arrangement | P. Prevc x K. Stoch

1.1K 78 24
                                    

Z ulgą zamknąłem drzwi wejściowe. W końcu chwila wypoczynku we własnym domu. Zrzuciłem buty ze stóp i ustawiłem je na stojaku, czapkę z logiem sponsorów odłożyłem na drewnianą komodę, a kurtkę odwiesiłem do dużej szafy stojącej w rogu pomieszczenia. Z uśmiechem na ustach wszedłem do salonu, z którego można było usłyszeć dźwięki włączonego telewizora. Od razu moim oczom ukazała się piękna blondynka śpiewająca pod nosem piosenkę lecącą akurat w tle. Kobieta tańczyła w rytm muzyki, ale kiedy mnie zobaczyła, stanęła w miejscu i rozpromieniła się na mój widok. Szybko obeszła kanapę dookoła i zaraz znalazła się obok mnie. Bez słowa wtuliła się w mój tors, obejmując moją szyję ramionami. Oddałem uścisk szczęśliwy, że nareszcie mogę poczuć jej bliskość. Złożyłem lekki pocałunek na jej włosach, które pachniały tym cudownym czekoladowym szamponem. Przymknąłem powieki, delektując się chwilą. W końcu Ewa odsunęła się ode mnie i z szerokim uśmiechem spojrzała w moje oczy.

- Tęskniłam, Kamil - blondynka położyła dłoń na moim policzku i zaczęła go delikatnie gładzić.

- Ja też, uwierz mi - westchnąłem cicho.

Bycie skoczkiem narciarskim jest dużo trudniejsze niż mogłoby się wydawać. W sezonie prawie w ogóle nie widujemy się z rodziną. Ciągle tylko wyjazdy, treningi, konkursy - nie ma czasu na zwykłe spotkanie z bliskimi. Na szczęście od czasu do czasu możemy spędzić z nimi kilka dni, co często bardzo motywuje do dalszej pracy. Odgoniłem wszystkie zbędne myśli, które chodziły mi po głowie, w końcu nie czas teraz na myślenie o pracy. Nachyliłem się w stronę kobiety i złożyłem na jej - w przeciwieństwie do moich - miękkich ustach szybki pocałunek. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, blondynka kolejny już raz tego wieczoru posłała mi szeroki uśmiech.

- Chodź ze mną - złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę kuchni.

Posłusznie ruszyłem za nią. Byłem ciekaw co takiego mogła przygotować. Razem weszliśmy do kuchnie, gdzie puściła moją rękę. Kobieta podeszła do jednej z szuflad i coś z niej zabrała, szybko chowając to za plecami, a ja stanąłem, opierając się o blat drewnianego stołu. Ewcia robiąc kilka kroków, znów znalazła się przy mnie.

- Mam dla ciebie mały prezent - uśmiechnęła się pod nosem.

- Z jakiej okazji? - zmarszczyłem brwi. Czyżbym o czymś zapomniał?

- Bez okazji, tak po psrosu - wzruszyła ramionami. - Myślę, że ci się spodoba.

- Udało Ci się wzbudzić moją ciekawość, co to jest? - zaśmiałem się.

Blondynka chwilę się wahała, aż w końcu wyjęła rękę zza pleców. Na jej małej dłoni zauważyłem rzecz, której spodziewałem się najmniej z wszystkich. Mianowicie test ciążowy. Więcej, test ciążowy z pozytywnym wynikiem. Zszokowany przeniosłem swój wzrok na Ewę, a później znów na przedmiot, który trzymała w dłoni. Stałem tak przez kilkanaście sekund, nie byłem kompletnie przygotowany na coś takiego. Dopiero po chwili zorientowałem się, że ta może źle odebrać moje milczenie i po prostu przyciągnąłem ja do siebie, obejmując ramionami.

- Nie spodziewałem się tego - westchnąłem - co nie zmienia faktu, że bardzo, ale to bardzo się cieszę. To odpowiedni czas na dziecko.

- Sama byłam zaskoczona, ale myślę tak samo. Lepszego momentu na założenie rodziny już nie będzie - uśmiechała się.

- Kocham cię, Ewa - musnąłem jej wargi. - I ciebie też kocham - zniżyłem się i zacząłem mówić do jeszcze płaskiego brzucha blondynki. - Byłaś już u ginekologa? - podniosłem wzrok.

- Oczywiście - pokiwała głową.

- Który to tydzień? - położyłem rękę w okolicach jej pępka.

- Siódmy - ułożyła swoją małą dłoń na mojej.

