiedziałam, że właśnie robi ten charakterystyczny dla niej uśmieszek.

-Wtedy kiedy ty już będziesz z Lou!-wystawiłam jej język.

-Pfff! Nie licz na to!-rzuciła.

-Jesteś pewna?-spytałam a ona zamilkła. Biła się z myślami, wiedziałam to. Spojrzałam w stronę balkonu i zauważyłam na nim coś niczym z horroru.
Widziałam na nim sylwetkę mężczyzny który nie przypomniał nikogo znajomego.
Szturchnęłam blondynkę w bok.

-Ała!-krzyknęła.

-Zamknij się i patrz!-wskazałam na balkon.

-Matko boska ja mam zwidy czy tam ktoś stoi?!-szepnęła.

-No właśnie też to widzę! Czyli potwierdzone, że chorujemy na tą samą chorobę psychiczną...-postać nagle zaczęła zbliżać się do drzwi balkonowych. Kompletnie nie wiedziałam co robić więc zaczęłam przeszukiwać szafkę nocną Zayna w oczekiwaniu, że znajdę tam broń. I nie myliłam się. Znalazłam tam pistolet.

-Daj mi go bo ty za chwilę strzelisz we mnie a nie w niego.-powiedziała i wyciągnęła rękę w moją stronę.

-Ejjj!-zmarszczyłam brwi.

-No daj!-wyrwała mi broń kiedy on rozwalił szybę.

************************************
No i koniec :) Pojawi się jeszcze jeden rozdział z podziękowaniami. A drugiej części możecie wyczekiwać już niedługo ;) Ta część teraz będzie sprawdzana i poprawiana ale nadal będzie do odczytu ;D Pozdrawiamy :x :*

MiAmI & Lounialle <3


Bad Direction Where stories live. Discover now