i'm proud | S. Huber x D. Huber

712 61 14
                                    

Sobotni dzień był dla Stefana naprawdę ciężki i męczący, wydawało mu się, że ciągnie się w nieskończoność. Z jednej strony był podekscytowany i ogromnie dumny, że trener postanowił wystawić go do konkursu drużynowego, a z drugiej, może niepotrzebnie, czuł jak ogromna presja na nim ciążyła. Wprawdzie nikt nie wypowiadał na głos czego oczekuje od młodszego Hubera, by niepotrzebnie nie wzmagać jego stresu, niestety blondyn sam się nakręcał, dokładając na swoje barki kolejne, całkowicie błahe problemy. Wmawiał sobie, że jeśli przegrają, będzie to jego wina. Dodatkowo jego strach wzmagał brak obecności Daniela na skoczni. Starszy, bardziej doświadczony brat zawsze starał się rozluźnić jego umysł i podsuwać różne wskazówki. Kiedy Stefan potrzebował, mógł wyrzucić z siebie wszystkie swoje obawy i głupie myśli. Tym razem został sam. Co prawda miał przy sobie innych kolegów z kadry — Michaela, który zawsze był niezmiernie miły, Phillippa, który wciąż próbował złapać z nim wspólny język i Stefana, który starał się zastąpić mu brata — jednak to nie było to samo.

Gdy zasiadł na belce przed pierwszym skokiem, w jego głowie pędziły myśli. Wiedział, że cała Austria na niego liczy. Zielone światło błysnęło za jego plecami, trener machnął chorągiewką, dając znak do startu. Austriak odepchnął się od belki, wyszedł z progu i nagle presja, która spoczywała na jego barkach zepchnęła go w dół. Zrezygnowany zjechał po zekoku. Wiedział, że to nie było to, czego wszyscy od niego oczekiwali. Odpiął narty, lekko uśmiechnął się do kamery i zaraz uciekł z jej zasięgu. Podczas zawodów skoczkowie zwykle byli odcięci od internetu. Ich telefony zostawały w szatni, przykryte sterami ubrań, a ponowne zainteresowanie zyskiwały dopiero w busie. Tym razem niemalże od razu do blondyna, podbiegł ktoś ze sztabu z iPhonem w dłoni. Chłopak zdziwił się poważnie, gdy komórka została prawie wepchnięta w jego dłoń. Podejrzliwie spojrzał na ekran, a jego ciało zaraz wypełniła ulga — zobaczył tam numer brata. Odbył z nim krótką i zwięzłą rozmowę, na inną nie było czasu, i udał się z powrotem na górę. Do drugiego skoku podchodził z prawie czystą głową. Stefan nie wiedział jak, ale Daniel naprawdę mu pomógł, bo ten lot był dobry.

Gdy po całej dekoracji siedział już w busie, przygryzał wargi ze zdenerwowania. Ileż można jechać do hotelu? Jedyne o czym marzył w tamtej chwili to łóżko i spotkanie z Danielem. Po prostu chciał mu podziękować. Niestety nie miało do tego dojść w najbliższej przyszłości. Ich środek transportu stanął chyba w jakimś korku i od kilku minut tkwił w martwym punkcie. Prawdopodobnie tak błaha rzecz nie zdenerwowałaby Stefana, jednak tym razem jego nerwy były już u kresu. Składało się na to kilka czynników — telefon padł mu już kilkanaście minut temu, a na jego ramieniu od jakiegoś czasu spał, cicho pochrapując Aschenwald. Blondyn także bardzo chciał się przespać, niestety był jedną z tych osób, które nie potrafiły zasnąć w miejscu, które nie było łóżkiem. Tak więc siedział, starając się nie wykonywać zbędnych ruchów. Po prostu nie chciał obudzić Phillippa. Plecy bolały go niemiłosiernie od siedzenia w tej samej pozycji, dlatego zaczął niemalże podskakiwać ze szczęścia, gdy spostrzegł, że zbliżają się do hotelu. Już bez żadnych wyrzutów sumienia obudził kolegę, zebrał swoje rzeczy i starając się nie wpaść na trenera, popędził do swojego pokoju.

Daniel musiał już na niego czekać, bo gdy tylko zamknął drzwi, wszystkie torby zostały wyrwane z jego rąk, a on sam znalazł się w żelaznym uścisku swojego brata. Dopiero wtedy pozwolił sobie na prawdziwe rozluźnienie. Objął starszego rękoma, ufnie wtulając twarz w jego bluzę. Obecność tak bliskiej osoby zdecydowanie była mu teraz potrzebna.

— Jestem z ciebie tak cholernie dumny, mały — szepnął, muskając jego czoło ustami.

Stefan nie powiedział nic, tylko mocniej wtulił się w tors starszego. Tym uściskiem chciał przekazać mu wszystko — podziękowania za wsparcie, że bardzo go kocha i jednocześnie przeprosiny, bo w końcu to on zabrał mu miejsce w drużynie.

— Dziękuję, Daniel — szepnął, a jego głos zaczął się załamywać.

Może na dzień dzisiejszy już wystarczyło mu wrażeń. Teraz chciał po prostu wziąć gorący prysznic i położyć się razem z Danim pod ciepłą kołdrą. Obejrzeć pierwszy lepszy film czy serial. Po prostu spędzić czas ze swoim ukochanym bratem.
_______________________________________

No dumna jestem z tego, co Stefan zrobił w ten weekend :')

Hard way - ski jumping one shotsWhere stories live. Discover now