empty words - part two | S. Leyhe x A. Wellinger

1.2K 90 23
                                    

Dla Andi181
_____________________________________

Stałem na balkonie rozmyślając o wydarzeniach ostatnich dni. Po naszej konfrontacji na korytarzu, Stephan już ani razu się do mnie nie odezwał. Po prostu sobie mnie odpuścił i może nie bolałoby to aż tak, gdyby nie świadomość, że teraz spotyka się z Domenem. Nawet zbytnio nie kryli się ze swoim związkiem. Wróć, oni w ogóle się nie kryli i bez skrupułów prawie połykali się przy wszystkich, na stołówce. W takich chwilach moje serce rozpadło się na co raz to mniejsze kawałki. Nikt nie wiedział jak się wtedy zachowywać. Nawet Peter odwracał wzrok, zniesmaczony zachowaniem młodszego brata. Na pierwszy rzut oka, można było zauważyć, że nie podobało mu się to wszystko, ale co on mógł zrobić? Fakt, był jego starszym bratem, ale Domen był już pełnoletni i sam podejmował decyzje. Co prawda nie były one najlepsze, ale nikt nie chciał się za bardzo wtrącać. Dlatego w takich sytuacjach większość osób uciekała wzrokiem lub po prostu odchodziła z miejsca, w którym się to działo. Nie wiem czy Stephan robił to wszystko z premedytacją, czy nie, ale udawało mu się mnie dobić. Bliski płaczu wpatrywałem się w górski krajobraz roztaczający się przede mną. Jedna, samotna łza spłynęła w dół po moim policzku. Nakreśliła mokrą ścieżkę przez moją twarz i skapnęła na zimne płytki. Wziąłem kilka głębokich wdechów próbując się uspokoić i zacisnąłem palce wokół barierki chroniącej mnie przed upadkiem.

- Andreas - usłyszałem za plecami głos Richarda. - Natychmiast wracaj do środka - odwróciłem się i wykonałem polecenie.

Powłócząc nogami podszedłem do łóżka, na którym sypiałem i opadłem na pościel.

- Jesteś nieodpowiedzialny - moje ramiona niemalże od razu zostały okryte kocem. - Andi, nie możesz tak robić... - usiadł obok mnie. - Ja wiem, że to boli, ale nie możesz się tak zachowywać. Nie dawaj mu tej satysfakcji i bądź silny. Wiesz, że cokolwiek by się nie działo, ja i Markus ci pomożemy. Jeśli zaczynasz o nim myśleć, po prostu przyjdź do nas. Nawet nie będziesz musiał nic mówić, zajmiemy się tobą - uśmiechnął się pocieszająco.

Odwzajemniłem gest i przytuliłem go.

- Dziękuję - wyszeptałem.

- Nie masz za co - objął mnie.

Trwaliśmy w uścisku kiedy do pomieszczenia wszedł Markus.

- Przytulacie się beze mnie? - momentalnie znalazł się obok i zamknął nas obydwóch w uścisku.

Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie. Richard i Markus przenieśli się na ich łóżko, a ja zastałem na swoim.

- Kocham cię - Eisenbichler wyszeptał na ucho Richiemu i mocniej go do siebie przycisnął.

- Ja ciebie też - młodszy odwrócił twarz w jego stronę. Markus to wykorzystał i skradł swojemu chłopakowi buziaka.

Patrzyłem na nich z uśmiechem. Mimo tego wszystkiego, co działo się w moim życiu, w ostatnim czasie, naprawdę cieszyłem się ich szczęściem. Chcąc zostawić ich samych, wstałem z łóżka i podszedłem do wieszaka.

- Idę się przejść - rzuciłem, zdejmując z niego moją kurtkę.

- Tylko nie chodź długo, zaraz robi się ciemno i ciepło się ubierz, i uważaj na siebie - Richard oderwał się od Markusa i spojrzał na mnie.

- Dobrze mamo - nacisnąłem klamkę.

- Zapnij się - usłyszałem za plecami głos Freitaga - i ubieraj czapkę - wykonałem jego polecenia i wyszedłem z pokoju.

Od razu pokierowałem się do wyjścia z hotelu. Gdy przekroczyłem próg, momentalnie uderzyło mnie chłodne powietrze. Stanąłem na środku chodnika, zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech. Mocniej naciągnąłem czapkę na uszy, rozglądając się dookoła. Po krótkim rozeznaniu, stwierdziłem, że przespaceruję się do parku, który znajdował się parę metrów od hotelu. Przeszedłem przez ulicę i wszedłem w alejkę. Naokoło było naprawdę pięknie. Świeży śnieg skrzył się w promieniach zachodzącego słońca. Szedłem przed siebie zauroczony widokami. O tej porze park był prawie pusty, tylko niedaleko mnie na ławce siedziała jakaś para. Kiedy podszedłem bliżej rozpoznałem w nich Stephana i Domena. Rozmawiali przytuleni do siebie. Patrząc na nich, moje oczy zaszły łzami. W tamtym momencie przypomniałem sobie słowa Richarda. Wziąłem głęboki wdech. Muszę być silny, nie mogę dać mu tej satysfakcji. Zranił mnie za wiele razy. Muszę się odkochać i raz na zawsze zamknąć w moim życiu rozdział o imieniu Stephan. Tak też zrobię, zacznę od początku.

_____________________________________

W moim odczuciu oni po prostu nie mogli być razem.

Hard way - ski jumping one shotsWhere stories live. Discover now