Przyjaźń 3

2.9K 112 37
                                    

Undertaker

Przy odbieraniu trumny znowu spotkałaś Grabarza, który niezwykle cię zaintrygował. Same blizny, których pochodzenia nie mogłaś rozgryźć, choć zdarzało ci się poświęcać dobrą chwilę na myślenie o tym, no i oczy... Nie widziałaś ich spod kosmyków szarych włosów. Zastanawiałaś się nad ich kolorem. Coraz częściej przyłapywałaś się na myśleniu o nim, więc w końcu postanowiłaś go odwiedzić. Dodatkowo jak się okazało oprócz spadku na twoje barki zostały też długi ciotki. Mogłaś stracić swój dwórek, a zdążył ci się ogromnie spodobać. Był na obrzeżach, praktycznie za Londynem. Ładny i prosty, dla ciebie idealny. W końcu byłaś jedynie panną z małym spanielem, który ubóstwiał bieganie po całej posesji. Wyszłaś z dorożki, zapłaciłaś mężczyźnie i poszukałaś zakładu.

-Dzień dobry.-Półmrok wcześniej zdawał się złowieszczy, a teraz był tajemniczy.

-O, panienka (twoje imię).-Grabarz jak zwykle zjawił się znikąd, w dłoni trzymając resztkę ciasteczka.

-Tak, chciałam się spytać, czy nie byłaby panu potrzebna pomoc?- spytałaś, podchodząc do mężczyzny wolno, uważając żeby o nic się nie wywrócić.

-Jak mnie rozśmieszysz- powiedział wesoło Grabarz, siadając na masywnym, ciemnym biurku.

Rozdziawiłaś usta i oczy, co musiało wyglądać niezwykle zabawnie, bo usłyszałaś śmiech mężczyzny. Poskoczyłaś ze strachu, co poskutkowało wylądowaniem na trumnie, jak podczas waszego ostatniego spotkania. Wtedy Grabarz złapał się za brzuch. Łzy ciekły mu po policzkach, a on nie mógł się opanować. Zaraz potem ty mu zawtórowałaś, czym wystraszyliście klientów, którzy mieli wejść. Jednakże słowo się rzekło i zostałaś podwładną mężczyzny, który starał ci się wszystko na bieżąco wyjaśniać. Na początku byłaś nieco skonfundowana i co chwila wywalałaś się o trumny, ale potem to minęła. Przyzwyczaiłaś się do półmroku panującego w zakładzie oraz dość ekscentrycznego szefa. Jakby nie patrzeć, to który pracodawca częstuje pracownika ciastkami w kształcie kostek i z nim żartuje, albo śmieje się z jego niezdarności? Chyba tylko Undertaker.

Finny

Czasami miałaś ochotę wracać do swojej starej pracy, bo przez Mey-Rin trafiał cię szlag. Niby lubiłaś dziewczynę, ale przez jej niezdarność niejednokrotnie dostawałaś więcej pracy. Nie mogłaś narzekać, bo nie były to ciężkie roboty i cóż, Sebastian nigdy ciebie nie skrytykował. Zwykle gdy miałaś wolne po prostu kończyłaś obowiązki wychodziłaś z rezydencji. Miałaś dość Barda i Mey-Rin, którzy hałasowali, a także niszczyli wszystko co popadnie. Niby ich lubiłaś, bo byli sympatyczni, ale czasami musiałaś po prostu uciec. Szłaś wtedy do ogrodu. Na początku siedziałaś sama, ale potem zaczęłaś gadać z Finnym. Był dużo spokojniejszy i cichszy od swoich przyjaciół co sprawiło, że od razu go polubiłaś. Dodatkowo wzruszała cię jego wrażliwość i troskliwość. Blondyn przyjaźnił się z prawie każdym stworzeniem, które mieszkało na posesji. Nawet w jego małej chatce mieszkało sobie kilka udomowionych zwierząt. Uwielbiałaś z nim przebywać, a patrzenie na to jak zaklina zwierzęta było wręcz wspaniałe. Nawet wilk, którego miałaś ochotę nakarmić śrutem był przy nim posłuszny.

***

-(Twoje imię)- chan, spokojnie- powiedział Finny, podchodząc do wilka, który ani drgnął, kiedy chłopak stanął tuż obok niego.

-Co?- spytałaś nieźle skonfundowana, patrząc jak zwierzę przesuwa różowiutkim językiem po palcach ogrodnika.

-Jakoś tak go spotkałem gdy był jeszcze mały no i wychowałem- powiedział Finny z nieśmiałym uśmiechem, jedną rękę drapiąc się po karku, a drugą głaszcząc wilka po łbie.- Mieszka w lesie, ale czasami do mnie przychodzi, oczywiście gdy nikogo nie ma, więc nie wiem czemu teraz wyszedł- stwierdził nieco zdziwiony blondyn.

Preferencje/KuroshitsujiWhere stories live. Discover now