37

338 16 0
                                    

******Isabella******

Przez chwilę zastanawiałam się czy to aby napewno ta Meghan z którą się przyjaźnię. Nie mogłam uwierzyć, że tak po prostu mnie olała i spytała tego całego Kylera czy odprowadzi ją do domu.

-No tak, idźcie sobie!-krzyknęłam.-Meghan, żartujesz?-spytałam z wyrzutem. Spojrzałam na nią oczy miała całe napuchnięte od płaczu a policzki mokre od łez. Jej naprawdę zależało.

-Zostaw ją!-warknął blondyn i objął Meg ręką.-Chodźmy-powiedział i ruszyli w stronę wyjścia z parku. A ja stałam jak słup. Nie wiedziałam czy mam się na niego rzucić czy mu odpuścić. Wybrałabym tą pierwszą opcję ale ze względu na stan Meghan nie zrobiłam nic, kompletnie nic. Jednak kiedy zobaczyłam jak idą razem ku wyjściu zagotowało się we mnie i miałam wszystko gdzieś. Szybkim krokiem podążyłam za nimi, jednak chwilę potem poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i odciąga na bok. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa.

-Isa zostaw ją już, niech ona ochłonie.-powiedział lekko dysząc.

-Nie!-powiedziałam i odwróciłam się ale ich już nie było. Westchnęłam i spojrzałam na szatyna zrezygnowana.

******Louis******

Szliśmy z Bellą do Liama którego zostawiłem na jednej z ławek, kiedy go tam dostrzegłem byłem zdziwiony, że mnie posłuchał. Liam był niezależny, przeważnie robił wszystko po swojemu a nie tak jak ktoś mu kazał, ale najwyraźniej w tej chwili nie miał na to siły.

-Ten gnojek mi zabrał przyjaciółkę!! Ona mnie olała!! Tak po prostu!!-krzyknęła blondynka-Nie wiem ile on z nią siedział, ale przez ten czas za bardzo namieszał jej w głowie.-powiedziała wkurzona.

-Nazwał mnie dupkiem...kiedy ja...-nie dokończył bo mu przerwałem.

-Bądźcie już cicho!-popatrzyłem najpierw na bruneta a później na Isę.-Jutro pogadamy z Meghan na spokojnie, a teraz macie się uspokoić.-powiedziałem stanowczo i chyba nawet trochę groźnie to zabrzmiało bo dziewczyna odwróciła wzrok.
Liam był w totalnej rozsypce, widziałem to i tym razem chłopak nie krył się z uczuciami co rzadko mu się zdarzało.
Isa usiadła obok Liama a ja stanąłem przed nimi.

-Zobaczysz, wytłumaczymy jej wszystko...-urwała po czym poklepała go po barku. Niezręczną ciszę przerwał mój dzwoniący telefon.

-Czego?-spytałem.

-Heeej Louuu....-powiedział niepewnie Niall.-Co ci...?-spytał lekko speszony.

-Nic...co chciałeś?-starałem się mówić łagodniej bo Niall naprawdę był jak dziecko z przedszkola.

-No...chciałem się spytać gdzie jesteście bo przenieśliśmy imprezę do nas..-popatrzyłem na Ise którą wbiła we mnie swój wzrok i na Liama który patrzył na ziemię.

-Em...odwieźliśmy Meghan do domu, bo znowu dostała gorączki...-powiedziałem według mnie dość przekonująco.

-Aha, okej.-powiedział już cieplejszym tonem.-To pa!-rzucił i rozłączył się.
Schowałem telefon z powrotem do kieszeni.

-Jedziemy do nas.-oznajmiłem i w ciszy udaliśmy się pod blok gdzie zaparkowałem moje Camaro.

Wsiedliśmy po czym odpaliłem silnik.
Chwilę później byliśmy już pod naszą willą. Weszliśmy do środka, najwyraźniej już było po imprezie bo w salonie siedział tylko Cameron, Michael, Harry, Niall i Mark. Czyli Zayn pewnie zezgonował.
Cameron i Michael też już byli mega nawaleni.
Liam bez słowa poszedł do góry.

-Super...ten znowu się nawalił...-westchnęła blondynka.-Dobra ją idę do domu..-odwróciła się Alę złapałem ją za bluzę.

-Jest 1.40 nigdzie sama teraz nie pójdziesz.-powiedziałem stanowczo.-Zostaniesz tutaj..-w tym momencie chłopacy wyszli z salonu, Harry zatrzymał się przy nas.

Bad Direction Where stories live. Discover now