Miłość

3.8K 144 21
                                    

Claude
Miałaś dość lokaja, który przy każdym spotkaniu musiał powiedzieć na twój temat coś kąśliwego. Wytłumaczyłaś to swojemu paniczowi i ten przestał cię ciągać ze sobą, a także nigdy nie zostawiał samej z mężczyzną. Czułaś się lepiej i nie brakowała ci lokaja. Co prawda był przystojny, ale co z tego jeśli jego ulubionym zajęciem było uprzykrzanie ci egzystencji?

-(Twoje imię)- panicz położył ci dłoń na ramieniu, a ty o mało nie upuściłaś srebrnej łyżeczki.

-Tak, paniczu?- Spytałaś, odwracając się do mężczyzny.

-Alois prosił mnie oto, żebyś pogadała z Claude'm, bo zaszło pewne nieporozumienie- mruknął blondyn, a ty uniosłaś brew.

-Nieporozumienie?!
-Tak.-Do pokoju wszedł Alois, a za nim lokaj.

-My idziemy pograć w szachy, a wy porozmawiajcie- powiedział twój panicz, a potem wyszedł z drugim hrabią.

Świetnie- przeszło ci przez myśl, potem jednak postanowiłaś zignorować lokaja. Wróciłaś do polerowania sreber, gdy usłyszałaś:

-Przepraszam.-Stanęłaś jak wryta, nie wiedząc do powiedzieć.
Odwróciłaś się i zauważyłaś, że Claude jest zakłopotany.

-Ja- zaczął, a potem urwał.

Ukląkł i chwycił twą dłoń, którą musnął ustami.

-Zachowałem się niegodnie, raniąc tak wspaniałą kobietę jaką jesteś.-Nawet nie patrzył ci w oczy.-Przepraszam za to wszystko co uczyniłem.

-Czemu byłeś dla mnie taki okrutny?- Spytałaś cicho, klękając przy nim. -Wybaczę ci, jeśli tylko poznam powód- mruknęłaś, wstając i wracając do sreber.

Claude podniósł się, a potem westchnął poprawiając okulary.

-Chciałem, żebyś się ode mnie oddaliła- mruknął, spoglądając na swoje buty.-Jestem w tobie beznadziejnie zakochany, ale nie zasługuję na kogoś tak wspaniałego, więc chciałem, żebyś przestała być taka rozgadana, żebyś się do mnie nie odzywała, żebyś mnie mijała. Zrozumiałem jednak, że postąpiłem egoistycznie i cię skrzywdziłem, a nie mogę żyć z tą świadomością- powiedział Claude, a ty spojrzałaś na niego zszokowana.  

Odłożyłaś łyżeczkę i szmatkę, a potem rzuciłaś się mężczyźnie na szyję.

-Nasz związ- zaczął, ale ty przerwałaś mu pocałunkiem.

-Też cię kocham, a nasz związek ma sens- mruknęłaś splatając wasze palce i całując mężczyznę w policzek.

Grell

Czasami zastanawiałaś się nad swoją głupotą. Zakochać się w nauczycielu... Mężczyźnie, który jest najpewniej gejem i cały czas gada tylko o swoim ukochanym. Nie mogłaś jednak przestać myśleć o shinigami. Grell przecież był troskliwy i wyrozumiały. Uczniowie Williama dostawali załamania nerwowego lub ataków płaczu, bo shingiami kazał im od razu zabierać taśmy życia małych dzieci, lub kogoś bliskiego, a Sutcliff zawsze brał takie rzeczy na siebie. Jeśli nawet musiałaś wziąć duszę noworodka to mężczyzna potem był przy tobie, przytulał i pocieszał. Robił wszystko, abyś nie płakała co było słodkie. Jedyną osobą, która wiedziała o twoim zauroczeniu była Lilith. Kiedy w posiadłości shinigami zabrakło miejsca musiałaś z nią zamieszkać i od razu się zaprzyjaźniłyście. Dziewczyna w pełni rozumiała twoją miłość do Grella, bo sama kochała się w Williamie. Tylko z nią sprawa była prostsza, bo kiedyś shingiami podsłuchał waszą rozmowę, wszedł do pokoju, pocałował dziewczynę i zostali parą. Ty niestety na razie mogłaś tylko marzyć by coś takiego spotkało również ciebie.
***
Twoja koleżanka relacjonowała ci randkę z Williamem, a ty cierpliwie słuchałaś. Jednak potem zamyśliłaś nad tym, jakby było na randce z Grellem.

Preferencje/KuroshitsujiWhere stories live. Discover now