Jesień

771 31 20
                                    

-J... Jesteś w ciąży?-Nigdy nie myśleli o dzieciach, nie starali się o nie.

Oboje mieli w planach maleństwo, ale jakoś nigdy nie złożyło się by o nim rozmawiali. Wiedzieli, że chcą być rodzicami, ale myśleli, że wyjdzie to dopiero po ślubie. W końcu planowali wesele, ale wszystko zepsuła im pandemia. W zasadzie Sewerynowi tak mocno na tym nie zależało. Jakiś świstek nie był mu potrzebny do szczęścia, ale prawo go wymagało. Zresztą, rodzice Bianki nie chcieli jej widzieć, a on był jedynakiem. W zasadzie nie mieli po co robić dużego wesela.

-T...Tak. Zrobiłam dwa testy dla pewności...-Nie podnosiła spojrzenia znad podłogi, mając wrażenie, że głaz uciska jej klatkę piersiową nie pozwalając oddychać.

Przytulił ją najmocniej jak umiał, czując jak jej serce bije tuż obok jego, tworząc wspólny rytm. Zdawały się grać tak samo, popędliwie, kierowane strachem, ale i przekonaniem, że wszystko skończy się jak najwspanialej.

-Cieszę się.- Uśmiechnął się do niej ciepło, przesuwając dłonią, by założyć kosmyk jej włosów za ucho, lecz ona odsunęła głowę.

-Wybacz, ale... A co z pandemią, a co z prawem, co z...

-Spokojnie, nie panikuj. Jestem tu i oboje przez to przejdziemy, dobrze?- Seweryn zamknął jej zimne dłonie w swoich.-Zobaczysz, damy sobie radę. Nie jesteś w tym sama.

Skinęła głową, a jej usta rozjaśnił uśmiech niepewności.

***
-Patrz jakie to urocze!- Bianka złapała za wieszak z szarymi śpioszkami w białe groszki, z nadrukiem śpiącego misia.

-Dla ciebie wszystko jest urocze-podsumował Seweryn, przewracając oczami i uśmiechając się delikatnie.

Możnaby go spokojnie nazwać hipokrytą, bo sam rozczulał się widokiem pajacyków, zabawek czy małych sukienek dla niemowląt.

-Kupimy? One są takie ładne i te kolorki, a patrz na miśka. Jakie to jest urocze! Nie ważne czy będziemy mieli chłopca czy dziewczynkę...

-Dziewczynkę, zdecydowanie.- Mężczyzna uśmiechnął się i pocałował ją w nos, jednocześnie kątem oka zauważając nieprzychylne spojrzenie.

Nie każdy dobrze patrzył na związek, w którym było tyle lat różnicy. Seweryn wiedział jaki stosunek mają do niego ludzie, ale szczególnie na to nie zważał. Gdyby miał się nimi przejmować, to nie wychodziłby z domu.

-Tak?- spytała ze śmiechem Bianka.-A ja myślę, że chłopca.

-Mogą być bliźniaki- stwierdził ze śmiechem Seweryn, całując ją w czoło.

-Nie, ma być chłopczyk.- Kobieta posłała mu szeroki uśmiech, jednocześnie wrzucając kolejną parę śpioszków, tym razem białych.

***

-Proszę pani, chodzi oto że...

Lekarz westchnął, zdejmując okulary i odkładając je na biurko, jakby zastanawiał się co powiedzieć. Zamarła z szybko bijącym sercem, które waliło tłukąc się pomiędzy żebrami. Zimne krople potu prześlizgiwały się wzdłuż jej kręgosłupa, jak nieprzyjemnie lodowate strugi deszczu. Język wysechł na wiór, a w gardle pojawiła się gula, wielka i duszącą, sprawiająca że nie mogła mówić. Mięśnie w jej ciele napięły się jak struny, do granic możliwości, w oczekiwaniu. Chciała usłyszeć to co lekarz powie, ale jednocześnie bała się, nie chciała tych słów:

-Pani dziecko... Nie wiem jak mam to przekazać: nie jest wykształcone i urodzi się martwe.

-Ale... Ale jak to?- spytała, czując jak ogromny, lodowy kamień stacza się z jej piersi do żołądka, wywołując falę chłodu.

Preferencje/KuroshitsujiDove le storie prendono vita. Scoprilo ora