30

405 17 2
                                    

Meghan

- Czego?- warknęłam do telefonu wychodząc z salonu.

- Spokojnie, chciałem tylko zapytać jak się czujesz...- powiedział Will.

- Sorki...nie wiedziałam, że to ty... ciągle jestem wściekła ale już lepiej.

- To dobrze. Może...ymmmm pójdziemy jutro na spacer wszystko Ci opowiem?

- Nie mogę obiecałam Isie, że przyjdę do niej po szkole.

- Aha nie no spoko rozumiem. To cześć. - rozłączył się.

Odwróciłam się żeby wrócić do pomieszczenia ale wpadłam na kogoś. Spojrzałam do góry. Louis?

- Meg wszystko ok? - spytał.- Możemy porozmawiać?

- Ymmmm no ok...- niepewnie poszłam za nim na zewnątrz wcześniej zabierając kurtkę.

- Isa się o ciebie martwi widzę to po niej...- popatrzył w dal siadając schodach.

- Wiem...- przysiadłam się do niego - Lubisz ją?

- Tak w końcu jesteśmy przyjaciółmi...

- Ale ty ją lubisz lubisz, a nie tylko lubisz.-nie odpowiadał przez dłuższą chwilę.-Wiedziałam, to widać. Ale wydaje mi się, że ona też Cię lubi lubi.

Chłopak odwrócił się do mnie twarzą i przytulił mnie.

- Dzięki, że mi to powiedziałaś.- wyszeptał.

- Tylko tego nie spieprz!- krzyknęłam gdy wchodził z powrotem do domu. Postanowiłam się przejść.
Szłam ścieżką w parku co z tego, że było już bardzo, bardzo późno.
Było mi trochę zimno.
Usiadłam na ławce i popatrzyłam na jezioro które było zamarznięte. Księżyc świecił w pełni co wyglądało cudownie.
Tylko kogoś brakowało.

- Jezu wiesz jak się martwiłam!  Idiotko nigdy więcej tak nie uciekaj! - Właśnie tej osoby mi brakowało.

- Spokojnie nic mi nie jest.- powiedziałam przytulając się do przyjaciółki.

- Wiesz z tobą nigdy nic nie wiadomo - zaśmiałyśmy się.

- To tak jak z tobą.- usiadłyśmy znów na ławkę i razem patrzyłyśmy na jezioro.- Pamiętasz jak się poznałyśmy?

- Jak mogłabym zapomnieć. To była pierwsza kłótnia w przedszkolu.- śmiała się.

- Dzięki.

- Za co?- przeniosła wzrok na mnie.

- Że jesteś.

Następnego dnia

Cholerny budzik, jak ja nienawidzę szkoły.

- Weź tą rękę...- krzyknęła blondyna.
No tak. Uroki nocowania u przyjaciółki.
Teraz się skapnelam że mam rękę na jej twarzy.
Wstałyśmy i poszłyśmy się ogarnąć.
Po szybkim przysznicu, umyciu zębów i uczesaniu włosów ubrałyśmy się. Potem udałyśmy się do kuchni i
zjadłyśmy kanapki. Ja z jabłkiem a ona z bananem i dżemem*.
Tak kreatywnie.

Kiedy już wychodziłyśmy
wzięłam tylko telefon bo plecak miałam w domu a nie chciało mi się po niego iść. Trudno coś się wymyśli.

Z Isą oczywiście byłyśmy spóźnione.
Jak zawsze. Weszłyśmy na biologie.

- Dzień doooobryy - powiedziała przyjaciółka.

- No witam, witam. Co tym razem?- babka nawet na nas nie spojrzała.

- Szłyśmy do szkoły i zaatakowały nas wściekłe wiewiórki dlatego musiałyśmy się ukryć na łódce jakiegoś gościa. - powiedziałam.

- Tak Meghan. Wiewiórki na takie zimno i łódka na zamarzniętej wodzie, brawo. A plecak to gdzie się zgubiło? hmm?

- Wiewiórki zjadły. - wyszczerzyłam się do niej. Chyba się wnerwiła bo była cała czerwona.

- Czemu was jeszcze nie wywalili? Rozumiem spóźnić się raz czy dwa ale nie codziennie! Poza tym twoje oceny nie są dobre.- wskazała na Iske - A o twoich to już nawet nie mówię. - teraz mówiła do mnie.

- Ja się jakoś nie czepiam jak pani się czesze a już nie wspominając jak ubiera!- fuknęła blondi, a ja ze śmiechu aż się wywaliłam.

- Do dyrektora! Już! I najlepiej nie wracać!

- Z chęcią!- Isa pomogła mi wstać a ja ciągle się śmiałam.
Wyglądałam jak jakaś chora bo woźna po drodze pytała czy nie trzeba egzorcysty, przez co jeszcze bardziej się śmiałam.

- Weź się uspokój bo nie mam już siły...-usiadłyśmy na sofie.

- Nie wiem czy ją się da uspokoić - powiedział dyrek gdy drzwi gabinetu ponownie się otworzyły i do środka  weszli Cameron i Liam.

- Boże, co jej jest? - Cameron popatrzył na mnie a Liam podszedł i uklęknął obok.

- Albo jest chora psychicznie albo ma atak śmiechu i też jest chora.-stwierdził.

- Tak, to możliwe. Wczoraj siedziałyśmy do późna na polu.- opowiadała dziewczyna - I kto się teraz tobą zajmie jak nie ja?

- Ja mogę!- zadeklarował Li.

- To odwieź ją do mnie do domu a ja przyjadę tam za godzinę bo muszę coś załatwić na mieście.

- Yyyy przepraszam ja tu ciągle jestem. - odezwał się dyrektor, ale ja już za bardzo nie kontaktowałam bo głowa mnie zaczęła boleć.

**************************
Czy Louis będzie starał się o Ise?
Zobaczymy.
*te kanapki serio dobre 😂😁

                                        MiAmI

Bad Direction Where stories live. Discover now