letters | S. Kraft x M. Hayboeck

722 74 21
                                    

Pierwszy rok liceum był dla Stefana naprawdę ciężki. Chłopak nie potrafił pogodzić się z tym, że za swoją pracę już nie będzie zbierał samych piątek i szóstek, jak to było jeszcze rok wcześniej, a trójki, czasem w porywach do czwórek to największe zbawienie jakie go czekało. Zwyczajnie nie potrafił tego zaakceptować. Ciężko też przychodziły mu kontakty z kimkolwiek. W swojej klasie znalazł sobie jednego dobrego kolegę, może nawet mógłby nazwać go przyjacielem, a do reszty nawet nie próbował się odzywać, nie wspominając już o uczniach z równoległych lub starszych klas, o tym nawet nie próbował myśleć. Mimo często wyraźnie odczuwanej frustracji, w gruncie rzeczy żyło mu się dobrze, wygodnie.

Tego dnia Stefan przyjechał do szkoły kilkanaście minut wcześniej niż zwykle, miał w planach pouczyć się jeszcze na sprawdzian z fizyki, który zapowiadał się naprawdę ciężki. Idąc do swojej szafki, zastanawiał się czy tajemniczy żartowniś już zdążył wrzucić do niej liścik ze śmiesznym tekstem na podryw czy zwykłymi życzeniami dobrego dnia. Znajdował takie karteczki regularnie od kilkunastu dni. Było to dziwne, ale przy tym bardzo miłe. Chłopak miał to poczucie, że ktoś o nim myśli. Może niepotrzebnie.

Z lekkim uśmiechem otworzył szafkę i na stercie podręczników, które zostawił tam poprzedniego razu ujrzał żółtą karteczkę przyczepioną do kolejnej. Złapał je między palce i najpierw zaczął czytać:

„W walentynki chciałbym obejrzeć z tobą te filmy. Wybierzesz się ze mną do kina?”

Odkleił ją od, jak się okazało, ulotki i zlustrował ją wzrokiem. Czy ktoś właśnie zaprosił go na randkę? Ulotka miała reklamować walentynkowy maraton filmowy, gdy Stefan zdał sobie sprawę jakie filmy będą na nim wyświetlane, jego uszy poczerwieniały ze wstydu. Czy ktoś właśnie zaprosił go na randkę, na której mieliby obejrzeć maraton Greya?

— Cześć, Stefan — koło niego niespodziewanie pojawił się Daniel.

Kraft szybko wrzucił papierek do szafki i zamknął ją z hukiem. Prawdopodobnie zwrócił tym uwagę kilku osób, stojących w pobliżu.

— Nie będę pytał o co chodzi... Nauczyłeś się na ten sprawdzian? — sprawnie zmienił temat, Stefan był mu za to bardzo wdzięczny.

— Tak — odpowiedział machinalnie. — Znaczy… Nie — poprawił się po chwili — fizyka to nie mój przedmiot, mam nadzieję, że dostanę chociaż dwa — przyznał zgodnie z prawdą.

— Wiem co czujesz, mam tak samo — Huber poklepał go po plecach i razem odeszli w stronę sali, w której mieli pisać test.

Następnego dnia Stefan nie znalazł w swojej szafce liściku. Zamiast tego czekała go inna niespodzianka. Gdy otworzył drzwiczki, jego oczom ukazała się wielka róża, ledwie mieszcząca się w środku. Kwiat był ostatnim czego się spodziewał i chyba musiałby dać znać tajemniczemu wielbicielowi jakiś znak, że mimo wszystko preferował tradycyjną formę listowną. W takim układzie jego mama o niczym nie wiedziała, a jeśli wróci do domu z ogromną różą, na pewno nie obędzie się bez pytań.

Całe szczęście, gdy wrócił do domu mama posłała mu tylko zagadkowe spojrzenie i nie zadała ani jednego pytania. Stefan nie wiedział czy to dobrze, na pewno takie zachowanie z jej strony było dziwne. Nazajutrz ku jego uciesze odnalazł upragniony liścik, na którym napisane zostały życzenia miłego dnia. Bardzo ładne życzenia. Chłopak powiedział sobie, że do walentynek musi odnaleźć tajemniczego chłopaka, który prawdopodobnie postanowił go poderwać. Zważając na to, że do nich pozostał niecały tydzień, nie zostało mu wiele czasu. Musiał się spieszyć, presja czasu na pewno nie była pomocna.

Hard way - ski jumping one shotsHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin