Ślub 2

2.4K 70 8
                                    

Grell

Sutcliff jak to Sutcliff, nie wytrzymałby bez dużego wesele, na które zostałoby zaproszone pół waszego biura. Wasze mieszkanie jednak nie pozwalało na taką liczbę gości, więc wybraliście garstkę przyjaciół i zorganizowaliście małe przyjęcie. Jako że w świecie Żniwiarzy musieliście jedynie zgłosić do zarządu, że chcecie się pobrać. Tobie jednak, ani Grellowi niezbyt to pasowało, bo jakoś chcieliście uczcić ten wyjątkowy dzień. Zorganizowaliście, więc małe przyjęcie w domu. Ubrałaś nawet białą sukienkę, która co prawda nie była one stricte ślubna i welon, a Grell został przez ciebie zmuszony do ubrania czarnego garnituru. Co prawda bardzo niechętnie, ale w końcu się zgodził, bo zagroziłaś, że możecie w ogóle przerwać tę dyskusję, a ty z przyjemnością oddasz mu pierścionek. Sutcliff nie był co prawda zbyt zadowolony, ale wyglądał obłędnie.

***

-Szkoda, że nie mieliśmy przysięgi, ani nic takiego- mruknęłaś nieco zawiedziona, opierając się o balustradę.

-Możemy mieć teraz- Grell pocałował cię w czoło, uśmiechając się czule i podając ci pudełko.

Chwyciłaś jedną ze złotych obrączek i zmarszczyłaś brwi, zastanawiając się nad słowami przysięgi. W końcu musiały być wyjątkowe i przemyślane.

-Moja droga (t. i) Sutcliff, przysięgam ci wierność. Przysięgam ci moją miłość i oddanie, gdyż zawsze będę stał przy twoim boku i wspierał cię w czym tylko mogę. Nie będę cię okłamywał ani ranił. Wiem, że nie jestem idealny, ale dla ciebie będę się starał każdego dnia. Zawsze będę miał na myśli twoje dobro i pierwej sam dam siebie skrzywdzić niż pozwolę by choć spadł tobie włos z głowy- pierwszy raz widziałaś by Grell by tak poważny.

-Grell, przysięgam ci miłość, której nigdy dla ciebie nie zabraknie. Chcę też, abyś zawsze mógł mieć we mnie powierniczkę i przyjaciółkę, która wesprze cię we wszystkim i pomoże. Ja również nie jestem idealna, ale postaram się być jak najlepsze. Pierwej umrę niż cię zdradzę czy umyślnie skrzywdzę.

William

-Z jednej strony mogłam już dawno popełnić samobójstwo, przynajmniej teraz nie miałbym takiego problemu- stwierdziłaś, przytulając się do Williama.

-Na pewno chcesz to zrobić?

-Chyba nie po to się oświadczyłeś, żeby teraz rezygnować z małżeństwa co?- Spytałaś ze słabym uśmiechem, całując go w policzek.-Będzie dobrze, zobaczysz. Tylko musimy się pojawić u mojej matki, bo powiedziała, że w innym przypadku też popełni samobójstwo i będzie za tobą ganiała z kosą. Oczywiście obowiązkowo musimy się pojawiać raz w tygodniu, ty również.

O dziwo nie mieliście problemu z akceptacją od strony twojej opiekunki, choć na początku była zaskoczona, potem blada jak papier i dodatkowo zaczęła płakać. Na szczęście kiedy dowiedziała się, że będziesz mogła ją odwiedzać od razu się rozchmurzyła, życząc wam szczęścia. Wiedziała, że jesteście razem szczęśliwi i nie chciała tego psuć. Choć wymusiła na tobie wizyty, przynajmniej raz w tygodniu. Musiałaś jednak najpierw popełnić samobójstwo, więc postanowiłaś skoczyć z mostu (już trzeci raz) i postanowiliśmy tam właśnie wypowiedzieć słowa przysięgi. Bądź co bądź było to dla was niezwykłe miejsce. Tu spotkaliście się pierwszy raz i William postanowił cię uratować, a potem dzięki temu, że chciałaś by zwrócił na ciebie uwagę, rzuciłaś prosto w wodę. William stał, czekając aż pojawisz się jako Żniwiarz. Wtedy też podał ci srebrną obrączkę (niezbyt podobało wam się złoto), mówiąc przy tym słowa przysięgi.

-Nie chciałbym być sztampowy jak wszyscy, bo niezbyt mi to pasuje- powiedział z nieco krzywym uśmiechem.-Ale obiecuję ci jedno, być jak najlepszym i poprawiać się z każdym dniem. Nigdy nie będę idealny, zapewne nie raz się pokłócimy, ale nigdy cię nie skrzywdzę, ani nie zdradzę nawet w myślach, bo zbyt cię kocham- mężczyzna nałożył na twój palec pierścionek.

Preferencje/KuroshitsujiWhere stories live. Discover now