Ślub 3

1.9K 61 1
                                    

Finny
Wy nie mogliście zdecydować na nic innego oprócz skromnej ceremonii w kapliczce i powrotu do domu. Żadne z was nie chciało jednak bezmyślnie powtarzać przysięgi, więc postanowiliście zrobić to jeszcze raz, na spokojnie i szczerze. Chcieliście ten moment zachować jedynie dla siebie, więc nawet Mey-Rin i Bard nie byli zaproszeni. Poszliście więc wieczorem pod rozległy krzew róży. Ty ubrana w prostą, białą sukienkę, a Finny w swoje zwykłe, codziennie ubranie, choć było wyprasowane i sprawiało wrażenie bardziej oficjalnego. Waszymi jedynymi świadkami były zwierzęta, które kręciły się wokół, a także świetliki, które zdawały się jak krążące wokół was maleńkie gwiazdki, rozświetlające swym blaskiem mrok nocy.

-Doskonale wiem, że nie jestem normalny- zaczął Finny, ale przerwałaś mu, delikatnie kładąc palec na jego ustach.

-Chcę abyś przede wszystkim wiedział, że kocham cię za wszystko i ze wszystkim, twoja przeszłość, teraźniejszość, przyszłość jest jednocześnie moją, bo jesteśmy jedno. Chcę więc byś wiedział, że moja miłość obejmuje całego ciebie, cokolwiek by nie było z tobą związane. Pragnę dawać ci wsparcie każdego dnia, w każdej chwili stać przy tobie, dając moją miłość. Jesteś najważniejszą dla mnie osobą, której oddaje swoje serce, wiedząc że może i nie jestem warta tak wspaniałego męża.

-Nie mogę ci dać wiele- zaczął Finny ze łzami w oczach.-Mam jedynie swoją miłości, ale obiecuję, że zrobię dla ciebie wszystko. Będę twoim mężem, sługą, przyjacielem, powiernikiem, lekarzem, wszystkim. Nigdy nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził. Sam prędzej zginę niż do tego dopuszczę, bo bez ciebie ja też zniknę. Jesteśmy jedno, więc twoje cierpienie jest też moim, właśnie dlatego zrobię wszystko by smutek i ból cię nie dosięgały. Choćby i świat był przeciw tobie, ja wesprę cię, pójdę wszędzie, byleby z tobą. Dzięki tobie bowiem moje życie jest pełniejsze i nabrało kolorów. A ja zyskałem nadzieję, a także miłość najcudowniejszej kobiety pod słońcem.

Bard

Nie zapraszałaś swojej matki, bowiem zdawałaś sobie sprawę, że nie przyjęłaby zaproszenia, albo przyszłaby, żeby odwieść cię od poślubienia narzeczonego i namówić do powrotu. Chciałaś mieć jedynie ciepłe i rodzinne wesele, spokojnie pełne miłości. Bard zaprosił swoją mamę, a także babcię, choć było mu żal, że najważniejszego dnia życia nie spędzisz z matką. Miałaś jednak Arthura, który mimo bycia demonem zdążył się co ciebie przywiązać i zaczął traktować jak córkę. To właśnie on zamiast twojego ojca miał zaprowadzić cię pod ołtarz. O dziwo w kościele czekała na ciebie matka.

-Był u mnie twój narzeczony- wyjaśniła ze łzami w oczach.-Wiem, że zapewne nie dam rady oddać ci tych wszystkich lat i nie powinnaś mi wybaczać, ale przepraszam cię za wszystko. Widzę, że byłam okropną matką, którą...

-Wybaczę mamo- rzuciłaś się kobiecie na szyję, zaczynając płakać..

-Kocham cię i błogosławię wasz związek, bo widzę, że ten chłopak jest w stanie zrobić wszystko dla twojego szczęścia- powiedziała matka, zdejmując łzy z twoich policzków.-I nie płacz, to w końcu najszczęśliwszy dzień twojego życia.

-Wyjdę za Barda i zyskam matkę- powiedziałaś drżącym głosem, jeszcze raz ją przytulając.-Dziękuje.

-To jemu dziękuj, bo gdyby nie on, w życiu bym nie zrozumiała swoich błędów.

***

-Nie jestem może i najlepszym materiałem na męża, ale będę się starał z całych sił. Zapewnie ci dom, w którym zawsze będziesz bezpieczna, pomoc jeśli będziesz tego potrzebowała, moją miłość, która z każdym dniem rośnie i szczęście. Każdą twoją łzę smutku uznam za osobistą porażkę, a następnie zrobię wszystko by więcej się nie pojawiła.

Preferencje/KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz