roses | G. Schlierenzauer x T. Morgenstern

702 59 17
                                    

Synonimem związku Gregora i Thomasa od zawsze były róże. Młodszy uważał, że bez tych kwiatów ich historia nie byłaby tak piękna jak jest teraz, a może nawet nigdy by się nie rozpoczęła.

Gregor bowiem od zawsze uwielbiał róże. Podziwiał je za ich piękno i dostojność, a jednocześnie delikatność. Chciał być jak one. To było jego marzenie. Kwiaty te nie były jednak jedyną rzeczą, którą uwielbiał i podziwiał Austriak.

Thomasem zauroczył się, gdy tylko zobaczył go po raz pierwszy. Jeszcze wtedy miał to żałośnie brzmiące -naście lat oraz masę trądziku na twarzy. Morgenstern w tamtym czasie już odnosił sukcesy, co wzbudzało ogromny podziw młodszego, który całym sobą pragnął się z nim zakolegować. Kłamstwo — pragnął czegoś więcej niż tylko koleżeńskiej relacji, a jednocześnie wiedział, że Thomas jest w stu procentach hetero i pewnie nawet nigdy nie będzie zaprzątać sobie głowy myśleniem o jakimś zwykłym nastolatku przechodzącym okres dojrzewania. Świadomość ta regularnie spędzała mu sen z powiek, odbierała możliwość racjonalnego myślenia. W jego głowie zagnieździło się jedno zdanie i uporczywie nie chciało z niej wyjść — chciałbym dostać od Thomasa czerwone róże.

Nie tylko dla Gregora, czerwone róże były symbolem miłości, pewnego rodzaju obietnicą, której nie składa się byle komu. Gdyby chłopak dostał je właśnie od Thomasa, byłby najszczęśliwszym nastolatkiem na ziemi. Leżąc wieczorami w łożku, w jego umyśle nadal uporczywie błyszczało to zdanie — chciałbym dostać od Thomasa czerwone róże. Można śmiało rzec, że było to jego największe marzenie. Zasypiając, za każdym razem miał pod powiekami obrazy różnych sytuacji, w których dostaje swój wymarzony bukiet. Były to piękne obrazy, które nieustannie napełniały go optymizmem. Skoro nie mógł mieć Thomasa na żywo, miał go w snach. Musiał zadowolić się chociaż tym.

Nie wiedział, że Thomas tak naprawdę od samego początku się nim interesował. Nie wiedział, że za każdym razem knuł spisek jakby tu doprowadzić do zamiany pokoi, tak by znaleźli się we dwoje w jednym. Gregor był po prostu nieświadomym nastolatkiem, jak każdy jego rówieśnik, a Thomasa przyciągała właśnie ta nieświadomość, wręcz niewinność. Chciał się do niego zbliżyć i nawet wiedział jak, musiał tylko wyczuć odpowiedni moment.

A ten nadszedł szybciej niż myślał. Gdy po kolejnej wygranej stał na podium, poczuł, że musi zrobić to tego dnia. Dlatego po dekoracji nie poszedł do szatni, by zebrać swoje rzeczy, ale udał się do kwiaciarni, gdzie poprosił młodziutką kwiaciarkę o bukiet składający się z piętnastu czerwonych róż. Wiedział, że po powrocie trener prawdopodobnie go rozszarpie, ale nie przejmował się tym. Spokojnie, nie spiesząc się wrócił do hotelu. Widział zdziwione i zaciekawione spojrzenia kierowane w jego stronę, kiedy przechodził przez hol.

Do pokoju, w którym tymczasowo mieszkał Gregor wszedł bez pukania. Miał nadzieję, że młodszy będzie akurat sam. Szczęście widocznie się do niego uśmiechnęło. Schlierenzauer leżał na łóżku, a jego głowę znów zaprzątało to jedno zdanie — chciałbym dostać od Thomasa czerwone róże. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy uniósł głowę i w rzwiach zobaczył Morgensterna z bukietem w ręku.

Wtedy wszystko się zaczęło.

Nie zawsze się zgadzali, jak w każdym związku. Gregor często miał bardzo odmienne zdanie, wtedy to dla świętego spokoju Thomas odpuszczał mu. Jednak czasem sprzeczali się w poważniejszych sprawach, w których starszy ustąpić nie mógł. Wtedy Schlierenzauer, choć często wiedział, że nie ma racji, najzwyczajniej w świecie obrażał się. Tak, to zdecydowanie była ta najgorsza strona Gregora. Obrażał się i za nic nie chciał odpuścić. Wybaczał Thomasowi dopiero, gdy ten przychodził do niego z bukietem białych róż.

A Thomas? Lubił kupować Gregorowi róże także bez okazji. Wiedział, że ten lubi takie gesty. Gdy szedł do kwiaciarni, z jego ust nie schodził uśmiech. Zawsze wybierał tę samą. Kiedy tylko kwiaciarka wyglądała z zaplecza, słysząc dzwonek oznajmiający przybycie nowego klienta, jej twarz także rozjaśniał uśmiech.

— Mamy dziś piękne czerwone róże — często informowała już na wstępie.

Morgi naprawdę lubił tę kobietę, zawsze była w stosunku do niego przemiła. Widać, że prowadzenie kwiaciarni nie było dla niej zwykłym obowiązkiem, praca w tym miejscu przede wszystkim była jej pasją.

— Szczęściarz z tego chłopaka — zagadywała czasem, podczas przygotowywania bukietu.

Gregor naprawdę był szczęściarzem. Zawsze mówił, że związek z Thomasem to najlepsze, co spotkało go w życiu.

Może to prawda.
_______________________________________

Dla @ColdGuns, dziękuję, że pomogłaś mi wybrać ship 😌

Miał być jutro, ale wrzucę wam dzisiaj.

Hard way - ski jumping one shotsWhere stories live. Discover now