- Chyba dalej do końca w to nie wierzę - zaśmiałem się. - Mogłabyś zrobić mi herbatę? - stanąłem na nogi. - Ja pójdę na górę, ogarnę się, zaraz wrócę i będziemy mogli na spokojnie porozmawiać.

- Oczywiście - niemal od razu podeszła do czajnika.

Kiedy zaczęła napełniać go wodą, wyszedłem z pomieszczenia. Wspiąłem się po schodach na górę i wszedłem do naszej sypialni. Stanąłem na środku pokoju i spojrzałem w lustro stojące na przeciwko. Głęboko odetchnąłem, wiedziałem co muszę teraz zrobić. Wyjąłem z kieszeni telefon i odblokowałem go. W kontaktach znalazłem jeden z częściej wybieranych numerów i bez zastanowienia nacisnąłem opcję zadzwoń. Przyłożyłem urządzenie do ucha w oczekiwaniu, aż osoba, do której dzwoniłem odbierze. Rozejrzałem się dookoła i stwierdziłem, że na wszelki wypadek, gdyby Ewą chciała wejść do sypialni, zamknę drzwi. Podszedłem do nich i cicho przymknąłem. Przekręciłem złoty klucz w zamku - teraz mam pewność, że żona mi nie przeszkodzi.

- Halo? - po pięciu sygnałach, które zacząłem nieświadomie liczyć, usłyszałem głos Petera.

- Cześć, Peter - zacząłem się lekko denerwować.

- Hej, Kamil - jego głos był spokojny i wesoły. - Tęsknię za tobą - zawsze mówi to na początku. - Co słychać? - wiedziałem, że muszę powiedzieć mu prawdę.

- Jest dobrze, nawet wspaniale - uśmiechnąłem się pod nosem.

- Cóż to jest powodem tak dobrego humoru naszego mistrza? - zaśmiał się Słoweniec.

Westchnąłem opadając na materac łóżka stojącego za mną. Położyłem się na miękkiej pościeli i przymknąłem oczy, zastanawiając się jak przekazać chłopakowi nowinę.

- Kamil? Coś się stało? - zapytał po jakimś czasie.

- Nie, nie - odpowiedziałem szybko. - Po prostu muszę ci coś powiedzieć - przygryzłem wargę.

- Chyba zacznę się bać - zachichotał.

Masz czego - pomyślałem. Westchnąłem, zbierając się w duchu, żeby wyznać mu informację o ciąży Ewy.

- To koniec. Będę miał dziecko z Ewą - brawo Kamil, mogłeś troszeczkę delikatniej.

Po drugiej stronie zapadła cisza. Słyszałem tylko niespokojny oddech Słoweńca, musiał przyswoić moje słowa.

- Ale... Jak to? - wydukał po chwili. - Nie możesz tak po prostu odejść.

- Peter... Nie utrudniaj mi tego - westchnąłem. - Było fajnie, ale musimy to przerwać, przykro mi - wzruszyłem ramionami.

- Naprawdę to wszystko nic dla ciebie nie znaczyło? - młodszy zapytał przyciszonym głosem.

- Będę miał dziecko, Peter. Tylko to się dla mnie liczy. Poza tym, taki był układ, na który obaj się zgodziliśmy, pamiętasz? Kiedy w naszych rodzinach pojawią się dzieci, przestajemy się spotykać. Mogłem jeszcze przymknąć oko na to, że masz syna, ale teraz i do mojego życia zawita maluch - podniosłem się do pozycji siedzącej.

- Nie zmienisz już zdania? - szepnął zrezygnowany.

- Pod żadnym pozorem - pokiwałem głową. - Było miło, może jeszcze kiedyś się spotkamy w takich okolicznościach, ale na tą chwilę nie mogę dać ci niczego więcej niż tylko i wyłącznie koleżeńskich relacji, przepraszam.

- Ta... - mruknął. - Szczęścia życzę - młodszy zakończył połączenie.

- Kurwa - warknąłem, rzucając telefonem w pościel.

Zepsułem to całkowicie. Nie mówię już związku moim z Peterem, ale i o naszej przyjaźni. Nawet na nią nie mogłem liczyć, bo jak po rzeczach, które razem robiliśmy zachowywać się jak przyjaciele? Nie da się. Westchnąłem podnosząc się z materaca. Chwilowo wymazałem z głowy kwestię Petera, później przyjdzie czas, żeby się z tym zmierzyć. Teraz muszę skupić swoją całą uwagę na Ewie, to jest najważniejsze.
_______________________________________

Jakoś tak natchnęło mnie po obejrzeniu tej wspaniałej gali Polsatu. Ocenę pozostawiam wam, mam nadzieję, że się podoba.
Do następnego,
Kamila.

Hard way - ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz